wtorek, 9 kwietnia 2013

Korea Północna zrywa układy o nieagresji z Koreą Południową


W lutym Korea Północna przeprowadziła trzecią w historii próbę nuklearną. W odpowiedzi Rada Bezpieczeństwa ONZ przegłosowała 7 marca zaostrzenie sankcji finansowych dla Pjongjangu. Ponadto zapewniła, że będzie przeciwdziałać importowi przez Koreę Płn. towarów objętych restrykcjami, w szczególności tych, które mogą posłużyć do wyprodukowania broni atomowej i rakiet.
Rada Bezpieczeństwa podjęła decyzję jednomyślnie po trzech tygodniach negocjacji. Co znamienne, rezolucja ta została zaakceptowany przez Chiny, które są głównym sojusznikiem Phenianiu. Jak pokazują ostatnie miesiące, Chiny, które do tej pory występowały raczej w roli obrońcy reżimu północnokoreańskiego teraz są bezradne. Wydaje się, że mają dość działań swojego sąsiada. Władze Chin surowo skrytykowały przeprowadzenie trzeciej próby jądrowej. Mogą sobie pozwolić na takie oświadczenia, gdyż reżim Korei Północnej jest uzależniony od ich regularnych dostaw pomocy. Krytykę działań Kim Dzong Una można również uznać za wyraz niechęci wobec atomowych planów Korei Północnej, biorąc zwłaszcza pod uwagę to, ż Kim Dzong Un wydaje się być ostrzejszym graczem niż jego ojciec.
Świat był całkowicie zaskoczony zerwaniem przez dyktatora z Północy wszelkich układów o nieagresji z Koreą Południową. Telewizja północnokoreańska oświadczyła, że jest to odpowiedź na nałożenie przez ONZ sankcji. Dodatkowo zablokowana została gorąca linia pomiędzy Seulem a Pjongjang, a także zamknięto przejście w strefie zdemilitaryzowanej w Panmundżom.
Za oficjalny powód zerwania układów o nieagresji podano planowane rozpoczęcie wspólnych manewrów wojskowych Korei Południowej i Stanów Zjednoczonych. Rozpoczętym już manewrom nadano kryptonim ,,Kluczowa decyzja”. Korea Północna oczywiście wybrała sobie błahy powód, gdyż podobne manewry odbywają się co roku i są z góry zaplanowane. Amerykanie oświadczyli wcześniej, że ćwiczenia wojskowe nie mają żadnego związku z obecną sytuacją w regionie.
Czy należy obawiać się wybuchu wojny na Półwyspie Koreańskim? Powołując się na znanego polskiego badacza spraw koreańskich Waldemara Dziaka, można śmiało odpowiedzieć, że nie. Twierdzi on, iż broń oraz sprzęt wojskowy, którym dysponuje reżim północnokoreański są przestarzałe. Uważa również, że uderzenie bronią jądrową w któregoś z sąsiadów byłoby pozbawione sensu. Nie przynosząc żadnych efektów, mogłoby się tylko przyczynić do ataku na północnokoreańską dyktaturę. 
 Podobne stanowisko co Waldemar Dziak zajmuje Nicolas Levi, doktor nauk humanistycznych i analityk ds. Korei w think tanku Centrum Studiów Polska Azja. Uważa on, że światu nie zagraża otwarty konflikt, ponieważ Korea Północna nie jest pewna, że takie starcie mogłaby wygrać. Dodaje, że wojna może przyczynić się do upadków reżimu Kimów, co w konsekwencji doprowadziłoby do chaosu społecznego i politycznego. Czynnikiem, który najmocniej podważa możliwość wybuchu otwartej wojny jest zdaniem Leviego ogromna przewaga technologiczna Korei Południowej.
Dlaczego w takim razie Kim Dzong Un zajmuje tak ostre stanowisko i zrywa układ o nieagresji? Należałoby w tym miejscu zastanowić się nad charakterem narodowym Koreańczyków. Im bardziej naród koreański jest zmuszany do czegoś tym większy stawia opór. Należy zatem rozumieć, że dyktatura traktuje nakładane na nią przez ONZ sankcje jako pogwałcenie swojej wolności i zmuszanie do uległości wobec postanowień społeczności międzynarodowej. Stawiany jest zatem opór poprzez zerwanie układów o nieagresji. Można także nadmienić, że w oczach elity z Północy zerwanie tych układów było równoznaczne z zakończeniem obowiązywania wszelkich zobowiązań prawnych pomiędzy Koreą Płn. i Koreą Płd.
Oczywiście kwestii prestiżu też nie można odsuwać na bok. Dyktatura musi co jakiś czas przypominać o sobie w sposób, którym rozbudzi na świecie strach. Samo użycie broni nuklearnej w stosunku do sąsiadów jest jednak niezwykle mało prawdopodobne. Przede wszystkim nie opłacałoby się i nie przyniosłoby żadnych korzyści. Same próby jądrowe prawdopodobnie będą powtarzane w następnych latach, gdyż służą rozwijaniu potencjału nuklearnego. Zapewne za każdym razem będą potępiane i niewykluczone, że świat w następnych latach będzie świadkiem kolejnych sankcji nakładanych przez ONZ.
Sam Kim Dzong Un z dużym stopniem prawdopodobieństwa będzie rozwijał potencjał nuklearny, testował pociski balistyczne i przeprowadzi kolejne próby jądrowe, gdyż jest o to niezbędne dla rozwoju potencjału nuklearnego Korei Północnej. Można też powiedzieć, że przeprowadzanie kolejnych testów jądrowych będzie potrzebne reżimowi Kim Dzong Una w celu legitymizacji jego władzy. Utrzymywanie świata w strachu jest niezbędnym działaniem, aby reżim przetrwał w obecnej sytuacji międzynarodowej.
 W ostatnim czasie można było natknąć się na opinie, że obecna agresywna polityka Kim Dzong Una jest wynikiem sporu pomiędzy północnokoreańską władzą a wojskiem. Można przyjąć, że w celu utrzymania takiego reżimu jak w Korei Północnej potrzebna jest zgoda i całkowite wzajemne zaufanie wojska i polityków. Patrząc z punktu widzenia obronności tego kraju nie może dojść do sytuacji, w której obie strony nie będą ze sobą współpracować, ponieważ zagrażałoby to upadkiem reżimu. 
Pogłoski o rzekomych tarciach na linii władza-wojsko pojawiły się w związku z wypowiedzią jednego z uchodźców północnokoreańskich, który twierdził, że w zeszłym roku dokonano próby zamachu na dyktatora, co w konsekwencji doprowadziło do czystek w wojsku. Nie można jednak powiedzieć, że Korea Północna w pełni zerwała wszystkie stosunki z sąsiadem. Kim Dzong Un zerwał układy o nieagresji ale już np. w kwestii stosunków gospodarczych sprawa przedstawia się w innym świetle. W mieście Keasong, będącym dużym ośrodkiem gospodarczym funkcjonuje 300 firm południowokoreańskich, które zatrudniają ogromną rzeszę mieszkańców z północy*.
Ponadto na rynek tego państwa są wprowadzane nowe produkty, organizowane są szkolenia dla młodych obywateli Korei Północnej (chosonexchange.org), Chiny zapewniają dostęp do energii elektrycznej w wielu regionach tego kraju, a cudzoziemcy odwiedzający Koreę Północną mają dostęp do Internetu.
Generalnie obraz Korei Północnej na przestrzeni ostatnich 10 lat bardzo się zmienił. Północ stopniowo otwiera się na świat. Mimo tego jednak, że na tej otwartości mogłoby skorzystać społeczeństwo, reszcie świata wysyłane są sprzeczne komunikaty. Z jednej strony, pomimo powolnych zmian gospodarczych, Korea Płn. wykazuje pewną otwartość dla współczesnego świata. Z drugiej- niespodziewanie zrywa układy o nieagresji.
Można założyć, że przyczyną takiego prowadzenia polityki są konflikty wewnętrzne, o których nic nie wiemy. Wojskowi chcą wojny, a partia dąży do tego aby reżim był stabilny. Tak więc prawdopodobna jest sytuacja, w której to wojsko przeciwstawia się partii i dąży do konfliktu.
Czego można się spodziewać w najbliższym czasie? 15 i 25 kwietnia tego roku to dwa ważne święta narodowe w Korei Północnej. Sądzę, że dojdzie do kolejnych demonstracji siły dyktatury. 15 kwietnia obchodzone będzie święto 101 rocznicy urodzin Kim Ir Sena a 25 kwietnia 81 rocznica ustanowienia Koreańskiej Armii Ludowej. Można się spodziewać, że Kim Dzong Un będzie chciał uczcić oba wydarzenia na swój sposób.

Kamil Sikora
Stosunki Międzynarodowe

* Tekst przedstawia stan sytuacji na Półwyspie Koreańskim z 17 marca 2013. 8 kwietnia władze Korei Północnej zawiesiły funkcjonowanie Parku Przemysłowego Kaesong. (red.)

Wykorzystane strony:
http://chosonexchange.org/
http://nicolaslevi.wordpress.com./

poniedziałek, 25 marca 2013


Dzieci - żołnierze

Omawiając problem młodocianych rekrutów należy zacząć o definicji „dziecka- żołnierza”. Podążając za kryterium przyjętym przez UNICEF dziećmi- żołnierzami mianuje się „każdą osoba poniżej 18 roku życia będącą dobrowolnie lub przymusowo, bezpośrednio lub pośrednio członkiem sił zbrojnych lub innych uzbrojonych grup. Udział oznacza walkę, pełnienie funkcji wartowniczych, gotowanie, szpiegostwo a nawet prostytucję.” Szacuje się, że w ponad 30 krajach w walkach uczestniczy obecnie więcej niż 300 tys. dzieci. Większość dziecięcych wojen toczy w krajach należących do tzw. globalnego Południa. 
Wysoki odsetek dzieci jest wcielany do armii siłą, jednak część z nich przystępuje do niej dobrowolnie  Niepełnoletni stanowią łatwe narzędzie w konflikcie zbrojnym, ponieważ są posłuszni a w razie ich śmierci można bez problemu „wymienić” ich na następnych. Często odurzeni narkotykami i poddawani indoktrynacji nie zdają sobie sprawy ze swoich działań.  W cyniczny sposób wykorzystywani są jako „mięso armatnie” lub też tarcza mająca chronić dorosłą część armii ( wykorzystując tutaj sumienie przeciwnika oraz naturalny opór przed strzelaniem do dziecka). Nieletni żołnierze są dodatkowo relatywnie tani w utrzymaniu. Grupy militarne werbują do swoich szeregów zarówno chłopców jak i dziewczynki, jednak te drugie choć często wykonują „lżejsze” prace są dodatkowo narażone na wykorzystywanie seksualne przez pozostałych żołnierzy. Dzieci są często porywane z domów lub podczas wykonywania zwykłych, dziennych czynności. Dlaczego jednak niektóre z nich same decydują się na przyłączenie do działań wojennych? Jak wskazuje artykuł Young Soldiers: Why They Choose to Fight decyduje o tym m.in. zaakceptowanie wojny jako naturalnego tła dla życia codziennego, przystosowanie się do życia w środowisku pełnym przemocy czy zmiany dotychczasowych warunków bytowych a tym samym wymogu zaadaptowania się do aktualnej sytuacji. Podczas trwania konfliktu zbrojnego zwiększa się poziom ubóstwa panujący w kraju. Implikuje to często zaangażowanie dzieci w działania wojenne- podczas gdy rodzina nie posiada żadnych dochodów a liczba osób w rodzinie jest relatywnie wysoka przystąpienie do armii staje się dla nich źródłem dochodu. 
Wojna wpływa także negatywnie na sektor edukacyjny. W sytuacji kiedy system szkolnictwa jest niewydolny lub też całkowicie upada zanika możliwość edukacji oraz znalezienia pracy, która zapewniałaby przychód. Z drugiej strony placówki szkolne pełnią niekiedy rolę platformy indoktrynacji oraz miejsca rekrutacji nowych członków do grup militarnych. Spory wpływ na dzieci ma także środowisko rodzinne w którym dorastają. Jeżeli jest ono zaangażowane w akcje militarne istnieje szansa, że dla dziecka taka droga stanie się naturalnym wyborem. Ważne okazują się również osobiste przekonania polityczne- część młodocianych decyduje się na udział w wojnie z powodów ideologicznych. Niebezpiecznym wydaje się być okres przejściowy pomiędzy wiekiem dziecięcym a dorosłością. W tym okresie młodzi próbując często określić swoją przynależność lub przechodzą okres buntu. Przystąpienie do armii zdaje się być dla nich ukonstytuowaniem swojej tożsamości. Ostatnim wspomnianym czynnikiem jest kultura i tradycja danego kraju. Kiedy okresowe aberracje takie jak wojna stają się elementem codzienności i wchodzą w skład jedynego kontekstu kulturowego znanego jednostce socjalizowanej wówczas udział w takich działaniach może okazać się dla niej oczywistością.


Społeczność międzynarodowa próbuje zapobiec zjawisku dzieci-żołnierzy poprzez wprowadzanie aktów prawnych czy też tworzenia organizacji mających na celu wspieranie prawidłowego rozwoju młodocianych i polepszania warunków w jakich funkcjonują. Organizacją, która powstała w celu ochrony praw dziecka jest wspomniany już wcześniej UNICEF. Powstał z ramienia ONZ w 1946 roku z inicjatywy Ludwika Rajchmana. W 1989 została przyjęta Konwencja o Prawach Dziecka. W 2000 roku dodano do niej Protokół Fakultatywny w sprawie udziału dzieci w konfliktach zbrojnych. Dwa lata wcześniej powstała również Koalicja Na Rzecz Zaprzestania Wykorzystywania Dzieci w Konfliktach Zbrojnych. Powołało ją sześć pozarządowych organizacji międzynarodowych zajmujących się ochroną praw człowieka( m.in. Amnesty International i Human Right Watch). 

 Kolejnym narzędziem wykorzystywanym do walki z udziałem dzieci w działaniach wojennych są media. Zarówno organizacje rządowe jak i NGO’sy chętnie angażują się w kampanie mające na celu zwrócenie uwagi na skalę tego zjawiska. Przykładem może być kampania „Kony 2012” nawołująca do zatrzymania Josepha Konego, zbrodniarza wojennego oraz dowódcy Lord’s Resistance Army- armii rebelianckiej działającej na północy Ugandy od 1985 roku i wykorzystującej do działań wojennych głównie dzieci. Pomimo podjętych starań trudno jednak ocenić skuteczność takich działań w perspektywie długoterminowej.


Alicja Szwarczyńska
Etnologia

niedziela, 10 marca 2013

Korea Północna- strategia przetrwania reżimu


Końcówka ubiegłego roku obfitowała w doniesienia na temat Korei Północnej. W ciągu całego roku dowiadujemy się z mediów o różnego rodzaju groźbach, czy pracach nad udoskonalaniem jej programu nuklearnego, ale zwykle dopiero pod jego koniec intensywność działań podejmowanych przez totalitarny reżim znacznie się zwiększa. Dlaczego?

W większości krajów na świecie pod koniec roku przygotowuje się zazwyczaj projekty budżetów na rok przyszły. Nie inaczej jest w Stanach Zjednoczonych Ameryki Północnej. Korea Północna wykorzystała ten fakt prowadząc różnego rodzaju działania, aby przypadkiem nie została pominięta przy rozdzielaniu środków z puli przeznaczonej na pomoc żywnościową.

Parada wojskowa w Pyongyang
Żródło: www.fakty.interia.pl

W 2012 r. reżim zaczął działać już w listopadzie. Najpierw ambasador Korei Północnej przy ONZ oświadczył, że ,, wojna z Południem może wybuchnąć w każdej chwili”, natomiast pod koniec miesiąca władze północnokoreańskie zapowiedziały, że w grudniu wyniosą na orbitę okołoziemską satelitę przy pomocy techniki rakietowej. Specjaliści od razu wysunęli tezę, że ,, rakieta nośna satelity Kwangmyongsong to w istocie pocisk balistyczny dalekiego zasięgu, a wystrzelenie to zakamuflowana próba technologii rakiet balistycznych”.

Działania te nie są przypadkowe. Wszystko to dzieję się w celu zapewnienia reżimowi przetrwania. Jeżeli dodamy do tego informację, że USA zawiesiły w marcu 2012 roku plany żywnościowe dla Korei Północnej to sytuacja staję się bardziej przejrzysta, a działania reżimu komunistycznego bardziej zrozumiałe. Władze północnokoreańskie używają groźby wybuchu wojny, aby uzyskiwać korzyści w różnej postaci: od żywności po surowce energetyczne. Groźba wybuchu wojny wydaję się być na chwilę obecną nierealna, aczkolwiek nie można jej zupełnie wykluczyć. Dlatego społeczność międzynarodowa woli spełniać żądania reżimu, gdyż obawia się możliwości wejścia w spór militarny z państwem, które posiada piątą co do wielkości armię na świecie (liczącą 1,1 miliona żołnierzy w służbie czynnej i prawie 6 milionów rezerwistów). Konieczne jest jednak zachowanie ostrożności.

O tym, że końcówka roku to czas dla reżimu niezwykle istotny mogą świadczyć podane wydarzenia:

  1. listopad 2012- wiceminister spraw zagranicznych KRL-D na forum ONZ grozi wybuchem wojny z Koreą Południową;
  2. listopad 2012- północnokoreańska artyleria ostrzeliwuje należącą do Korei Płd. wyspę Yeonpyeong na Morzu Żółtym;
  3. grudzień 2012- wystrzelenie na orbitę okołoziemska satelity przy użyciu technologii rakiet balistycznych;
  4. listopad 2003- zawieszenie układu KEDO (The Korean Peninsula Energy Developement Organization), po tym jak Korea Północna zagroziła konfliktem, jeśli nie otrzyma pomocy gospodarczej i nie zostanie skreślona z listy państw wspierających terroryzm;
  5. grudzień 2002- Pjongjang oświadcza, że zamierza reaktywować swoje programy jądrowe, rzekomo zamrożone od czasu podpisania umowy z 1994 roku;
Przywódca Korei Północnej Kim Dzong Un
Źródło: www.guardian.co.uk

Wszystkie przytoczone wyżej fakty pochodzące z różnych lat łączą dwie wspólne cechy: wydarzyły się pod koniec roku i były bardziej nacechowane groźbą wystąpienia konfliktu zbrojnego. Cel był oczywiście jeden- utrzymanie reżimu. Jak dotąd taka forma polityki zagranicznej Korei Północnej odnosiła swój zamierzony cel.

W tym miejscu należy zadać sobie pytanie dlaczego w obliczu łamania prawa międzynarodowego, w tym praw człowieka, społeczność międzynarodowa uzupełnia zapasy żywnościowe Korei Północnej?
Przede wszystkim liczy się interes bezpieczeństwa najbliższych sąsiadów Korei Północnej. Wieloletnie prace nad programem nuklearnym przyniosły efekt w postaci zgromadzenia przez totalitarny reżim dużej ilości plutonu (dokładna ilość nie jest znana z powodu braku wiarygodnych danych). W przypadku nieudzielania pomocy żywnościowej istnieje obawa, że Korea Północna może sprzedawać pluton organizacjom terrorystycznym i w ten sposób zapewnić przetrwanie reżimu.

Kolejnym argumentem jest stanowisko Korei Południowej, której przedstawiciele bardzo ostrożnie wypowiadają się na temat ewentualnego zjednoczenia półwyspu. Znając przykład Niemiec wiedzą, że musieli by dokonać ogromnych inwestycji w celu przystosowaniu ponad 22 milionowej Korei Płn. do realiów współczesnego świata. Tak samo jak RFN poniosła duże koszta w zakresie wyrównywania poziomu życia na terenie byłego NRD, tak samo Korea Południowa musiała by przystosować Koreę Północną, co hamuje jednoznaczne zapędy w chęci zjednoczenia.

Korea Południowa ma nowego prezydenta. Jest nią Park Geun-hye. Już pierwszego dnia po wyborach zajęła stanowisko w sprawie sąsiada z północy- “Wystrzelenie przez Koreę Północną rakiety dalekiego zasięgu świadczy o powadze sytuacji odnośnie bezpieczeństwa. Ludzie oczekują ode mnie rozsądku w tej sprawie. Dotrzymam obietnicy otwarcia nowej ery na Półwyspie Koreańskim, ery odznaczającej się bezpieczeństwem i dyplomacją prowadzoną w oparciu o zaufanie”. Tak więc można się spodziewać, że polityka południowokoreańska z nowym prezydentem będzie tak sama jak wcześniej. 

Prezydent Korei Południowej Park Geun-hye
Źródło: www.voanews.com

Pomimo tego, że nowa prezydent Korei Południowej powiedziała o ,, otwarciu nowej ery” to chwilę później dodała, że ma ona się cechować ,,bezpieczeństwem i dyplomacją”. Kontynuacja dalszej ostrożnej i mało inwazyjnej polityki Południa wobec Północy jest więc bardzo prawdopodobna.

Kamil Sikora
Stosunki Międzynarodowe

Wykorzystane strony:

http://pl.euronews.com/2012/12/20/korea-poludniowa-dzien-po-zwyciestwie-park-geun-hye/