sobota, 17 marca 2012

Wybory po rosyjsku, czyli co z tą Rosją




04.03.b.r. odbyła się pierwsza i zarazem ostatnia tura wyborów prezydenckich w Rosji. Były one jednymi z bardziej przewidywalnych w ostatnim czasie. Zgodnie z oczekiwaniami i rzedwyborczymi prognozami wygrał je dotychczasowy premier i dwukrotny prezydent Władymir Putin, uzyskując 63,6 %, co daje 45 mln 602 tys. 75 głosów. Kolejne miejsca zajęli przewodniczący Komunistycznej Partii Federacji Rosyjskiej Giennadij Ziuganow z 12 mln 318 tys. 353 głosów (17,18%), miliarder odwołujący się do populistycznych haseł Michaił Prochorow z 5 mln 722 tys. 508 głosów (7,98%), nacjonalista z Partii Liberalno-Demokratycznej Władimir Żyrinowski z 4 mln 458 tys. 103 głosów (6,22%) oraz przewodniczący Sprawiedliwej Rosji Sergiej Mironow z 2 mln 763 tys. 935 głosów (3,85%). Frekwencja wyborcza wyniosła 65,34%.

Tak znacząca wygrana Putina w pierwszej turze to według wielu zagranicznych i miejscowych obserwatorów zasługa licznych fałszerstw. System kamer internetowych mający zapobiegać temu zjawisku nie zdał egzaminu. Pomimo ogromnego wydatku, jakim było bez wątpienia wyposażenie komisji wyborczych w laptopy i kamery, wiele z nich zostało na czas liczenia głosów albo wyłączone, albo zasłonięte. Czy było to działanie celowe- możemy domniemać. Pozory kontroli społeczeństwa nad wolnością i wiarygodnością wyborów stworzono po to, aby uczynić ich wynik bardziej prawomocny. Znaczna część ze 140 milionów obywateli Federacji Rosyjskiej nie ma dostępu do Internetu i jest bardziej podatna na przekaz telewizyjny, a ten jest praktycznie całkowicie zdominowany przez prokremlowskie stacje. Jedną z niewielu niezależnych telewizji jest Deszcz - program internetowy nadający z Moskwy. Jednak działa on tylko w sieci, a więc trafia do ograniczonej ilościowo publiczności. Większe szanse na dotarcie do szerszej publiki ma radio Słoń, także o antykremlowskim charakterze. Pewną odpowiedzią Rosjan na tę sytuację jest masowe wyrzucanie telewizorów, co ma pokazać sprzeciw społeczeństwa wobec monopolu medialnego jaki posiada Kreml. A ten w wyjątkowo profesjonalny i bezwzględny sposób wykorzystał swoją przewagę na tym polu w trakcie kampanii. Brutalne ataki na opozycję, spoty wyborcze pokazujące widmo podzielonej i zrujnowanej Rosji bez Putina, czy jednostronne i stronnicze debaty stwarzają obraz wszechobecnego i niezastąpionego „ojca narodu” jakim jest Władimir Władimirowicz.

Inną sprawą jest nadzwyczaj wysoka frekwencja wyborcza w rejonach najbardziej „skrajnych”. Przykładem są: Czeczenia , gdzie wyniosła ona 94,89%, Karaczajo-Czerkiesja- 80,85% oraz Dagestan- 75,95%. Poparcie dla Putina przekroczyło w nich 90%. Natomiast w Moskwie, gdzie system kamer działał sprawniej i znajdowało się więcej obserwatorów, poparcie to nie przekroczyło 50%. Wniosek nasuwa się sam - im dalej od jakichkolwiek środków kontroli, tym wyniki wyborów są coraz mniej demokratyczne i wiarygodne. Sprawą niemniej ważną jest fakt sprowadzenia do stolicy sporych oddziałów wojska w dniu wyborów, co można interpretować jako próba wywarcia nacisku i swoisty pokaz siły.

Widokiem, który dość mocno rzucał się w oczy podczas dnia wyborów, była ogromna ilość autokarów zaparkowanych w pobliżu lokali wyborczych w Moskwie i innych dużych miastach Federacji. Zostali nimi przywiezieni ludzie z prowincji oraz żołnierze, aby oddać swój głos na jedynego właściwego kandydata i tym samym poprawić jego słabe notowanie w rosyjskich metropoliach oraz powtórnie zrobić to po powrocie do miejsca swojego zamieszkania. W ten sposób masa osób oddała dwa głosy, co w świetle prawa jest nielegalne. Społeczeństwo, społeczeństwo wyższej klasy średniej nie pozostało bierne wobec tych jawnych naruszeń. Wielu jej przedstawicieli wyszło na ulice, aby wyrazić swoje niezadowolenie. Jest to oznaka coraz bardziej aktywnego i zjednoczonego ruchu antyrządowego. Jednak liczba demonstrujących - kilka, kilkanaście tysięcy, wobec 140 milionowego społeczeństwa, jest liczbą nie robiąca wrażenia. Pomimo tego potencjał w tej grupie drzemiący warto wykorzystać. Coraz częściej pojawiające się i intensywniej działające opozycyjne media są w stanie poprawić tą statystykę.

Z drugiej strony pozostaje kwestia przyszłości Rosji. Odnosząc spektakularne zwycięstwo Putin zdecydowanie umocnił swoją pozycję na scenie politycznej. Po raz kolejny pokazał, że nie ma równego sobie rywala i jest niezastąpiony. Jednak nie pozwalając, aby wybory były całkowicie wolne, stracił autorytet u dużej liczby Rosjan. Dał im do odczucia, że nie liczy się z ich zdaniem. Bardziej zależy mu na władzy, niż na uznaniu społeczeństwa. Analizując politykę prowadzoną dotychczas prze Władimira Putina możemy wnioskować, że w sferze wolności obywatelskich raczej nie dojdzie do istotnych zmian.

Natomiast w sferze gospodarczej nowy-stary prezydent będzie musiał wykazać inicjatywę i popracować nad racjonalnymi i skutecznymi reformami. Rosyjska gospodarka wymaga restrukturyzacji, modernizacji i dywersyfikacji. Zależność od eksportu ropy naftowej i gazu ziemnego może okazać się zgubne w okresie kryzysu i spadających cen tych surowców. Były minister finansów Aleksiej Kudrin jest przekonany, że bez reform i liberalizacji systemu politycznego sytuacja Federacji Rosyjskiej nie ulegnie polepszeniu. Czynnik ten w połączeniu z ograniczeniem swobód i praw obywatelskich może doprowadzić do zintensyfikowania ruchów opozycyjnych i ich konsolidacji. Bez wątpienia będzie to bardzo groźne dla ekipy rządzącej, która już teraz dość nerwowo reaguje na każdy przejaw społecznego niezadowolenia.

W polityce zagranicznej na pewno Putin postawi na regionalną integrację w ramach Unii Euroazjatyckiej. Zacieśniające się więzy współpracy pomiędzy Federacją a innymi krajami postradzieckimi to duża szansa na zwiększenie znaczenia tych państw na arenie międzynarodowej. Jednak ta idea spotyka się z dość silną niechęcią rosyjskiej „bliskiej zagranicy”. Jak na razie do Unii należy Białoruś, Kazachstan i Rosja. Wnioski akcesyjne złożyły Kirgistan i Tadżykistan. Ukraina pomimo silnego nacisku Moskwy nadal balansuje pomiędzy integracją z Unią Europejską, a zbliżeniem ze wschodnim sąsiadem. Ustanowienie w ramach tej organizacji strefy jednej waluty - rubla, stworzenie strefy wolnego handlu i intensyfikacja wymiany handlowej może okazać się zbawienne dla rosyjskiej gospodarki i znacząco wzmocnić jej pozycję.

Reasumując, jak na razie pozycja Władimira Putina jest niezagrożona. Jego 6- letnia kadencja, być może przedłużona o kolejne 6 lat, będzie przełomową. W jej trakcie musi dojść do pewnych zmian, czy to na scenie politycznej, czy w sektorze gospodarczym. Jednak te reformy mogą się okazać powierzchowne, zmieniając sytuację tylko chwilowo i maskując stan rzeczywisty. Jak na razie na jakiekolwiek zmiany musimy poczekać do 7 maja b.r., kiedy to Władimir Władimirowicz Putin obejmie funkcję prezydenta.

Mateusz Garbaciak
Sekcja Europy Wschodniej i Bałkanów
I rok Stosunków Międzynarodowych
WNPiD UAM

http://www.rferl.org/content/analysis_putin_wins_battle_but_is_he_losing_war/24504736.html
www.rferl.org/content/four_scenarios_for_putin_20/24349530.html
http://www.kwasniewskialeksander.pl/foundationb.php
http://stosunki.pl/?q=content/na-kremlu-bez-zmian-%E2%80%93-okiem-obserwator%C3%B3w-i-zagranicznych-medi%C3%B3w
http://stosunki.pl/?q=content/podstawowe-koncepcje-polityki-zagranicznej-rosji-i-jej-priorytety

piątek, 9 marca 2012

Fidela Castro orędzie o stanie świata

Jeszcze niedawno, bo 29 grudnia, dominikański dziennikarz Santiago Contreras wzbudził niemałe poruszenie w internecie, publikując w sieci zdjęcie rzekomo przedstawiające martwego El Comandante. Jednak 3 lutego były kubański przywódca dobitnie zaprzeczył tym pogłoskom, spotykając się na konferencji prasowej z dziennikarzami z okazji publikacji swoich pamiętników. Opisują one okres od dzieciństwa Fidela do końca rewolucji w 1958 r.

Dwutomowa Partyzantka czasu (oryg. Guerrillero del Tiempo) to wywiad-rzeka przeprowadzony przez dziennikarkę Katiuskę Blanco. Gdyby chcieć te niemal 1000 stron wspomnień streścić w jednym zdaniu, należałoby przywołać wypowiedź Castro dotyczącą jego osobistych upodobań: wolę stary zegarek, stare okulary i stare buty, ale w polityce - wszystko nowe.

85-letni były dyktator przez około godzinę osobiście witał swoich starych i aktualnych towarzyszy, a całe spotkanie trwało blisko sześć godzin. Duża jego część poświęcona była
przemówieniu autora książki na temat obecnego sytuacji międzynarodowej. Wyznał, iż codziennie przegląda setki wiadomości ze świata oraz że szczególnie przygląda się wydarzeniom w Wenezueli, która 4 lutego obchodziła 20-lecie zamachu stanu dokonanego przez Hugo Chaveza. Nikt nie zrobił w historii więcej dla Wenezueli niż ruch boliwariański - dodał. Odniósł się do studenckich protestów w Chile popierając postulat darmowej edukacji, a Falklandy/Malwiny (spór o które ostatnio odżywa) nazwał częścią terytorium oderwaną od Argentyny, z której Brytyjczycy chcą pozyskiwać ropę naftową.

Fidel Castro nie omieszkał też skomentować bardziej globalnych problemów. Wyraził ubolewanie, iż nagrody Nobla rzadko trafiają w ręce tych, którzy wierzą w bardziej sprawiedliwy system społeczny. O Mitcie Romneyu, liderze wyścigu prezydenckiego w USA z ramienia Republikanów, powiedział, że jest ograniczony i niezrozumiały, i chociaż nie prognozuje mu dużego poparcia, uważa go za najmniejsze zło. Jako że wg niego, ewentualna interwencja w Syrii lub w Iranie zaowocuje konfliktem światowym, wyraził przekonanie, iż do takiej interwencji nie dojdzie. Zwrócił się też do Kubańczyków jak na lidera rewolucji przystało: Naszym obowiązkiem jest walczyć do ostatniej minuty, za nasz kraj, naszą planetę i za ludzkość.

W lipcu 2006r. Castro przekazał swojemu bratu, Raulowi, stanowisko Przewodniczącego Rady Państwa, a w kwietniu ub. roku otrzymał on także funkcję Pierwszego Sekretarza Komunistycznej Partii Kuby. Muszę korzystać z chwili, gdyż pamięć jest ulotna - oznajmił na koniec autor pamiętników, wciąż cieszący się na Kubie stosunkowo dużą sympatią społeczną.

Bartosz Wojnarowski
stosunki międzynarodowe, III rok
SEKCJA LATYNOAMERYKAŃSKA

Źródła:
http://www.prensalibre.com/internacional/Fidel-Castro-presenta-memorias-Guerrillero_0_640136078.html
http://www.granma.cu/ingles/cuba-i/9feb-fidel.html
http://konflikty.wp.pl/kat,1020223,title,Castro-ocenia-co-dzieje-sie-na-swiecie-zobacz-film,wid,14232275,wiadomosc_wideo.html
http://wiadomosci.wp.pl/title,Fidel-Castro-nie-zyje-poruszenie-w-sieci,wid,14134803,wiadomosc.html

niedziela, 4 marca 2012

(Dwu)władza na egzotycznym Wybrzeżu

Krwawe wydarzenia minionego roku w Afryce Północnej i tamtejsze rewolucje niejako przyćmiły równie znaczące przewroty w środkowej części kontynentu. Państwo, które należy do czołówki producentów kakao na świecie – Wybrzeże Kości Słoniowej - doświadczyło w ostatnim dziesięcioleciu licznych wewnętrznych konfrontacji. Co leży u podstaw napięć młodego narodu Zatoki Gwinejskiej?

Planowane pierwotnie na październik 2005 roku wybory prezydenckie na Wybrzeżu Kości Słoniowej, odbyły się dopiero 31 października 2010 (druga tura 28 listopada 2010) w wyniku napięć politycznych i eskalacji działań zbrojnych po pierwszej wojnie domowej. Pierwsza tura głosowania nie wyłoniła zwycięzcy. Do drugiej tury przeszli Alassane Ouattara i urzędujący dotychczas Laurent Gbagbo. Z końcem listopada komisja wyborcza Wybrzeża Kości Słoniowej ogłosiła Alassane Ouattara zwycięzcą, który zdobył według oficjalnych wyników 54% głosów. Jednocześnie Rada Konstytucyjna podważyła te dane i unieważniła wyniki, obwieszczając narodowi reelekcję Gbagbo. Obaj kandydaci, pewni swego tryumfu, ogłosili swoje zwycięstwa i niezależnie od siebie zostali zaprzysiężeni na stanowisko prezydenta, po czym niezwłocznie powołali dwa odrębne gabinety.
Przyczyn kryzysu należy dopatrywać się w końcu XX wieku, kiedy to Wybrzeże Kości Słoniowej targane było recesją gospodarczą i niestabilnością rządów. W 1999 roku ówczesny prezydent Henri Bedie zostało obalony w wyniku stanu przez gen. Roberta Guei. Generał Guei w następnym roku usiłował sfałszować przegrane wybory, co spowodowało falę narodowych protestów i ucieczkę Guei z kraju. Fotel prezydenta objął Laurent Gbagbo, prawowity zwycięzca wyborów. Jego nieskuteczne reformy doprowadziły do kryzysu ekonomicznego i znacznego obniżenia poziomu życia obywateli. Ponadto nasiliły się antagonizmy między muzułmańską północą i chrześcijańskim południem. W połowie września 2002 roku zupełnie niespodziewanie zostaje zamordowany były gen. Guei. Pozbycie się jego osoby stanowiło bezpośrednią iskrę do wybuchu pierwszej wojny domowej. Eskalacja walk zmusiła Radę Bezpieczeństwa ONZ do interwencji, która wysłał swe oddziały z misją pokojową w 2004 roku. Zawieszenie broni nastąpiło z początkiem 2005 roku, a dopiero w 2007 roku obie zwaśnione strony zawarły porozumienie pokojowe.
Zgodnie z konstytucją głosowanie powinno były odbyć się w 2005 roku. Chaos w państwie po działaniach zbrojnych i liczne opóźnienia w trakcie tworzenia nowego spisu wyborców uniemożliwiły sprawne przeprowadzenie wyborów. Prezydent Gbagbo i premier Soro uzgodnili, że ostatecznie odbędą się one z końcem czerwca 2008 roku. Jednak kolejne konflikty u szczytu władzy wywołały odwołanie tego terminu i bezterminowe ich przesunięcie, podczas gdy funkcję prezydenta pełnił cały czas Laurent Gbagbo.
Napięcia w kraju nasiliły się po drugiej turze wyborów w listopadzie 2010 roku i utworzenia tzw. dwuwładzy. Dwie zwalczające się siły pociągnęły za sobą rzesze sfrustrowanych obywateli, co w konsekwencji przerodziło się w ponowny wybuch wojny domowej. Prezydent Ouattara z poparciem oddziałów Nowych Sił i społeczności międzynarodowej wezwał do zaprzestania walk i ustąpienia jego rywala z natarczywej polityki buntu. Jedynie władze Angolii i Gambii wyraziły aprobatę dla działań Laurenta Gbagbo. Wojsko Wybrzeża wstawiło się za prezydentem Gbagbo i nauczone doświadczeniami ostatnich lat bezpardonowo rozprawiało się z Nowymi Siłami pozostawiając steki ofiar śmiertelnych i ogromny rozlew krwi. Tysiącu uchodźcom udało się przedostać do Liberii, by stamtąd zbiec dalej na zachód i północny zachód.
Unia Afrykańska oraz Wspólnota Gospodarcza Państw Afryki Zachodniej (ECOWAS) podjęły decyzję o zawieszeniu członkowstwa Wybrzeża Kości Słoniowej w organizacjach. Eskalacja starć i masowe naruszenia praw człowieka, szczególnie przez siły podległe Laurentowi Gbagbo, zmusiły władze Unii Europejskiej i Stanów Zjednoczonych do nałożenia sankcji wizowych na dotychczasowego prezydenta, jego żonę i bliskich współpracowników. Większość państw europejskich zaleciła swoim obywatelom opuszczenie kraju i zaprzestanie doń podróży. Amnesty International ostro skrytykowała działania zbrojne i masowe łamania praw człowieka przez obie strony – muzułmanów i chrześcijan. Z końcem 2010 roku Zgromadzenie Ogólne ONZ oficjalnie uznało Alassane Ouattarę za prezydenta państwa, co jednak nie zrobiło na Gbagbo dużego wrażenia.
Do apogeum konfliktu doszło w lutym 2011 roku. Zarówno północ, jak i południe dopuściło się licznych aktów terroru, porwań, zabójstw i bezprawnych aresztowań. Ofiarami stały się także kobiety i dzieci. Usilne naciski przywódców ONZ i krajów Europy nie skłoniły Gbagbo do ustąpienia, wbrew przeciwnie, kilkakrotnie podczas wojny domowej zapewniał o prawomocności i zasadności jego reelekcji. W początkach kwietnia 2011 roku Nowe Siły przy wsparciu wojsk ONZ, będące wówczas w ofensywie, dokonały bezpośredniego ataku na siedzibę Gbagbo w Abidżanie. 11 kwietnia 2011 roku siły ONZ schwytały i aresztowały Laurenta Gbagbo i zabezpieczyły strategiczne punkty Abidżanu, byłej stolicy Wybrzeża Kości Słoniowej i drugiego po Lagos miasta Afryki Zachodniej pod względem liczby mieszkańców. Działania zbrojne oficjalnie zakończono, ale zdarzały się później pojedyncze protesty przeciwko nowo zaprzysiężonemu u Jamusukro prezydentowi Outtarze. 30 listopada 2011 roku Laurent Gbagbo został przewieziony do Hagi, gdzie Międzynarodowy Trybunał Sprawiedliwości postawił mu 4 zarzuty zbrodni przeciwko ludzkości.
Ostatnie zajścia na Wybrzeżu Kości Słoniowej i tamtejsza „dwuwładza” stanowią ewenement w skali współczesnego świata. Rozgrywały tam się niejako w cieniu północnoafrykańskich rewolucji w 2011 roku, ale równie skutecznie udało się wprowadzić proces demokratyzacji kraju. Miejmy nadzieję, że rządy Alassane Ouattary ustabilizują sytuację w państwie.

Michał Hejza
Stosunki międzynarodowe, 1 rok