poniedziałek, 26 grudnia 2011

Ukraina za rządów Janukowycza


Kiedy 7 lutego ubiegłego roku Wiktor Janukowycz, lider prorosyjskiej Partii Regionów, zwyciężył w wyborach prezydenckich, raczej nikt nie miał wątpliwości, że z dotychczasowego zachodniego kierunku Ukraina zwróci się ku swojemu wschodniemu sąsiadowi – Rosji. Wynik wyborów, w których Janukowycz pokonał skłóconych ze sobą liderów Pomarańczowej Rewolucji, Julię Tymoszenko i Wiktora Juszczenkę, dodatkowo utwierdzał opinię publiczną, że polityka wyraźnie antyrosyjska i proeuropejska Kijowa dobiegła końca. Dodatkowo terytorialne rozłożenie głosów utrwaliło podział na „pomarańczowy” zachód ze stolicą we Lwowie i „niebieski” Donbas ze stolicą w Doniecku.

Jednak mimo tych wszystkich przewidywań nowy prezydent postanowił obrać inny kierunek polityki zagranicznej. Ku ogromnemu zaskoczeniu Janukowycz pierwszą wizytę państwową
złożył nie w Moskwie, tylko w Brukseli. Można było to odebrać jako kontynuację zbliżenia Ukrainy z zachodnimi instytucjami, które znalazło potwierdzenie w członkostwie Kijowa w strukturach Partnerstwa Wschodniego i pracy w jego ramach nad umową stowarzyszeniową z Unią Europejską. Jednak Rosja doskonale rozumiejąc geopolityczne znacznie naszego wschodniego sąsiada w ramach heartlandu, nie mogła sobie pozwolić na stratę wpływów w tym regionie i na dalszą jego integrację z Zachodem. Kreml w ramach „polityki zniechęcenia i odciągania” Kijowa od stowarzyszenia z Europą, zaproponował utworzenie Unii Celnej, w której skład miały wejść republiki byłego ZSRR.

Jak na razie do powstałej w styczniu 2010 strefie wolnego handlu należą Białoruś, Kazachstan i Rosja. Ewentualne przystąpienie Ukrainy do tej unii oznaczałoby definitywne pożegnanie się z dalszym zbliżeniem ze strukturami europejskimi, co w obliczu pogarszającej się sytuacji ekonomicznej i społecznej (szalejący od kilku lat kryzys demograficzny charakterystyczny dla zachodnich republik postradzieckich) wywołałoby ogromnie niezadowolenie ukraińskiego społeczeństwa, które w UE widzi szansę na reformy i poprawę sytuacji.

Istnieje również druga strona medalu. Umowy gazowe są dla Ukrainy ważnym źródłem zasilającym budżet, a podpisanie przez Julię Tymoszenko 18 stycznia 2009 r. 10-letniego układu o tranzycie gazu dodatkowo uzależnia Kijów od woli i zamiarów Moskwy. Na jego mocy Ukraińcy płacą w tym roku roku 400 dolarów za 1000m³ w porównaniu z 230 dolarami za 1000 m³ w 2009 r. Umowa ta, obowiązująca do 2020r., jest powodem oskarżenia byłej premier o nadużycie władzy. Dodatkowo i tak już trudną sytuację ekonomiczną Ukrainy pogorszą konsekwencje otwarcia bałtyckiego rurociągu Nord Stream, przez który rocznie będzie przesyłane 55 mld m³ rosyjskiego gazu kosztem zmniejszenia przesyłu przez takie kraje tranzytowe jak Ukraina czy Białoruś. W ten sposób Kijów zapłaci wysoką cenę za swoją prozachodnią politykę.

Ponadto rządowe plany dotyczące budowy nowych elektrowni atomowych doskonale komponuje się z rosyjskimi planami utworzenia atomowego sojuszu strategicznego w oparciu o kazachski uran i ukraiński przemysł. W 2009 r. Kijów zarobił 208 mln USD z tytułu handlu nadwyżką energii elektrycznej, która według nieoficjalnych danych pochodzi w 50% z elektrowni jądrowych. Aby zwiększyć przychody ekipa rządząca ,w oparciu o rosyjskie fundusze, planuje rozbudować sektor energetyki atomowej. Plan ten zawiera wytyczne, aby moc reaktorów zwiększyć z obecnych 14000MW do 29500MW. Jednak nie jest to możliwe bez udziałów w Międzynarodowym Centrum Wzbogacania Uranu i dostaw kazachskiego i rosyjskiego uranu. Powstaje więc dodatkowy czynnik uzależniający decyzje Janukowycza od postawy Kremla.

Innym przykładem dwoistości polityki rządu znad Dniepru, jest przedłużenie stacjonowania Floty Czarnomorskiej w porcie sewastopolskim. Na mocy porozumienia z 21 kwietnia 2010 (dwa miesiące po objęciu urzędu przez Janukowycza), Flota ma prawo dzierżawy krymskiej bazy do 2042 roku z możliwością 5-letniej prolongaty. W zamian Ukraińcy otrzymali rabat na importowany gaz w wysokości 40 mld dolarów. Warto również dodać, że opłata za pobyt wojska rosyjskiego w Sewastopolu wynosi 98 mln dolarów na rok, co dodatkowo motywuje decyzję Janukowycza o jej przedłużeniu. Nie trudno zauważyć, choćby na przykładzie Polski, że ewentualne członkostwo Ukrainy w strukturach UE może przynieść jej niewspółmierne korzyści. Począwszy od reform skostniałego systemu prawnego, który jest wierną kopią tego z ZSRR, a skończywszy na rozbudowie i modernizacji infrastruktury oraz gospodarki. Oprócz korzyści stricte materialnych, Kijów z pewnością poprawiłby swoje znacznie na arenie nie tylko europejskiej, ale również światowej. Pozostaje kwestia czy obecna ekipa rządząca z Wiktorem Janukowyczem na czele, wykorzysta tą dziejową szansę dla swojego kraju. Z pewnością taka okazja, jeśli zostanie zmarnowana, może się szybko nie powtórzyć.

Tak więc dotychczasowy okres rządów prezydenta Wiktora Janukowycza charakteryzuje polityka balansowania pomiędzy integracją z Zachodem, głównego determinanta głębokich reform i zmian, o zbliżeniem ze wschodnim mocarstwem, z którym Ukraina jest powiązana gospodarczo i politycznie. Ale czy jednak decyzje oparte na ekonomicznych kalkulacjach są właściwą drogą do polepszenia sytuacji ukraińskiego społeczeństwa? Czy odrzucając w maju 2010 roku możliwość uczestniczenia w strukturach NATO i likwidacja komisji parlamentarnych zajmujących się integracją z UE, to właściwa droga ku reformom? Czy tylko wspieranie interesów oligarchów z bogatego Donbasu? Z odpowiedziami na te pytania przyjdzie się zmierzyć Janukowyczowi w następnych latach jego prezydentury. Jeśli zda ten egzamin to być może pozostanie na stanowisku, co jednak w obliczu spadającego poparcia będzie niezmiernie trudne.

Mateusz Garbaciak
stosunki międzynarodowe, 1 rok
SEKCJA BAŁKANÓW, EUROPY WSCH. I ROSJI

Źródła:
http://www.rferl.org/content/nord_stream_pipeline_could_be_a_game_changer_for_ukraine_belarus/24384944.html
http://www.stosunkimiedzynarodowe.info/artykul,1150,Ukraina_wybiera_Rosje
http://www.rferl.org/content/ukraine_prepare_arbitration_russia_gas_dispute/24319377.html
http://www.kwasniewskialeksander.pl/foundationb.php
http://pl.wikipedia.org/wiki/Wybory_prezydenckie_na_Ukrainie_w_2010_roku

sobota, 24 grudnia 2011

Świąteczne życzenia

W imieniu redakcji Bloga Koła Naukowego Stosunków Międzynarodowych Wydziału Nauk Politycznych i Dziennikarstwa UAM chciałabym życzyć wszystkim czytelnikom zdrowych i pogodnych Świąt Bożego Narodzenia.

Klaudia Portała
Redaktor naczelna
1 rok SUM SM

środa, 21 grudnia 2011

Nowe otwarcie czy pozorne reformy?

Po wielu miesiącach negocjacji pomiędzy obecnie urzędującym prezydentem Jemenu, Ali Abd Allah Salah, a opozycją jemeńską, doszło do porozumienia, według którego przedterminowe wybory prezydenckie odbędą się 21 lutego 2012 roku. Porozumienie zostało podpisane 23 listopada 2011 roku w Rijadzie. Prawdopodobnie nadszedł już schyłek trwających blisko 33 lata rządów autorytarnych.
Rolę mediatora w pertraktacjach pełniła Rada Współpracy Zatoki Perskiej (GCC). Dekret wydany przez wiceprezydenta Abd ar-Raba Mansura al-Hadiego, (prezydent Salah przekazał mu władzę) zawiera informację, według których będzie on jedynym kandydatem w wyborach prezydenckich, sprawując władzę przez okres następnych dwóch lat. Po tym okresie odbędą się nowe wybory prezydenckie i parlamentarne. Porozumienie zakłada również 90 dniowy okres przejściowy, w którym aż do 21 lutego następnego roku, Salah będzie pełnił stanowisko prezydenta honorowego, jednakże bez możliwości wpływu na decyzje swojego następcy. Zgodnie z dekretem, Salah oraz jego współpracownicy będą mieli przyznany immunitet, który będzie pozwalał im uniknąć odpowiedzialności za brutalne działania wobec ludności w czasie protestów. Kluczowe organy bezpieczeństwa będą kontrolowane przez najstarszego syna Salaha, Ahmeda, oraz jego krewnych. Główną misją obecnego wiceprezydenta jest skonstruowanie rządu, w którym znajdzie się opozycja. Tymczasowy gabinet przede wszystkim ma zadanie nadzorowania dialogu narodowego oraz przygotowanie nowej konstytucji. Mohammed Basindawa, szef koalicji i były minister spraw zagranicznych, został kandydatem opozycji na tymczasowego premiera.

Zdaje się, że Jemen dołącza do Tunezji, Libii oraz Egiptu, gdzie arabska rewolucja doprowadziła do obalenia głowy państwa. Jednakże nigdy nie wiemy co przyniesie jutro. Najlepszym tego przykładem jest obecnie sytuacja w Egipcie.

Były prezydent Egiptu Hosni Mubarak ustąpił ze stanowiska 11 lutego bieżącego roku i przekazał władzę Najwyższej Radzie Wojskowej, nad którą przewodnictwo objął Mohamed Hussein Tantawi. Niestety demonstracje niezadowolonych obywateli (wśród nich Mohamed ElBaradei), na placu Tahrir wciąż trwają, bowiem Najwyższa Rada Wojskowa nadal nie przekazała władzy cywilom. Dzięki zdecydowanej postawie Egipcjan wybory prezydenckie odbędą się w czerwcu 2012 roku. Zaś wybory parlamentarne w Egipcie rozpoczęły się 28 listopada i będą trwać aż do 10 stycznia 2012 roku. Pojawiają się już pierwsze nieprawidłowości, które mogą negatywnie wpłynąć na dalszy rozwój wydarzeń.

Trzeba zadać sobie zasadnicze pytanie czy Jemen, podobnie jak Egipt będzie miał trudności w procesie wprowadzania zmian po ustąpieniu prezydenta Salaha? Reformy przedstawione w dekrecie są bardzo rozciągnięte w czasie. Zatem porozumienie, może stanowić świadomy podstęp polityczny prezydenta Salaha, który po wyciszeniu protestów oraz złagodzeniu agresywnych nastrojów panujących w Jemenie, będzie znów próbował sięgnąć po władzę. Jest to tylko hipoteza, na rozwój wydarzeń przyjdzie nam jeszcze poczekać.

Jemen ma przed sobą dwie możliwości wyboru: drogę ku demokracji bądź utrzymanie status quo. Druga opcja choć mało prawdopodobna, może się ziścić, jeśli opór, a przede wszystkim zdecydowanie ludności, będzie słabło.

Kamil Grzywna
I rok SM
SEKCJA
ISLAMSKA

sobota, 10 grudnia 2011

Uzgodniono budżet Unii Europejskiej na rok 2012

W nocy z 18 na 19 listopada 2011 roku przedstawiciele ministerstw finansów państw członkowskich Unii oraz przedstawiciele Parlamentu Europejskiego osiągnęli kompromis w kwestii budżetu Unii Europejskiej na przyszły rok.

Problem w negocjacjach stanowiło ustalenie wysokości wydatków w przyszłym roku. Propozycja Komisji Europejskiej oraz rządów na ten cel była znacznie niższa niż wydatki, które zgłosił Parlament Europejski. Premier brytyjski James Cameron podkreślił, że wzrost środków budżetu UE o 5,2 procenta w stosunku do obecnego roku (czyli do kwoty 133,1 miliarda euro) nie był możliwy obecnie ze względu na konieczne zmniejszenia wydatków budżetowych w krajach członkowskich.

Tworząc budżet na najbliższy rok niezbędne było wzięcie pod uwagę działań oszczędnościowych związanych z kryzysem finansowym i gospodarczym w państwach członkowskich Unii Europejskiej. Zmniejszono zatem środki przeznaczone między innymi na politykę zagraniczną, regionalną, społeczną oraz na badania.

Kwota płatności wynosić będzie, zgodnie z propozycją państw 129 088 miliardów euro. Poziom zaangażowania ustalono na 147,23 miliarda euro (1,12 % dochodu narodowego brutto państw członkowskich). Budżet na przyszły rok w porównaniu do obecnego będzie wyższy o 1,85 % (2,3 miliarda euro).

Budżet przyjęto jednomyślnie. Przyjęto również poprawkę do tegorocznego budżetu w postaci dopłaty 200 milionów euro od państw należących do Unii. Minister ds. europejskich, Mikołaj Dowgielewicz, podkreślił, że budżet udało się uzgodnić w terminie przewidzianym w traktacie z Lizbony. Zauważył ponadto, że jest to znaczny sukces polskiej prezydencji.

W mojej opinii minister ma całkowitą rację i niewątpliwie kwestię terminowego zakończenia negocjacji w sprawię budżetu można uznać za pozytywny element kończącej się niebawem prezydencji Polski w Radzie Unii Europejskiej. Osiągnięcie porozumienia jest szczególnie ważne w momencie zwalczania skutków kryzysu finansowego i gospodarczego na kontynencie.

Anna Wesołowska-Maciejewska
Studium Doktoranckie WNPiD I rok


Dowgielewicz: budżet UE na 2012 r. - najlepszy na ten moment
Link:http://forsal.pl/artykuly/567684,dowgielewicz_budzet_ue_na_2012_r_najlepszy_na_ten_moment.html (data wejścia na stronę: 2011.11.15).
Niemcy i Wielka Brytania apelują o oszczędny budżet UE na 2012 r.
Link:http://wiadomosci.onet.pl/swiat/niemcy-i-wielka-brytania-apeluja-o-oszczedny-budze,1,4911038,wiadomosc.html (data wejścia na stronę: 2011.11.18).
Unia Europejska ma budżet na 2012 rok
Link:http://wyborcza.pl/1,91446,10673010,Unia_Europejska_ma_budzet_na_2012_rok.html (data wejścia na stronę: 2011.11.19).

poniedziałek, 5 grudnia 2011

Nowy etap naszej historii - zgodnie twierdzą wygrani i przegrani


Po 7 latach od niespodziewanego zwycięstwa socjalistów w wyborach do parlamentu Hiszpanii, władza powraca w ręce drugiej z liczących się na tamtejszej scenie politycznej partii. Kraj dotknięty 45-procentowym bezrobociem w grupie osób do 25 lat będzie teraz rządzony przez centroprawicową Partię Ludową (PP), która osiągnęła najlepszy wynik w historii.

Po przeliczeniu 100% głosów, w wyborach do Kongresu Deputowanych PP uzyskało 44,62% głosów, natomiast druga w kolejności PSOE (socjaliści) - 28,73%. Taki wynik zwycięskiej partii umożliwia jej samodzielne rządzenie, co w dwuipółpartyjnym systemie politycznym Hiszpanii nie zdarzało się często. Na 208 senatorów wybieranych (ogółem: 266), w najbliższej kadencji 136 wprowadzi Partia Ludowa, natomiast 48 - wspomniana wyżej Hiszpańska Socjalistyczna Partia Robotnicza.
Tegoroczna kampania wyborcza wyglądała zdecydowanie inaczej niż w Polsce. Kardynalne znaczenie ma ustrój - tu, w monarchii dziedzicznej, największą realną władzę posiada premier, czyli z reguły szef partii, która uzyska największą liczbę głosów. W związku z tym, wybory parlamentarne wyglądają w Hiszpanii tak, jak u nas prezydenckie - nie promuje się nikogo innego poza jednym kandydatem. Najpopularniejsze są małe tabliczki ustawione wzdłuż alei. Wypisane na wielu z nich hasło wyborcze socjalistów "Walcz, o to, czego chcesz" poniosło w niedzielę dramatyczną klęskę z ludowymi "Przyłącz się do zmiany" oraz "Po pierwsze, zatrudnienie".

To właśnie zatrudnienie było głównym tematem wypowiedzi Mariano Rajoya (obecnie premiera-elekta) podczas wielkiej debaty przedwyborczej, jaka odbyła się 7 listopada br. Już na początku programu prowadzący uznał ją za najbardziej umiędzynarodowioną debatę w historii kraju. Obejrzałem dyskusję w całości i, tak jak się spodziewałem, nie zmieniła ona wiele w preferencjach elektoratu. Zarówno Rajoy, jak i Alfredo Peréz Rubalcaba (kandydat PSOE) pojawili się w studiu solennie przygotowani, prezentując różne dane, wykresy, fakty. Widać było kontrast poglądów. Kiedy nacisk na równość szans w dostępie do pracy kładł Rajoy, Rubalcaba (dość niespodziewanie) twierdził, iż ważniejsze są opieka zdrowotna i edukacja. Kiedy ten pierwszy przywoływał zatrważające dane statystyczne kraju pogrążonego w kryzysie, jego rywal zarzucał mu przesadne operowanie suchymi liczbami i monotematyczność ("Gdybyśmy zorganizowali 41 takich debat, mówiłby pan to samo"). Na uwagę zasługuje dyskretność prowadzącego w liczeniu czasu na wypowiedzi (jeden czas dla każdego na cały blok) i brak jakichkolwiek pytań do polityków z zewnątrz. Wg sondażu dziennika "El Mundo", tylko 16% widzów po debacie zmieniło swój głos. Dla 65% ankietowanych zwycięzcą okazał się Mariano Rajoy.
Zwycięstwo centroprawicy niekoniecznie musi oznaczać "zwrot w prawo" w ojczyźnie Pabla Picassa i Salvadora Dali. Tradycyjne wartości tracą tu na popularności, znaczenie zyskuje wyzwolone, hedonistyczne podejście do życia. Rozwój tego nurtu, szczególnie w Madrycie, ma swoje korzenie w pierwszej połowie lat 80. Hiszpanie poczuli wówczas, że muszą odreagować wieloletnią dyktaturę konserwatywnego Franco i całonocne imprezowanie stało się normalnością. Atmosferę zadymionych lokali stolicy z tego okresu oddają dziś niektóre z filmów Pedro Almodovara, notabene Madrytczyka.
Zwycięstwo Partii Ludowej jest raczej głosem przeciwko dotychczasowej polityce rządu. Jak pokazuje historia, najpoważniejsza alternatywa dla socjalistów okupowała stanowiska rządowe tylko 8 lat od momentu przywrócenia demokracji w 1975r. W kadencji 1996-2000 gabinet Jose Marii Aznara spisał się bardzo dobrze, czego dowodem była reelekcja. Jeszcze tydzień przed wyborami w 2004r. PP prowadziło w sondażach. Jednak zamachy terrorystyczne w madryckich pociągach podmiejskich z 11 marca 2004r. odwróciły bieg wydarzeń. Do ataków przyznali się fanatycy islamscy, domagający się wyprowadzenia wojsk hiszpańskich z Iraku. Tego samego chciała opozycyjna PSOE i trzy dni później uzyskała wśród społeczeństwa poparcie większe niż konkurentka. Zamachy zmieniły więc układ sił aż na 7 lat, a Partia Ludowa straciła władzę właściwie jedynie przez konsekwencję w kwestii zaangażowania armii na Bliskim Wschodzie.
A co niedzielne wydarzenie na Półwyspie Iberyjskim może oznaczać dla Polski? Jeśli koncepcja polityki zagranicznej Mariano Rajoya będzie podobna do tej z lat 1996-2004, wydaje się to być nam na rękę. W owych latach, podczas gdy pomysłem opozycji była kooperacja z Niemcami i Francją, intencją Partii Ludowej było partnerstwo z Wielką Brytanią i Włochami, jako udana przeciwwaga dla silnego tandemu. Uzupełnia się to z polską wizją odbudowy Trójkąta Weimarskiego od początku lansowaną przez prezydenta Bronisława Komorowskiego i wspieraną przez rząd Platformy Obywatelskiej. Alternatywą może być też odnowa współpracy polsko-hiszpańskiej na arenie unijnej - prócz podobnego potencjału ludnościowego, pozycji i interesów w Europie, nasze kraje połączy również bliskość ideologiczna rządów. W kontekście wzmożonej ostatnio dyskusji na temat przyszłości UE, owo partnerstwo ma szansę mocno zyskać na znaczeniu. Jednak pierwszorzędną kwestią dla nowego rządu będzie uzdrowienie narodowej gospodarki. W końcu, jak osądził nagłówek poniedziałkowego wydania "El País", to kryzys zapewnił Partii Ludowej większość bezwzględną w Kortezach Generalnych.

Bartosz Wojnarowski
stosunki międzynarodowe, III rok
Madryt (program Erasmus)

Źródła:
http://www.elmundo.es/elecciones/elecciones-generales/resultados/
http://www.rtve.es/alacarta/videos/elecciones-20-n/cara-cara-rubalcaba-rajoy/1243540/
http://www.pism.pl/index/?id=d5cfead94f5350c12c322b5b664544c1

czwartek, 1 grudnia 2011

Sudan Północny i Południowy – relacje (nie)dobrosiąsiedzkie


Mamy niepodległy Sudan Południowy – dziecko styczniowego referendum, w którym 99% uprawnionych do głosowania opowiedziało się za secesją, czyli odłączeniem zdominowanego przez chrześcijan południa od muzułmańskiej północy. Referendum bacznie przyglądała się cała rzesza obserwatorów i ekspertów, w tym chińskich – bo trzeba przecież obserwować co się dzieje na inwestowanym obszarze. No i wreszcie jest! Historyczna data to 9 lipca 2011 – koniec wojen, początek nowego życia, wszystko gotowe: stolica w Dżubie, co prawda przejściowa, ale jednak konstytucja, flaga. „Nareszcie wolni!” – takie hasło pojawiło się na elektronicznym zegarze, który zakończył odliczanie do tak długo wyczekiwanej niepodległości
Niby wszystko na swoim miejscu, a jednak nie do końca. Już kilka tygodni po referendum, w kilku miejscach na północy kraju rozpoczęły się walki pomiędzy rebeliantami a Ludową Armią Wyzwolenia Sudanu – wojskiem podległym rządowi w Dżubie. Pojawiły się wówczas obawy o zapewnienie podstawowego bezpieczeństwa w mającym powstać państwie. Rebelianci wspierani faktycznie przez rząd w Chartumie twierdzili, że walczą o demokratyczną transformację. Od tej pory rebelie wybuchały w kolejnych stanach Sudanu Południowego, który bez wątpienia mógł oskarżać Sudan Północny o sabotaż. Tymczasem jest odwrotnie, to Chartum nieustannie oskarża Południe o wspieranie rebeliantów m.in. na spornym obszarze Abyei czy w Darfurze, co jest naprawdę mało prawdopodobne. Co więcej, w wystąpieniu w Ad – Damazin w prowincji Nil Błękitny, która również dołączyła do tych zbuntowanych przeciwko rządowi północnosudańskiemu, prezydent Omar al – Bashir jednoznacznie zagroził wojną jeżeli Sudan Północny „nie skończy swych nieustannych prowokacji”.
Sytuacja humanitarna w południowej części Sudanu Północnego jest tragiczna, na co zwróciła uwagę organizacja Human Rights Watch podczas XVIII sesji Rady Praw Człowieka ONZ. "(...) Podczas ostatniego wyjazdu do Południowego Kordofanu w sierpniu 2011, przedstawiciele HRW odkryli, że siły rządowe są odpowiedzialne za poważne naruszenia międzynarodowego prawa humanitarnego i praw człowieka. W czasie obecności badaczy w regionie, rządowe lotnictwo codziennie krążyło nad głowami i zrzucało bomby na obszary cywilne. HRW odkryła, że bezładne rządowe bombardowania zabiły bądź okaleczyły dziesiątki cywilów oraz uszkodziły szkoły, kliniki, farmy, a także inne obiekty cywilne.”

Restrykcje wobec zewnętrznej pomocy humanitarnej, aresztowania osób podejrzewanych o przynależność do opozycyjnej partii SPLM, poważne pogwałcenia podstawowych praw człowieka, to codzienność mieszkańców pod rządami prezydenta Omara el-Bashira, któremu rozpada się kraj. Czy groźby pseudo-prezydenta świadczą o jego rychłym końcu, są kolejną nieco desperacką próbą demonstracji siły? Niezależnie od przyczyny, miejmy nadzieję, że mieszkańcy Sudanu Północnego nie będą musieli długo czekać, żeby móc za przykładem swoich południowych sąsiadów wykrzyknąć: „Bye, bye Bashir!”

Klaudia Gostyńska
I rok studiów lic. WNPiD UAM
SEKCJA AFRYKAŃSKA

http://lubczasopismo.salon24.pl/sudan/post/345662,na-radzie-praw-czlowieka-o-sytuacji-w-sudanie
http://sudaninfo.wordpress.com/tag/sudan-polnocny/

źródło zdjęcia - fot. PAP/EPA/GIORGOS MOUTAFIS ze strony http://www.polskieradio.pl/9/863/Artykul/399375,Sudan-Poludniowy-najmlodsze-panstwo-swiata-