Kiedy 7 lutego ubiegłego roku Wiktor Janukowycz, lider prorosyjskiej Partii Regionów, zwyciężył w wyborach prezydenckich, raczej nikt nie miał wątpliwości, że z dotychczasowego zachodniego kierunku Ukraina zwróci się ku swojemu wschodniemu sąsiadowi – Rosji. Wynik wyborów, w których Janukowycz pokonał skłóconych ze sobą liderów Pomarańczowej Rewolucji, Julię Tymoszenko i Wiktora Juszczenkę, dodatkowo utwierdzał opinię publiczną, że polityka wyraźnie antyrosyjska i proeuropejska Kijowa dobiegła końca. Dodatkowo terytorialne rozłożenie głosów utrwaliło podział na „pomarańczowy” zachód ze stolicą we Lwowie i „niebieski” Donbas ze stolicą w Doniecku.
Jednak mimo tych wszystkich przewidywań nowy prezydent postanowił obrać inny kierunek polityki zagranicznej. Ku ogromnemu zaskoczeniu Janukowycz pierwszą wizytę państwową
złożył nie w Moskwie, tylko w Brukseli. Można było to odebrać jako kontynuację zbliżenia Ukrainy z zachodnimi instytucjami, które znalazło potwierdzenie w członkostwie Kijowa w strukturach Partnerstwa Wschodniego i pracy w jego ramach nad umową stowarzyszeniową z Unią Europejską. Jednak Rosja doskonale rozumiejąc geopolityczne znacznie naszego wschodniego sąsiada w ramach heartlandu, nie mogła sobie pozwolić na stratę wpływów w tym regionie i na dalszą jego integrację z Zachodem. Kreml w ramach „polityki zniechęcenia i odciągania” Kijowa od stowarzyszenia z Europą, zaproponował utworzenie Unii Celnej, w której skład miały wejść republiki byłego ZSRR.
Jak na razie do powstałej w styczniu 2010 strefie wolnego handlu należą Białoruś, Kazachstan i Rosja. Ewentualne przystąpienie Ukrainy do tej unii oznaczałoby definitywne pożegnanie się z dalszym zbliżeniem ze strukturami europejskimi, co w obliczu pogarszającej się sytuacji ekonomicznej i społecznej (szalejący od kilku lat kryzys demograficzny charakterystyczny dla zachodnich republik postradzieckich) wywołałoby ogromnie niezadowolenie ukraińskiego społeczeństwa, które w UE widzi szansę na reformy i poprawę sytuacji.
Istnieje również druga strona medalu. Umowy gazowe są dla Ukrainy ważnym źródłem zasilającym budżet, a podpisanie przez Julię Tymoszenko 18 stycznia 2009 r. 10-letniego układu o tranzycie gazu dodatkowo uzależnia Kijów od woli i zamiarów Moskwy. Na jego mocy Ukraińcy płacą w tym roku roku 400 dolarów za 1000m³ w porównaniu z 230 dolarami za 1000 m³ w 2009 r. Umowa ta, obowiązująca do 2020r., jest powodem oskarżenia byłej premier o nadużycie władzy. Dodatkowo i tak już trudną sytuację ekonomiczną Ukrainy pogorszą konsekwencje otwarcia bałtyckiego rurociągu Nord Stream, przez który rocznie będzie przesyłane 55 mld m³ rosyjskiego gazu kosztem zmniejszenia przesyłu przez takie kraje tranzytowe jak Ukraina czy Białoruś. W ten sposób Kijów zapłaci wysoką cenę za swoją prozachodnią politykę.
Ponadto rządowe plany dotyczące budowy nowych elektrowni atomowych doskonale komponuje się z rosyjskimi planami utworzenia atomowego sojuszu strategicznego w oparciu o kazachski uran i ukraiński przemysł. W 2009 r. Kijów zarobił 208 mln USD z tytułu handlu nadwyżką energii elektrycznej, która według nieoficjalnych danych pochodzi w 50% z elektrowni jądrowych. Aby zwiększyć przychody ekipa rządząca ,w oparciu o rosyjskie fundusze, planuje rozbudować sektor energetyki atomowej. Plan ten zawiera wytyczne, aby moc reaktorów zwiększyć z obecnych 14000MW do 29500MW. Jednak nie jest to możliwe bez udziałów w Międzynarodowym Centrum Wzbogacania Uranu i dostaw kazachskiego i rosyjskiego uranu. Powstaje więc dodatkowy czynnik uzależniający decyzje Janukowycza od postawy Kremla.
Innym przykładem dwoistości polityki rządu znad Dniepru, jest przedłużenie stacjonowania Floty Czarnomorskiej w porcie sewastopolskim. Na mocy porozumienia z 21 kwietnia 2010 (dwa miesiące po objęciu urzędu przez Janukowycza), Flota ma prawo dzierżawy krymskiej bazy do 2042 roku z możliwością 5-letniej prolongaty. W zamian Ukraińcy otrzymali rabat na importowany gaz w wysokości 40 mld dolarów. Warto również dodać, że opłata za pobyt wojska rosyjskiego w Sewastopolu wynosi 98 mln dolarów na rok, co dodatkowo motywuje decyzję Janukowycza o jej przedłużeniu. Nie trudno zauważyć, choćby na przykładzie Polski, że ewentualne członkostwo Ukrainy w strukturach UE może przynieść jej niewspółmierne korzyści. Począwszy od reform skostniałego systemu prawnego, który jest wierną kopią tego z ZSRR, a skończywszy na rozbudowie i modernizacji infrastruktury oraz gospodarki. Oprócz korzyści stricte materialnych, Kijów z pewnością poprawiłby swoje znacznie na arenie nie tylko europejskiej, ale również światowej. Pozostaje kwestia czy obecna ekipa rządząca z Wiktorem Janukowyczem na czele, wykorzysta tą dziejową szansę dla swojego kraju. Z pewnością taka okazja, jeśli zostanie zmarnowana, może się szybko nie powtórzyć.
Tak więc dotychczasowy okres rządów prezydenta Wiktora Janukowycza charakteryzuje polityka balansowania pomiędzy integracją z Zachodem, głównego determinanta głębokich reform i zmian, o zbliżeniem ze wschodnim mocarstwem, z którym Ukraina jest powiązana gospodarczo i politycznie. Ale czy jednak decyzje oparte na ekonomicznych kalkulacjach są właściwą drogą do polepszenia sytuacji ukraińskiego społeczeństwa? Czy odrzucając w maju 2010 roku możliwość uczestniczenia w strukturach NATO i likwidacja komisji parlamentarnych zajmujących się integracją z UE, to właściwa droga ku reformom? Czy tylko wspieranie interesów oligarchów z bogatego Donbasu? Z odpowiedziami na te pytania przyjdzie się zmierzyć Janukowyczowi w następnych latach jego prezydentury. Jeśli zda ten egzamin to być może pozostanie na stanowisku, co jednak w obliczu spadającego poparcia będzie niezmiernie trudne.
Mateusz Garbaciak
stosunki międzynarodowe, 1 rok
SEKCJA BAŁKANÓW, EUROPY WSCH. I ROSJI
Źródła:
http://www.rferl.org/content/nord_stream_pipeline_could_be_a_game_changer_for_ukraine_belarus/24384944.html
http://www.stosunkimiedzynarodowe.info/artykul,1150,Ukraina_wybiera_Rosje
http://www.rferl.org/content/ukraine_prepare_arbitration_russia_gas_dispute/24319377.html
http://www.kwasniewskialeksander.pl/foundationb.php
http://pl.wikipedia.org/wiki/Wybory_prezydenckie_na_Ukrainie_w_2010_roku