poniedziałek, 10 grudnia 2012

Federacja Rosyjska ma nowy budżet


29 listopada Rada Federacji przyjęła ustawę o budżecie federalnym na rok 2013 i lata 2014–2015. Nowy budżet opiera się na 12 dekretach Prezydenta FR Władimira Putina z maja tego roku oraz analizie i zaleceniach Ministerstwa Rozwoju Gospodarczego. Przewidziany jest wzrost gospodarczy o 3,7% , deficyt na poziomie 0,8% PKB oraz inflacja równa 5,5%. 

Zgodnie z prowadzoną od kilku lat polityką Kremla wzrosną wydatki na wojsko, bezpieczeństwo wewnętrzne oraz ochronę porządku prawnego do poziomu 31% całości wydatków budżetowych. Jest to konsekwencja wieloletnich planów modernizacji rosyjskiej armii, która ma pochłonąć w następnych trzech latach 103 mld USD. Ponadto 30% (132 mld USD) nowo zatwierdzonego planu finansowego Federacji poświęcone będzie wydatkom socjalnym. Prawie 79% tej kwoty zasili deficytowy Fundusz Emerytalny. W przyszłym roku spadną wydatki na służbę zdrowia  i edukację, a od dawna zapowiadaną podwyżką płac w sektorach publicznych obciążono władze regionalne.

Nowy plan budżetowy, mimo zapowiedzi władz, nie zmniejsza uzależnienia gospodarki rosyjskiej od sektora energetycznego. W dalszym ciągu jego udział w dochodach budżetowych wynosi ponad 40% - w roku 2013 będzie to 46%, czyli 197 mld USD. Warto dodać, że wzrosło również zadłużenie Federacji Rosyjskiej do 596 mld USD i przekroczyło w tym roku posiadane rezerwy walutowo-złotowe o prawie 68 mld USD. Innym negatywnym zjawiskiem, które będzie miało miejsce w przyszłym roku, jest podwyżka opłat za energię elektryczną  o ok. 10% i energię cieplną o ok.12%.

Wszystkie te dane wskazują na to, że prezydentowi wraz z rządem udało się przeforsować i uchwalić populistyczny i z ekonomicznego punktu widzenia- naciągany plan finansowy na najbliższe lata. Ma to niewątpliwie związek ze słabnącą popularnością Władimira Putina  i identyfikowanych z nim elit polityczno-finansowych. Ostatnie wydarzenia, związane z problemami zdrowotnymi prezydenta, zmuszają kremlowskich politechnologów do zmiany utartego od lat wizerunku Putina jako supersprawnego macho     w nie w pełni już sił fizycznych mędrca - ojca narodu. Sprawność była dotychczas ważnym atutem politycznym i psychologicznym Władimira Władimirowicza, który pozwalał mu na kreowanie siebie jako silnego i zdecydowanego przywódcę. To właśnie jego dekrety z maja tego roku zakładały najwięcej prosocjalnych rozwiązań, takich jak podniesienie wydatków na płace, emerytury, edukację i kulturę. Cele te były zgoła przeciwne do zaleceń Ministerstwa Rozwoju Gospodarczego, które kładły nacisk na innowacyjność, konkurencyjność i równowagę gospodarki.

Na sytuację gospodarczą Federacji Rosyjskiej, ze względu na silne uzależnienie od sektora gazowo-naftowego, duży wpływ będzie miała koniunktura na rynkach zewnętrznych, a w szczególności na europejskim rynku energetycznym. Na początku listopada jeden z najważniejszych partnerów gospodarczych Rosji na tym kontynencie - Ukraina, zaczął prowadzić otwartą politykę dywersyfikacji dostaw gazu. 6 listopada premier Mykoła Azarow przyznał, że Kijów na mocy porozumienia z maja br. rozpoczął współpracę z traderem niemieckiej firmy RWE, która od początku zeszłego miesiąca dostarcza gaz na ukraiński rynek. Zwiększa się również konkurencja na tamtejszym rynku dystrybucji paliw. Azerski koncern narodowy SOCAR w 2011 r. oddał do użytku 40 nowych stacji paliwowych, co do końca tamtego roku daje łącznie 57 punktów dystrybucyjnych. Oznacza to coraz większe zagrożenie dla hegemonii rosyjskich firm działających w sektorze paliwowym na Ukrainie. W ostatnim czasie również Polska, największy odbiorca rosyjskiego gazu w Europie Środkowo- Wschodniej, stara się o dywersyfikację dostaw nośników energii. Także  i w tym przypadku ważną rolę odgrywa dostawca z Azerbejdżanu oraz Ukraina jako potencjalny pośrednik.

Poza tym, na rosyjską gospodarkę niekorzystnie wpłyną uregulowania przyjmowane przez amerykańską legislatywę. Jednym z nich jest zakaz współpracy z Rosoboroneksportem, który zajmuje się sprzedażą rosyjskiego uzbrojenia na rynkach zagranicznych. Oficjalnym powodem takiej decyzji jest dostarczanie broni syryjskim siłom rządowym. Innym przykładem antyrosyjskiego prawodawstwa jest ustawa uchwalona przez Senat   6 grudnia. Nakłada ona sankcje wizowe i ekonomiczne na rosyjskich urzędników państwowych odpowiedzialnych za łamanie praw człowieka, w tym zamieszanych w sprawę śmierci w areszcie rosyjskiego prawnika Sergieja Magnitskiego.

Przerwanie współpracy z Rosoboronoeksportem nie jest jedynym ciosem, który spadł na rosyjski przemysł wojskowy w ostatnim czasie. Niedawno Rosjanie przegrali przetarg o wartości ponad 800 mln USD na dostawy 15 ciężkich śmigłowców dla Indii. Pod koniec zeszłego roku ponieśli klęskę w przetargu na dostawę 22 śmigłowców bojowych do tego kraju o łącznej wartości 1,4 mld USD. Na domiar złego w obu konkursach górą byli dostawcy ze Stanów Zjednoczonych. Również skandale korupcyjne miotające Ministerstwem Obrony nie wpływają dobrze na wizerunek państwa oraz jego kondycję finansową. Po wykryciu nadużyć finansowych w holdingu Oboronserwis został zdymisjonowany cywilny minister obrony FR Anatolij Serdiukow, a w jego miejsce powołano generała armii Sergieja Szojgu. Dowodzi to, że przeznaczenie 31% wydatków państwa na sektor związany z siłami zbrojnymi może nie przynieść pożądanych efektów w postaci zmodernizowanej i nowoczesnej armii, ponieważ część środków zostanie najprawdopodobniej w różny sposób zdefraudowana i nie będzie wykorzystana zgodnie z przeznaczeniem.

Motorem rosyjskiej gospodarki w przyszłym roku może okazać się budowa dodatkowych nitek gazociągu Nord Stream oraz całości South Stream. Pomimo odmowy estońskich władz na przeprowadzenie kolejnej części „Północnego Potoku” przez jej morską strefę ekonomiczną projekt osiągnął swój strategiczny cel. Było nim pominięcie krajów Europy Środkowo-Wschodniej w tranzycie gazu do Europy Środkowej i Zachodniej co daje ważnych argument i środek politycznego nacisku na takie kraje jak Ukraina, Białoruś i Polska. „Południowy Potok” ma podobne zadanie co jego północny odpowiednik. Dodatkowo rozszerza rynek zbytu rosyjskiego gazu o państwa Europy Południowej, a w szczególności o Bałkany. Oba te przedsięwzięcia wiążą się z przewidywaniami strony rosyjskiej, że niebawem nastanie „złoty wiek gazu”. Pozwala to wierzyć, że pomimo obecnego spadku cen błękitnego paliwa światowe ceny wzrosną w przyszłości o 50%. Wiążą się z tym określone działania podejmowane przez rosyjskiego monopolistę w tej dziedzinie, czyli Gazprom. Firma ta w październiku br. zdecydowała o zwiększeniu programu inwestycyjnego przewidzianego na ten rok o ponad 6 mld USD, co daje łącznie ok. 31 mld USD. Większość tej sumy zostanie przeznaczona na zagospodarowanie nowych złóż kondensatu ropy i gazu. Zdecydowanie działanie to będzie miało duży wpływ na kondycję gospodarczą Federacji Rosyjskiej, a europejska  i światowa ekspansja wschodniego giganta stanie się kluczowym priorytetem polityki zagranicznej władz.

Mateusz Garbaciak

Stosunki Międzynarodowe II rok
Wschodoznawstwo I rok

Źródła:

Stan na 08.12.2012 r.

środa, 28 listopada 2012

Relacja z Ogólnopolskiej Konferencji Kół Naukowych Nowej Politologii


W ubiegły weekend tj. 10 -11 listopada odbyła się I. Ogólnopolską Konferencję Kół Naukowych w Szczyrku, zorganizowana przez portal Nowa Politologia. W konferencji wzięły udział koła naukowe z Warszawy, Lublina, Katowic, Łodzi, Krakowa a także Olsztyna. Podczas konferencji uczestnicy dyskutowali z wybitnymi ekspertami:
prof. Bohdanem Szklarskim z Ośrodka Studiów Amerykańskich, Agatą Gostyńską z PISM-u, dr. Rafałem Matyją z wyższej Szkoły im. ks. J. Tischnera oraz dr. Tomaszem Słupikiem z Uniwersytetu Śląskiego,
nad  ważnymi i aktualnymi zagadnieniami dotyczącymi zarówno polityki międzynarodowej: wyborów w USA, kryzysu prawno-instytucjonalnego UE, a także mediów i polityki oraz istoty demokracji. Celem konferencji była również integracja środowisk kół naukowych oraz wypracowanie wspólnych projektów.
Dyskusje panelowe toczyły sie w ramach tzw. round tables , w których przedstawiciele kół naukowych (max.3 osoby) dyskutowali z danym ekspertem, który był jednocześnie moderatorem panelu. Niemniej jednak wszyscy uczestnicy konferencji brali aktywny aktywny udział w każdym z paneli.
Konferencję otworzył uroczyście dr Marek Migalski, patron honorowy projektu, słowami, że w takich konferencjach widzi szansę dla polskiej politologii.
Następnie dr Tomasz Słupik (Uniwersytet Śląski) podczas warsztatów,wspólnie z uczestnikami konferencji zastanawiał się nad kondycją współczesnej demokracji, odwołując się do Toqueville’owskiego pojęcia „tyranii większości” i „łagodnego despotyzmu”. W słowie wstępnym dr Słupik podkreślił, że Toqueville’a przerażały dwa zjawiska w demokracji: zarówno tyrania większości, która raziła go jako arystokratę, przyzwyczajonego do poważnych debat, uciekającego od zgiełku codzienności, a z drugiej strony łagodny despotyzm: rozdmuchiwanie instytucji państwa do niebotycznych rozmiarów (co miał okazję obserwować we Francji w 1848r.).
Według Toquevilla prawo do wszechwładzy ma jedynie bóg, natomiast wszechwładne prawo nadane ludowi, a  także królom jest niebezpieczne.
W swoich rozważaniach nad demokracją, zastanawiał się nad pojęciem równości, ale w rozumieniu równości wobec siebie a nie tylko równości liberalnej,  ekonomicznej i politycznej. W USA zetknął się ze zjawiskiem, kompletnie dotychczas nieznanym we Francji: czyli unikaniem konfrontacji, rytualnej wymiany poglądów itp. Dlatego też określił społeczeństwo amerykańskie jako skrajnie zuniformizowane, w którym nie dyskutuje się o kwestiach pluralizmu kulturowego, relatywizmu, wolności itp. Zdaniem Toquevilla źródła takiego zachowania tkwią w braku przeszłości historycznej Ameryki.
„Jesteśmy zamknięciu w złotej klatce, którą stworzyliśmy sobie sami. Odpowiedzialne za to jest nominalnie rozumiana równość z jednej strony, a z drugiej rozrastający się do granic możliwości rząd, władza”. A tym łagodnym despotą  jesteśmy my- jako demos.
Pierwszy panel: „Przyszłość Unii Europejskiej w aspekcie prawno-instytucjonalnym”, prowadzony był przez Agatę Gostyńską- analityka Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych. Jako współprelegenci wzięli w nim udział Magdalena Brodawka (Koło Naukowe Prawa Europejskiego UW), Anna Archacka (Koło Naukowe Ochrony Konsumencji i Konsumenta UW) oraz Sebastian Wijas (Zespół Prawa Międzynarodowego Ius Gentium UW).
Ekspertka rozpoczęła panel od krótkiego wprowadzenia w temat i zasygnalizowania najważniejszych zagadnień związanych z kryzysem prawno-instytucjonalnym UE.
„Kryzys zadłużenia publicznego- potocznie nazywany kryzysem euro strefy trwa od 2010r.- obnażył słabości w funkcjonowaniu Unii, ale z drugiej strony wskazał i nadal wskazuje kierunki rozwoju UE”.
Kryzys ujawnił zwłaszcza nierówności pomiędzy dwoma filarami, które budują unię Gospodarczo i Walutową. Tak, jak Unia posiada wyłączne kompetencje w zakresie polityki państw posługujących się wspólną walutą, tak w przypadku polityk gospodarczych, Unia je wyłącznie koordynuje, co generuje ogromne dysproporcje.  Kryzys ujawni, iż cała gama instrumentów, jakie zostały zastosowane dla jego zażegnania są niewystarczające np. Pakt Fiskalny podpisany został 2 marca 2012r. przez 25 państw członkowskich, bez Wielkiej Brytanii oraz Czech, ma na celu wzmocnienie dyscypliny budżetowej ale poza ramami traktatowymi. Ponadto wersja, w jakiej go przyjęto,  jest wersją (de facto szóstą), która mocno ewaluowała w kierunku rozmiękczenia tej dyscypliny.
Z drugiej strony te wszystkie wydarzenia, majce związek z kryzysem, są przełomowe. Wcześniej nie pojawiały się kwestie finalizacji Unii Gospodarczej i Walutowej. Nikt nie wyobrażał sobie tak znacznego wzmocnienia kompetencji Komisji Europejskiej, jak to ma dzisiaj miejsce.
Instrumenty służące zwalczaniu kryzysu generują pytania o zgodność z prawem unijnym np. w przypadku Paktu Fiskalnego (wynik Trybunału w Karlsruhe), a także pytania o konieczność fundamentalnej zmiany traktatu oraz o możliwość współpracy poza ramami traktatowymi. Ponadto w dobie kryzysu pojawiał się kwestia utrzymania integralności państw strefy euro.
Współprelegenci odnieśli się do kwestii kryzysu, który obnażył idee federalistów i postawił pytanie,  co dalej z unia polityczną, która jest mimo wszystko ściśle skorelowana z unia gospodarczą? Czy jest szansa na jej budowę? Czy wobec problemów strefy euro, sformułowane zostaną nowe kryteria. Ponadto podniesiony został aspekt kryzysu w kontekście społecznym- podejścia obywateli państw członkowskich wydarzeń mających obecnie miejsce w Unii. Patrząc na przykład Grecji, widzimy, że jego społeczeństwo obecne działania UE nie traktuje jako pomocy, ale jako pozbawianie ich kraju suwerenności.
Pod koniec pierwszego dnia konferencji przedstawiciele kół naukowych wraz z redakcją portalu Nowa Politologia wspólnie zastanawiali się nad możliwościami współpracy oraz wspólnie realizowanymi projektami.
Drugi dzień konferencji otwierał panel prof. dr hab. Bohdana Szklarskiego (z Ośrodka Studiów Amerykańskich UW), w którym  jako współprelegenci wzięli udział: Andrzej Kozłowski (Koło Naukowe Amerykanistów i Mediów UŁ), Marek Gozdera (Koło Naukowe Ars Politica UW) oraz Kasjan Kasprzak (KNP UŚ).
Profesor Szklarski postawił pytanie, czego dowiadujemy się o współczesnej demokracji patrząc na wybory w USA?
Nie możemy zakwestionować faktu, że Ameryka wyznacza kierunki nie tylko w marketingu politycznym i generalnie polityce, ale także w demokracji, przykładem czego mogą być debaty miedzy głównymi oponentami, które jeszcze 10 lat temu należały do rzadkości.
Zdaniem prof. Szklarskiego kluczowym rokiem dla demokracji amerykańskiej były wybory 2008r. które są przykładem przekroczenia barier genderowych i rasowych (nominacja kobiety: H. Clinton i czarnoskórego Amerykanina na kandydatów na prezydenta). Rok 2012 udowodnił, natomiast że kolor skóry przestał mieć znaczenie.
Przegrana Rommney’a jest również dowodem na transformacje demokracji amerykańskiej.  Mitt Romney byłby świetnym kandydatem w latach 50-tych, Ameryki bardzo tradycyjnej, w której liczyły się hasła wolności, otwartości i sukcesu wyrażanego pieniędzmi. Obecnie profil wyborcy  się zmienił, coraz więcej mamy wyborców, którzy reprezentują, mniejszości (Afroamerykanie, Latynosi itp.), a stary elektorat się kurczy.
Według prof. Szklarskiego prawdziwą rewolucję mogą przynieść wybory 2016r., zaczyna się szukanie idealnego kandydata, który wpasowałby się w profil coraz większej siły wyborczej jaką stanowią mniejszość. W wyborach z 2012r. 71% Afroamerykanów oddało swój głos na demokratów oraz 75% kobiet.
Ciekawa jest również przyszłość partii republikańskiej i w związku z tym nasuwające się pytanie, czy rozpadnie się ona na dwie partie? Ruch herbaciany, wydawałoby się, że mógłby być takim klinem wbitym w republikanów, ale ostatecznie ich siła, mimo początkowych sukcesów związanych z zaistnieniem w 2010r. w Kongresie, sukcesywnie spada. Ich kandydat w wyborach prezydenckich Ron Paul zdobył zaledwie 1% poparcia.
Interesującą kwestią tych wyborów prezydenckich, które odbija się na kształcie demokracji,  jest sprawa finansowania kampanii wyborczej. Zgodnie z wyrokiem Sądu Najwyższego, limity wydawanych pieniędzy na kampanie wyborczą potraktowano jako ograniczenie wolności, stąd w tej kampanii mieliśmy do czynienia z tzw. superpackami, które zasilały konta tzw. softmoney- pieniędzy przeznaczonych na rzecz kandydata, które mogą być wydawane nawet bez porozumienia z nim. Natomiast tzw. hardmoney-  pieniądze, które kandydat bezpośrednio wydaje na kampanię,  obwarowane są nadal limitami prawnymi. Przy czym 90% środków z tzw. softmoney szło na kampanie negatywną. Kampanie stają się coraz bardziej kosztowne- ostatnie wybory pochłonęły 2 mld dolarów.
Wybory w USA niosą również lekcje pragmatyzmu- ponowna wybieralność przedstawicieli Kongresu jest bardzo duża: 90% w Izbie Reprezentantów i 85% w Senacie. Tym samym zmienia się profil Kongresmena. To już nie jest ideologiczny kandydat ale pragmatyk, który zainteresowany jest najbardziej swoim okręgiem wyborczym a nie ideologią partyjną.
Ponadto warto zwrócić uwagę na fakt, iż wybory amerykańskie to wybory nie pomiędzy programami kandydatów ale osobowościami i cechami charakteru. Często wyśmiewany jest ten aspekt w Europie, gdyż jesteśmy przywiązani do przerzucania się programami wyborczymi (chociaż tez nie zawsze), ale dla amerykańskiego w wyborcy istotny jest fakt, kim jest ten człowiek, który będzie głosował w najważniejszych dla niego kwestiach. W ten sposób amerykański wyborca jest przekonany, że  jest w stanie przewidzieć zachowanie polityka.
            Konferencję zamknął panel dra Rafała Matyi (Wyższa Szkoła im. ks. J. Tischnera) zatytułowany: „Jak media zmieniają polska politykę?”. W panelu wzięli udział: Wojciech Fabiszewski (KNP Uniwersytetu Warmińsko- Mazurskiego), Adam Szaga (Koło Naukowe Notabene UW), Bartosz Tesławski (Koło Młodych Dyplomatów UW) oraz Łukasz Jędrzejewski (Koło Naukowe Politologów UMCS).
Ekspert zaznaczył, że pytanie,  jak media zmieniają politykę, często jest redukowane do wpływu mediów na wyniki wyborów, a nie politykę sensu stricte, dlatego też w tej dyskusji chciałby uniknąć podobnego spłaszczenia tematu.
Z drugiej strony, odpowiedź na pytanie o wpływ mediów,  jest skorelowane, z tym, kto ma jak silne przekonania wyjściowe. Zwolennicy PiS-u przyznają, że media mainstreamowe poparły PO i dlatego Platforma ma takie dobre wyniki, zwolennicy PO, SLD uznają, że wręcz przeciwnie a nawet jeśli pojawiła się pewna  stronniczość, to media nie działały tu jako zależne itp.
Zdaniem dra Matyi, interesujące jest jeszcze pytanie, czy media budują nowe pojecie „stosowności”. Jakie zachowania na styku mediów i polityki uważa się za stosowne? W latach 90-tych byłoby nie do pomyślenia, gdyby  przekazy dnia były ustalane przez posłów. Dzisiaj jest to zupełnie naturalne zjawisko na linii media-polityka.
Ponadto padło wiele istotnych pytań o  podporządkowywanie się władz partii efektom wizerunkowym oraz działalności „spin doktorów”. W jaki sposób poradzić sobie z opisem tendencyjności mediów, unikając politycznej poprawności- a i samych politycznych poprawności jest wiele (pisania tego co mój wydawca chce usłyszeć) oraz z poczuciem beznadziejności, że wszystko jest ustawione, media są zależne itp.
Czy internet będzie w sposób istotny wpływał na treści przekazywane, zważywszy na fakt, iż nie da się go tak mocno kontrolować jak media drukowane, telewizję. W 1992r. poza dwoma gazetami nikt się nie powoływał na listę Macierewicza, a 10 lat później kiedy pojawiła się lista Wildsteina, „internet stanął w jej obronie”– w ten sposób pojawił sie naturalny nurt ciekawości w internecie.  Jednocześnie nawet jeśli dzisiaj internet postrzegany jest jako zielona wyspa wolności słowa, to czy w przyszłości nie zajmie miejsca prascy drukowanej oraz telewizji i radia wraz ze wszystkimi obciążeniami i słabościami, które dzisiaj przypisujemy mediom tradycyjnym: zależności?
Podjęto również wątek infotainmentu-  trywialności przekazywanych treści politycznych w mediach. Nie zabrakło również odniesień do tabloidyzacji mediów w Polsce.
Dr Matyja próbował odnieść dyskusję do narzędzi badawczych, które analizują wpływ mediów na polityków, aczkolwiek przyznał, że w Polsce prowadzi się niewiele badań na ten temat. Ponadto zwrócił uwagę na fakt, że „nawet jeśli uznamy, że media są stronnicze nie oznacza to jeszcze, że mają wpływ na odbiorców”-
            Te dwa dni konferencyjne obfitowały w wiele interesujących dyskusji, przysłużyły się wymianie poglądów, dostarczyły ciekawych punktów widzenia.  Ponadto przedstawiciele kół mieli okazję wymienić się swoimi doświadczeniami z działalności kół, ze współpracy z innymi kołami, władzami uniwersytetu itp.
Dziękujemy wszystkim uczestnikom konferencji za przybycie, a także za ich niezwykle aktywny udział. Inauguracyjna Konferencja Kół Naukowych z  całej Polski, z pewnością nie będzie ostatnią. Zatem do zobaczenia wkrótce!

ANNA KOKOLUS
Nowa Politologia
Źródło:
http://www.nowapolitologia.pl/wydarzenia/ze-swiata-politologii/relacja-z-ogolnopolskiej-konferencji-kol-naukowych-nowej-politologiiszczyrk-2012

środa, 18 kwietnia 2012


W ten czwartek na Wydziale Nauk Politycznych i Dziennikarstwa UAM odbędzie się Ogólnopolska Studenckiej Konferencja Naukowej "Bezpieczeństwo międzynarodowe w XXI wieku", która jest kontynuacją rozpoczętego przez Koło Naukowe Stosunków Międzynarodowych w zeszłym roku cyklu konferencji na temat bezpieczeństwa. Oficjalne rozpoczęcie odbędzie się o godz. 9:45 w sali 43 - chętnych bardzo serdecznie zapraszamy!

A teraz krótkie przypomnienie, jak wyglądała ostatnia konferencja zorganizowana przez KNSM.

Była to już VI edycja Ogólnopolskiej Studenckiej Konferencji Naukowej Współczesne spory i konflikty międzynarodowe, organizowana przez Koło Naukowe Stosunków Międzynarodowych działające przy Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, odbyła się w dniach 16-17.04.2012 r. w murach Wydziału Nauk Politycznych i Dziennikarstwa UAM.

Ta dwudniowa konferencja zgromadziła w Poznaniu studentów z całej Polski – z Rzeszowa, Lublina czy też z Warszawy! Do udziału, także w charakterze słuchacza, zachęcała różnorodność tematów i przyjazna atmosfera. Tematyka dotyczyła m.in. problemów państwowości czy prawnych aspektów konfliktów. Na tej podstawie utworzone zostały panele, podczas których młodzi ludzi prezentowali swoje referaty. Każda część była zakończona serią pytań skierowanych do prelegentów, co pozwoliło na zgłębienie poszczególnych kwestii.

Pierwszy dzień skupiał się na aspektach państwowości, problemów terytorialnych, pojawiła się również kwestia bliskowschodnia. W sobotę tematem przewodnim była Azja, zaprezentowano też referaty dotyczące konfliktów na obszarze postradzieckim. Szczególnie interesujący wydał się panel Konflikty morskie w Azji, podczas którego wystąpiło dwóch magistrów – Rafał Wiśniewski oraz Bartłomiej Zgliński. Wykazali się niezwykłą znajomością tematu, jak również bardzo przystępny sposób podzielili się swoją wiedzą.

Pierwszy dzień jednak nie skończył się wraz z ostatnim referatem. Wieczorem uczestnicy konferencji spotkali się w Academic Pub, w którym Koło Naukowe Stosunków Międzynarodowych, w ramach Dyskusyjnego Klubu Filmowego, zorganizowało pokaz filmu Joint Security Area z 2000 roku. Ta południowokoreańska produkcja, której reżyserem był Park Chan-wook, była nie tylko początkiem dyskusji, ale i świetną okazją do zintegrowania się i lepszego poznania pozostałych.

W sobotę wyczuwalne było już, że konferencja zmierza ku końcowi – choć większość uczestników poznało się zaledwie dzień wcześniej, to wspólnie spędzony wieczór i atmosfera sprawiły, że chętnie zapraszano się na wydarzenia organizowane na pozostałych uczelniach. Słychać też było zapowiedzi rychłego powrotu na Wydział Nauk Politycznych i Dziennikarstwa UAM i niechętnie wyjeżdżali z Poznania.

Ciekawym aspektem konferencji był konkurs przeprowadzony przez jednego z jej patronów – Nową Politologię. Wystarczyło odpowiedzieć na serię pytań związanych z tematyką konferencji. Nie były one trudne dla osób nią zainteresowanych, choć dla laika niektóre mogły być nieco problematyczne. Listę nagrodzonych znaleźć można na blogu ustosunkowani.blogspot.com i portalu portalu nowapolitologia.pl

Koło Naukowe Stosunków Międzynarodowych ma nadzieję, że kolejne edycje konferencji Współczesne spory i konflikty międzynarodowe będą równie udane, co tegoroczna, a nawet jeszcze lepsze. Tymczasem zapraszamy na kolejną konferencję - Bezpieczeństwo międzynarodowe na początku XXI wieku- wyzwania, zagrożenia i odpowiedzi – która odbędzie się już 19-20 kwietnia, również na WNPiD UAM.

Magda Lis (SM; II rok)

środa, 11 kwietnia 2012

Gdzie patrzy rosyjski orzeł?

Wystarczy rzut okiem na mapę obszaru śródziemnomorskiego z perspektywy Rosji, aby przekonać się, jak bardzo kurczy się strefa wpływów Moskwy w tym rejonie. Upadek Muammara Kaddafiego spowodował, być może chwilowe, wyrugowanie wpływów rosyjskich w tym kraju. Przed rokiem 2011 stopniowo się umacniały, nawet pomimo prób ekspansji takich państw jak Francja czy Włochy. Obalenie dyktatora spowodowało, iż marzenia Kremla o silniejszej obecności rosyjskiej floty na Morzu Śródziemnym w postaci bazy na libijskim wybrzeżu trzeba odstawić do lamusa.

Wydarzenia te spowodowały, że dla rosyjskich strategów większego znaczenia niż wcześniej
nabrała Syria z którą dobre relacje podtrzymywane przez dostawy broni od czasów ZSRR pretendują do miana strategicznego partnera Rosji na Morzu Śródziemnym. Wyrazem mocarstwowych ambicji Kremla ma być rozbudowa sieci baz rosyjskiej floty wojennej. Szczególne nadzieje wiąże się z modernizacją bazy w syryjskim Tartus, gdzie od 1971 roku zawijają okręty radzieckiej, a obecnie rosyjskiej marynarki.

Jednym z powodów umacniania się pozycji Rosji w oczach reżimu syryjskiego są złe relacje Damaszku z Zachodem. Składa się na to wiele czynników, które w oczach kremla nie mają aż takiego znaczenia jak dla polityków Unijnych. Począwszy od łamania praw człowieka poprzez bardzo złe relacje z Izraelem, a kończąc na mocarstwowych aspiracjach Syrii z bronią masowego rażenia włącznie, Baszirowi Al-Assadowi nie jest po drodze z demokracjami w stylu zachodnim, które dodatkowo umieszczają Syrię w tzw. „Osi zła”.

Dziś wokół miasta Hims trwają zacięte walki pomiędzy siłami opozycji skupionymi w Wolnej Armii Syrii a siłami wiernymi al-Assadowi. Pomimo tysięcy ofiar, dane ONZ mówią o ponad 7500 zabitych, Moskwa okazuje niewzruszone poparcie dla władz w Damaszku, czego wyrazem jest blokowanie w Radzie Bezpieczeństwa ONZ rezolucji potępiającej krwawe działania wojsk syryjskich i wzywającej prezydenta Syrii do ustąpienia ze stanowiska.

Rosja nie ograniczyła się tylko do działań na forum międzynarodowym. Na początku lutego do wspomnianego już portu w Tartus zawinęła duma Wojenno-Morskoj Fłoty – lotniskowiec Admirał Kuzniecow wraz z towarzyszącymi okrętami. Demonstracja siły wraz z dostawami broni dla Damaszku oraz rozwojem współpracy gospodarczej pomiędzy tymi dwoma państwami ma być czytelnym sygnałem dla państw zachodnich, iż Syria nie stanie się drugą Libią.

Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, iż Rosja, inaczej niż w sytuacji z Libią, będzie trzymała rękę na pulsie. Wydaje się, że w oczach rosyjskich decydentów Syria ma stać się przyczółkiem w odbudowie mocnej i trwałej obecności Rosji, zarówno w basenie Morza Śródziemnego, jak i na samym Bliskim Wschodzie. Ewentualna demokratyzacja życia publicznego w Syrii może pociągnąć za sobą upadek prorosyjskich władz w Damaszku, a na to nie pozwalają. aspiracje Dwugłowego Orła.



Filip Król
Stosunki międzynarodowe

http://www.psz.pl/index.php?option=content&task=view&id=38784
http://libia.pl/cms/index.php?option=com_content&task=view&id=43&Itemid=26
http://nationalsecuritypolicy.blogspot.com/2010/11/new-russian-navy-bases-threat-or.html
http://en.rian.ru/russia/20100802/160041427.html

niedziela, 8 kwietnia 2012

Wyniki konkursu przeprowadzonego przez portal Nowa Politologia

W dniach 16-17 marca 2012 r, podczas konferencji: Współczesne spory i konflikty międzynarodowe odbywającej się pod patronatem Nowej Politologii i Stosunków Międzynarodowych, a zorganizowanej przez Koło Stosunków Międzynarodowych UAM w Poznaniu, portal Nowa Politologia zorganizował konkurs tematyczny. Jego zwycięzcami są: Bartosz Wojnarowski, Paweł Luzak, Tomasz Walerowicz. Nagrodą przyznaną każdemu z laureatów jest książka Karawana kryzysu- za kulisami przemysłu pomocy humanitarnejautorstwa Lindy Polman.


Natomiast relacja z konferencji już wkrótce.

Magda Lis
SM, II rok

sobota, 7 kwietnia 2012

Pomoc dla Afryki? Ale gdzie?


News ( Habari za
leo )

Wiodący kanał
podaje rano:
“Malaria atakuje
Europę”

poszło
niewidzialną drogą
dotarło wszędzie
nawet do lokalnej
kablówki

wstrzymano oddech…
nabrano tchu…

ruszyły komisje
narady parady blokady
budżety gadżety
dotacje fundacje
parlamenty izby
senaty
rządy samorządy
protesty testy
sesje procesje
marsze za i
przeciw
prośby i groźby
wzniosłe hasła:
naukowcy wszystkich krajów…
pierwsze sukcesy
kandydat do Nobla…

Wiodący kanał
podaje wieczorem:
“Przepraszamy za
pomyłkę
malaria atakuje
oczywiście Afrykę”

Wszystko ucichło
zapadła noc
długa spokojna
po ciężkim dniu
czerwiec 2007

Wiersz napisany
przez Panią Barbarę Szaniecką, która razem z mężem przebywa na misji w
Tanzanii.





Akcji mających na celu pomoc Afryce jest wiele, wystarczy się rozejrzeć, nawet niekoniecznie dobrze, bo ich hasła rzucają się od razu w oczy. Wszystko jest jak najbardziej godne poparcia, ale czy na pewno w takiej formie jak dotychczas? W Afrykę wpompowano miliardy dolarów, do różnych akcji przyłączają się celebryci, organizowane są koncerty charytatywne typu Live Aid, a okazuje się, że na niewiele się to zdaje – spektakularnych efektów, których nie może się doczekać Zachód brak. W czym więc problem?

„Słyszymy o milionach dolarów, które rzeką płyną rokrocznie do samej Tanzanii ale prawda jest taka, że nigdy nie docierają do naprawdę biednych ludzi. Rządy w krajach afrykańskich są niewyobrażalnie skorumpowane, dotyczy to urzędów na każdym szczeblu. W związku z tym wyrastają pałace urzędników, a prosty człowiek żyje w błogiej nieświadomości, bo nikogo z biedoty nie stać na kupno gazety, a elektryczność ma ok. 10% mieszkańców.” Przykładowo: w Kenii, prezydent i jego urzędnicy należą do grona najlepiej opłacanej administracji państwowej na świecie. Sam prezydent Kilaki zarabia więcej niż prezydent USA czy premier Wielkiej Brytanii. Co więcej, jak wskazuje brytyjski ekonomista Paul Collie 40% budżetów militarnych najbiedniejszych państw finansowana jest właśnie z pieniędzy otrzymywanych w ramach pomocy humanitarnej.
Z drugiej strony, same akcje wydają się być nie do końca dobrze przemyślane, jak np. akcja rozdawania kondomów, która kosztowała 60 mln dolarów. A problem AIDS nadal ogromny. Bo tu nie chodzi o to, żeby dać przysłowiową rybę, tylko wędkę. Nam się wydaje, że jak wyślemy pieniądze, to wszyscy są szczęśliwi, obowiązek spełniony. Ale czy zastanawiamy się gdzie
te środki tak naprawdę docierają, co one w rzeczywistości zmieniły?
„Uświadamiamy sobie, że praca misyjna ciągle jest pracą nad indywidualnym człowiekiem, tylko
i wyłącznie. Praca długoterminowa, w dodatku z niewiadomym efektem.” Praca nad Afryką wygląda dokładnie tak samo – cierpliwie i systematycznie. Najtrudniejszym zadaniem jest zmiana mentalności mieszkańców Czarnego Lądu, a to właśnie od nich tak naprawdę zależy przyszłość tego kontynentu. Afrykańczyk nie inwestuje i nie oszczędza, zresztą skoro i tak biali dają, to po co? Taka postawa tym bardziej wymaga od państw wysyłających pieniądze zastanowienia się jaka pomoc ma rację bytu. Sensowniejsze z pewnością są prace na miejscu, z konkretnym człowiekiem, nad konkretnym problemem, pokazywanie możliwości. A tymczasem: „Tanzańczyk wie wszystko lepiej. Efekt to koszmarna bieda i brak perspektywy na lepsze, kolejne pokolenia nie idą naprzód w sferze społecznej, ekonomicznej i kulturowej.”


Warto też zauważyć, że z samej Afryki docierają głosy, które kwestionują sens dotychczasowej formy kierowanej pomocy. Przykładem może być książka Dambisy Moyo „Dead Aid”, której autorka - ekonomistka z Zambii wskazuje, że tak naprawdę miliardy dolarów przekazywane przez Zachód tylko ugruntowują korupcję i biedę, przyczyniają się do pogłębiania nędzy. Poza tym swoją obecność w Afryce coraz bardziej umacniają Chińczycy inwestując w infrastrukturę i przemysł wydobywczy. Rośnie wymiana handlowa. To wszystko wpływa na zmniejszenie wpływów w tym regionie Stanów Zjednoczonych i europejskich państw postkolonialnych, co z kolei może okazać się pozytywnym wstrząsem dla Zachodu, który w oczach Afrykańczyków traci coraz więcej.

Klaudia Gostyńska
Stosunki Międzynarodowe
I rok



(Cytaty pochodzą z artykułów Państwa Barbary
i Aleksandra Szanieckich publikowanych ich stronie internetowej)
http://www.basiaalexmission.pq.pl/
http://www.portalwww.eu/pl/artykuly/2011/4/22/dlaczego-swiat-nie-umie-uratowac-afryki/
http://www.hotmoney.pl/artykul/czy-pomoc-afryce-ma-sens-7978

sobota, 17 marca 2012

Wybory po rosyjsku, czyli co z tą Rosją




04.03.b.r. odbyła się pierwsza i zarazem ostatnia tura wyborów prezydenckich w Rosji. Były one jednymi z bardziej przewidywalnych w ostatnim czasie. Zgodnie z oczekiwaniami i rzedwyborczymi prognozami wygrał je dotychczasowy premier i dwukrotny prezydent Władymir Putin, uzyskując 63,6 %, co daje 45 mln 602 tys. 75 głosów. Kolejne miejsca zajęli przewodniczący Komunistycznej Partii Federacji Rosyjskiej Giennadij Ziuganow z 12 mln 318 tys. 353 głosów (17,18%), miliarder odwołujący się do populistycznych haseł Michaił Prochorow z 5 mln 722 tys. 508 głosów (7,98%), nacjonalista z Partii Liberalno-Demokratycznej Władimir Żyrinowski z 4 mln 458 tys. 103 głosów (6,22%) oraz przewodniczący Sprawiedliwej Rosji Sergiej Mironow z 2 mln 763 tys. 935 głosów (3,85%). Frekwencja wyborcza wyniosła 65,34%.

Tak znacząca wygrana Putina w pierwszej turze to według wielu zagranicznych i miejscowych obserwatorów zasługa licznych fałszerstw. System kamer internetowych mający zapobiegać temu zjawisku nie zdał egzaminu. Pomimo ogromnego wydatku, jakim było bez wątpienia wyposażenie komisji wyborczych w laptopy i kamery, wiele z nich zostało na czas liczenia głosów albo wyłączone, albo zasłonięte. Czy było to działanie celowe- możemy domniemać. Pozory kontroli społeczeństwa nad wolnością i wiarygodnością wyborów stworzono po to, aby uczynić ich wynik bardziej prawomocny. Znaczna część ze 140 milionów obywateli Federacji Rosyjskiej nie ma dostępu do Internetu i jest bardziej podatna na przekaz telewizyjny, a ten jest praktycznie całkowicie zdominowany przez prokremlowskie stacje. Jedną z niewielu niezależnych telewizji jest Deszcz - program internetowy nadający z Moskwy. Jednak działa on tylko w sieci, a więc trafia do ograniczonej ilościowo publiczności. Większe szanse na dotarcie do szerszej publiki ma radio Słoń, także o antykremlowskim charakterze. Pewną odpowiedzią Rosjan na tę sytuację jest masowe wyrzucanie telewizorów, co ma pokazać sprzeciw społeczeństwa wobec monopolu medialnego jaki posiada Kreml. A ten w wyjątkowo profesjonalny i bezwzględny sposób wykorzystał swoją przewagę na tym polu w trakcie kampanii. Brutalne ataki na opozycję, spoty wyborcze pokazujące widmo podzielonej i zrujnowanej Rosji bez Putina, czy jednostronne i stronnicze debaty stwarzają obraz wszechobecnego i niezastąpionego „ojca narodu” jakim jest Władimir Władimirowicz.

Inną sprawą jest nadzwyczaj wysoka frekwencja wyborcza w rejonach najbardziej „skrajnych”. Przykładem są: Czeczenia , gdzie wyniosła ona 94,89%, Karaczajo-Czerkiesja- 80,85% oraz Dagestan- 75,95%. Poparcie dla Putina przekroczyło w nich 90%. Natomiast w Moskwie, gdzie system kamer działał sprawniej i znajdowało się więcej obserwatorów, poparcie to nie przekroczyło 50%. Wniosek nasuwa się sam - im dalej od jakichkolwiek środków kontroli, tym wyniki wyborów są coraz mniej demokratyczne i wiarygodne. Sprawą niemniej ważną jest fakt sprowadzenia do stolicy sporych oddziałów wojska w dniu wyborów, co można interpretować jako próba wywarcia nacisku i swoisty pokaz siły.

Widokiem, który dość mocno rzucał się w oczy podczas dnia wyborów, była ogromna ilość autokarów zaparkowanych w pobliżu lokali wyborczych w Moskwie i innych dużych miastach Federacji. Zostali nimi przywiezieni ludzie z prowincji oraz żołnierze, aby oddać swój głos na jedynego właściwego kandydata i tym samym poprawić jego słabe notowanie w rosyjskich metropoliach oraz powtórnie zrobić to po powrocie do miejsca swojego zamieszkania. W ten sposób masa osób oddała dwa głosy, co w świetle prawa jest nielegalne. Społeczeństwo, społeczeństwo wyższej klasy średniej nie pozostało bierne wobec tych jawnych naruszeń. Wielu jej przedstawicieli wyszło na ulice, aby wyrazić swoje niezadowolenie. Jest to oznaka coraz bardziej aktywnego i zjednoczonego ruchu antyrządowego. Jednak liczba demonstrujących - kilka, kilkanaście tysięcy, wobec 140 milionowego społeczeństwa, jest liczbą nie robiąca wrażenia. Pomimo tego potencjał w tej grupie drzemiący warto wykorzystać. Coraz częściej pojawiające się i intensywniej działające opozycyjne media są w stanie poprawić tą statystykę.

Z drugiej strony pozostaje kwestia przyszłości Rosji. Odnosząc spektakularne zwycięstwo Putin zdecydowanie umocnił swoją pozycję na scenie politycznej. Po raz kolejny pokazał, że nie ma równego sobie rywala i jest niezastąpiony. Jednak nie pozwalając, aby wybory były całkowicie wolne, stracił autorytet u dużej liczby Rosjan. Dał im do odczucia, że nie liczy się z ich zdaniem. Bardziej zależy mu na władzy, niż na uznaniu społeczeństwa. Analizując politykę prowadzoną dotychczas prze Władimira Putina możemy wnioskować, że w sferze wolności obywatelskich raczej nie dojdzie do istotnych zmian.

Natomiast w sferze gospodarczej nowy-stary prezydent będzie musiał wykazać inicjatywę i popracować nad racjonalnymi i skutecznymi reformami. Rosyjska gospodarka wymaga restrukturyzacji, modernizacji i dywersyfikacji. Zależność od eksportu ropy naftowej i gazu ziemnego może okazać się zgubne w okresie kryzysu i spadających cen tych surowców. Były minister finansów Aleksiej Kudrin jest przekonany, że bez reform i liberalizacji systemu politycznego sytuacja Federacji Rosyjskiej nie ulegnie polepszeniu. Czynnik ten w połączeniu z ograniczeniem swobód i praw obywatelskich może doprowadzić do zintensyfikowania ruchów opozycyjnych i ich konsolidacji. Bez wątpienia będzie to bardzo groźne dla ekipy rządzącej, która już teraz dość nerwowo reaguje na każdy przejaw społecznego niezadowolenia.

W polityce zagranicznej na pewno Putin postawi na regionalną integrację w ramach Unii Euroazjatyckiej. Zacieśniające się więzy współpracy pomiędzy Federacją a innymi krajami postradzieckimi to duża szansa na zwiększenie znaczenia tych państw na arenie międzynarodowej. Jednak ta idea spotyka się z dość silną niechęcią rosyjskiej „bliskiej zagranicy”. Jak na razie do Unii należy Białoruś, Kazachstan i Rosja. Wnioski akcesyjne złożyły Kirgistan i Tadżykistan. Ukraina pomimo silnego nacisku Moskwy nadal balansuje pomiędzy integracją z Unią Europejską, a zbliżeniem ze wschodnim sąsiadem. Ustanowienie w ramach tej organizacji strefy jednej waluty - rubla, stworzenie strefy wolnego handlu i intensyfikacja wymiany handlowej może okazać się zbawienne dla rosyjskiej gospodarki i znacząco wzmocnić jej pozycję.

Reasumując, jak na razie pozycja Władimira Putina jest niezagrożona. Jego 6- letnia kadencja, być może przedłużona o kolejne 6 lat, będzie przełomową. W jej trakcie musi dojść do pewnych zmian, czy to na scenie politycznej, czy w sektorze gospodarczym. Jednak te reformy mogą się okazać powierzchowne, zmieniając sytuację tylko chwilowo i maskując stan rzeczywisty. Jak na razie na jakiekolwiek zmiany musimy poczekać do 7 maja b.r., kiedy to Władimir Władimirowicz Putin obejmie funkcję prezydenta.

Mateusz Garbaciak
Sekcja Europy Wschodniej i Bałkanów
I rok Stosunków Międzynarodowych
WNPiD UAM

http://www.rferl.org/content/analysis_putin_wins_battle_but_is_he_losing_war/24504736.html
www.rferl.org/content/four_scenarios_for_putin_20/24349530.html
http://www.kwasniewskialeksander.pl/foundationb.php
http://stosunki.pl/?q=content/na-kremlu-bez-zmian-%E2%80%93-okiem-obserwator%C3%B3w-i-zagranicznych-medi%C3%B3w
http://stosunki.pl/?q=content/podstawowe-koncepcje-polityki-zagranicznej-rosji-i-jej-priorytety

piątek, 9 marca 2012

Fidela Castro orędzie o stanie świata

Jeszcze niedawno, bo 29 grudnia, dominikański dziennikarz Santiago Contreras wzbudził niemałe poruszenie w internecie, publikując w sieci zdjęcie rzekomo przedstawiające martwego El Comandante. Jednak 3 lutego były kubański przywódca dobitnie zaprzeczył tym pogłoskom, spotykając się na konferencji prasowej z dziennikarzami z okazji publikacji swoich pamiętników. Opisują one okres od dzieciństwa Fidela do końca rewolucji w 1958 r.

Dwutomowa Partyzantka czasu (oryg. Guerrillero del Tiempo) to wywiad-rzeka przeprowadzony przez dziennikarkę Katiuskę Blanco. Gdyby chcieć te niemal 1000 stron wspomnień streścić w jednym zdaniu, należałoby przywołać wypowiedź Castro dotyczącą jego osobistych upodobań: wolę stary zegarek, stare okulary i stare buty, ale w polityce - wszystko nowe.

85-letni były dyktator przez około godzinę osobiście witał swoich starych i aktualnych towarzyszy, a całe spotkanie trwało blisko sześć godzin. Duża jego część poświęcona była
przemówieniu autora książki na temat obecnego sytuacji międzynarodowej. Wyznał, iż codziennie przegląda setki wiadomości ze świata oraz że szczególnie przygląda się wydarzeniom w Wenezueli, która 4 lutego obchodziła 20-lecie zamachu stanu dokonanego przez Hugo Chaveza. Nikt nie zrobił w historii więcej dla Wenezueli niż ruch boliwariański - dodał. Odniósł się do studenckich protestów w Chile popierając postulat darmowej edukacji, a Falklandy/Malwiny (spór o które ostatnio odżywa) nazwał częścią terytorium oderwaną od Argentyny, z której Brytyjczycy chcą pozyskiwać ropę naftową.

Fidel Castro nie omieszkał też skomentować bardziej globalnych problemów. Wyraził ubolewanie, iż nagrody Nobla rzadko trafiają w ręce tych, którzy wierzą w bardziej sprawiedliwy system społeczny. O Mitcie Romneyu, liderze wyścigu prezydenckiego w USA z ramienia Republikanów, powiedział, że jest ograniczony i niezrozumiały, i chociaż nie prognozuje mu dużego poparcia, uważa go za najmniejsze zło. Jako że wg niego, ewentualna interwencja w Syrii lub w Iranie zaowocuje konfliktem światowym, wyraził przekonanie, iż do takiej interwencji nie dojdzie. Zwrócił się też do Kubańczyków jak na lidera rewolucji przystało: Naszym obowiązkiem jest walczyć do ostatniej minuty, za nasz kraj, naszą planetę i za ludzkość.

W lipcu 2006r. Castro przekazał swojemu bratu, Raulowi, stanowisko Przewodniczącego Rady Państwa, a w kwietniu ub. roku otrzymał on także funkcję Pierwszego Sekretarza Komunistycznej Partii Kuby. Muszę korzystać z chwili, gdyż pamięć jest ulotna - oznajmił na koniec autor pamiętników, wciąż cieszący się na Kubie stosunkowo dużą sympatią społeczną.

Bartosz Wojnarowski
stosunki międzynarodowe, III rok
SEKCJA LATYNOAMERYKAŃSKA

Źródła:
http://www.prensalibre.com/internacional/Fidel-Castro-presenta-memorias-Guerrillero_0_640136078.html
http://www.granma.cu/ingles/cuba-i/9feb-fidel.html
http://konflikty.wp.pl/kat,1020223,title,Castro-ocenia-co-dzieje-sie-na-swiecie-zobacz-film,wid,14232275,wiadomosc_wideo.html
http://wiadomosci.wp.pl/title,Fidel-Castro-nie-zyje-poruszenie-w-sieci,wid,14134803,wiadomosc.html

niedziela, 4 marca 2012

(Dwu)władza na egzotycznym Wybrzeżu

Krwawe wydarzenia minionego roku w Afryce Północnej i tamtejsze rewolucje niejako przyćmiły równie znaczące przewroty w środkowej części kontynentu. Państwo, które należy do czołówki producentów kakao na świecie – Wybrzeże Kości Słoniowej - doświadczyło w ostatnim dziesięcioleciu licznych wewnętrznych konfrontacji. Co leży u podstaw napięć młodego narodu Zatoki Gwinejskiej?

Planowane pierwotnie na październik 2005 roku wybory prezydenckie na Wybrzeżu Kości Słoniowej, odbyły się dopiero 31 października 2010 (druga tura 28 listopada 2010) w wyniku napięć politycznych i eskalacji działań zbrojnych po pierwszej wojnie domowej. Pierwsza tura głosowania nie wyłoniła zwycięzcy. Do drugiej tury przeszli Alassane Ouattara i urzędujący dotychczas Laurent Gbagbo. Z końcem listopada komisja wyborcza Wybrzeża Kości Słoniowej ogłosiła Alassane Ouattara zwycięzcą, który zdobył według oficjalnych wyników 54% głosów. Jednocześnie Rada Konstytucyjna podważyła te dane i unieważniła wyniki, obwieszczając narodowi reelekcję Gbagbo. Obaj kandydaci, pewni swego tryumfu, ogłosili swoje zwycięstwa i niezależnie od siebie zostali zaprzysiężeni na stanowisko prezydenta, po czym niezwłocznie powołali dwa odrębne gabinety.
Przyczyn kryzysu należy dopatrywać się w końcu XX wieku, kiedy to Wybrzeże Kości Słoniowej targane było recesją gospodarczą i niestabilnością rządów. W 1999 roku ówczesny prezydent Henri Bedie zostało obalony w wyniku stanu przez gen. Roberta Guei. Generał Guei w następnym roku usiłował sfałszować przegrane wybory, co spowodowało falę narodowych protestów i ucieczkę Guei z kraju. Fotel prezydenta objął Laurent Gbagbo, prawowity zwycięzca wyborów. Jego nieskuteczne reformy doprowadziły do kryzysu ekonomicznego i znacznego obniżenia poziomu życia obywateli. Ponadto nasiliły się antagonizmy między muzułmańską północą i chrześcijańskim południem. W połowie września 2002 roku zupełnie niespodziewanie zostaje zamordowany były gen. Guei. Pozbycie się jego osoby stanowiło bezpośrednią iskrę do wybuchu pierwszej wojny domowej. Eskalacja walk zmusiła Radę Bezpieczeństwa ONZ do interwencji, która wysłał swe oddziały z misją pokojową w 2004 roku. Zawieszenie broni nastąpiło z początkiem 2005 roku, a dopiero w 2007 roku obie zwaśnione strony zawarły porozumienie pokojowe.
Zgodnie z konstytucją głosowanie powinno były odbyć się w 2005 roku. Chaos w państwie po działaniach zbrojnych i liczne opóźnienia w trakcie tworzenia nowego spisu wyborców uniemożliwiły sprawne przeprowadzenie wyborów. Prezydent Gbagbo i premier Soro uzgodnili, że ostatecznie odbędą się one z końcem czerwca 2008 roku. Jednak kolejne konflikty u szczytu władzy wywołały odwołanie tego terminu i bezterminowe ich przesunięcie, podczas gdy funkcję prezydenta pełnił cały czas Laurent Gbagbo.
Napięcia w kraju nasiliły się po drugiej turze wyborów w listopadzie 2010 roku i utworzenia tzw. dwuwładzy. Dwie zwalczające się siły pociągnęły za sobą rzesze sfrustrowanych obywateli, co w konsekwencji przerodziło się w ponowny wybuch wojny domowej. Prezydent Ouattara z poparciem oddziałów Nowych Sił i społeczności międzynarodowej wezwał do zaprzestania walk i ustąpienia jego rywala z natarczywej polityki buntu. Jedynie władze Angolii i Gambii wyraziły aprobatę dla działań Laurenta Gbagbo. Wojsko Wybrzeża wstawiło się za prezydentem Gbagbo i nauczone doświadczeniami ostatnich lat bezpardonowo rozprawiało się z Nowymi Siłami pozostawiając steki ofiar śmiertelnych i ogromny rozlew krwi. Tysiącu uchodźcom udało się przedostać do Liberii, by stamtąd zbiec dalej na zachód i północny zachód.
Unia Afrykańska oraz Wspólnota Gospodarcza Państw Afryki Zachodniej (ECOWAS) podjęły decyzję o zawieszeniu członkowstwa Wybrzeża Kości Słoniowej w organizacjach. Eskalacja starć i masowe naruszenia praw człowieka, szczególnie przez siły podległe Laurentowi Gbagbo, zmusiły władze Unii Europejskiej i Stanów Zjednoczonych do nałożenia sankcji wizowych na dotychczasowego prezydenta, jego żonę i bliskich współpracowników. Większość państw europejskich zaleciła swoim obywatelom opuszczenie kraju i zaprzestanie doń podróży. Amnesty International ostro skrytykowała działania zbrojne i masowe łamania praw człowieka przez obie strony – muzułmanów i chrześcijan. Z końcem 2010 roku Zgromadzenie Ogólne ONZ oficjalnie uznało Alassane Ouattarę za prezydenta państwa, co jednak nie zrobiło na Gbagbo dużego wrażenia.
Do apogeum konfliktu doszło w lutym 2011 roku. Zarówno północ, jak i południe dopuściło się licznych aktów terroru, porwań, zabójstw i bezprawnych aresztowań. Ofiarami stały się także kobiety i dzieci. Usilne naciski przywódców ONZ i krajów Europy nie skłoniły Gbagbo do ustąpienia, wbrew przeciwnie, kilkakrotnie podczas wojny domowej zapewniał o prawomocności i zasadności jego reelekcji. W początkach kwietnia 2011 roku Nowe Siły przy wsparciu wojsk ONZ, będące wówczas w ofensywie, dokonały bezpośredniego ataku na siedzibę Gbagbo w Abidżanie. 11 kwietnia 2011 roku siły ONZ schwytały i aresztowały Laurenta Gbagbo i zabezpieczyły strategiczne punkty Abidżanu, byłej stolicy Wybrzeża Kości Słoniowej i drugiego po Lagos miasta Afryki Zachodniej pod względem liczby mieszkańców. Działania zbrojne oficjalnie zakończono, ale zdarzały się później pojedyncze protesty przeciwko nowo zaprzysiężonemu u Jamusukro prezydentowi Outtarze. 30 listopada 2011 roku Laurent Gbagbo został przewieziony do Hagi, gdzie Międzynarodowy Trybunał Sprawiedliwości postawił mu 4 zarzuty zbrodni przeciwko ludzkości.
Ostatnie zajścia na Wybrzeżu Kości Słoniowej i tamtejsza „dwuwładza” stanowią ewenement w skali współczesnego świata. Rozgrywały tam się niejako w cieniu północnoafrykańskich rewolucji w 2011 roku, ale równie skutecznie udało się wprowadzić proces demokratyzacji kraju. Miejmy nadzieję, że rządy Alassane Ouattary ustabilizują sytuację w państwie.

Michał Hejza
Stosunki międzynarodowe, 1 rok

wtorek, 21 lutego 2012

Kawa konsularna z Konsulem Honorowym Republiki Turcji, panem Jerzym Kudyńskim


Koło Naukowe Stosunków Międzynarodowych zorganizowało 4 stycznia 2012 roku kolejne spotkanie
z cyklu „kaw konsularnych”. W tej formule, wcześniej także przy współpracy z Forum Młodych Dyplomatów, goszczono dotychczas w Klubie Profesorskim zarówno członków służby konsularnej (honorowej i zawodowej), dyplomatów, a także deputowanych do Parlamentu Europejskiego.

Zaproszenie przyjął tym razem honorowy konsul generalny Republiki Turcji, pan Jerzy Kudyński. Po przedstawieniu gościa, rozpoczął on wystąpienie od nakreślenia procedury własnego powołania i wspomnień z początków sprawowania funkcji. Przyznając szczególną rolę kontaktom handlowym z przedsiębiorstwami tureckimi, relacjonował dwuletnią drogę zwieńczoną powołaniem. Przypomniał o różnicach między zawodowymi i honorowymi urzędami konsularnymi, podkreślając jednocześnie relatywne korzyści, jakie państwo wysyłające czerpie z ustanawiania drugiego rodzaju konsulatów (bezkosztowość, możliwość pełnienia niemal wszystkich funkcji konsulatu zawodowego poza stolicą, a także lepsza znajomość warunków panujących w państwie przyjmującym przez urzędników będących obywatelami tego państwa).

Szczególnie interesujące były przedstawione następnie wątki dotyczące nietypowych spraw, podejmowanych niejako na marginesie prawa konsularnego, a wiążących się z koniecznością udzielenia pomocy obywatelom Republiki Turcji (np. pomoc przy spisywaniu testamentu i zorganizowanie powrotu choremu na cukrzycę, czy interwencja w sprawie zatrzymanych na granicy polsko-niemieckiej Turczynek). Pan Kudyński podkreślał, że konieczne było w tych przypadkach zaangażowanie całego szeregu osób, korzystanie z kontaktów zarówno po stronie polskiej, jak i za granicą.
Konsul poświęcił wiele uwagi dokumentom paszportowym, wskazując, jakie ryzyko wiąże się z przekraczaniem polskiej granicy zachodniej przez obywateli tureckich posiadających jedynie wizę narodową. Zaakcentował także znaczenie kontroli paszportowej przy zwalczaniu przestępczości o charakterze transgranicznym.

Część kończąca spotkanie przeznaczona została na pytania od uczestników. Te dotyczyły zarówno
kwestii związanych z bieżącą polityką zagraniczną Turcji (proces akcesyjny Republiki Turcji do Unii Europejskiej, zwłaszcza w aktywności polskiej prezydencji; kwestia uznawania wydarzeń z 1915 roku za ludobójstwo popełnione na Ormianach; rola Turcji w kontekście bezpieczeństwa energetycznego; zaangażowanie na Bliskim Wschodzie, relacje z Izraelem i kwestia palestyńska), jak i praktycznych aspektów pobytu w Turcji, m.in. w ramach wymian studenckich.

Nieformalny charakter oraz kameralna oprawa wydarzenia po raz kolejny umożliwiły zainteresowanym wyrażanie własnych spostrzeżeń i pogłębianie wiedzy dotyczącej polityki międzynarodowej. Stąd przekonanie, iż cykl „kaw konsularnych” winien być kontynuowany.
mgr Marta Zobeniak
Wydział Nauk Politycznych i Dziennikarstwa UAM

piątek, 10 lutego 2012

Przygotowania do Euro po ukraińsku...


Jak wszyscy wiemy w 2012 w Polsce i Ukrainie odbędą się mistrzostwa piłki nożnej. Wydarzenie to jest szansą na wypromowanie kraju i zdobycie ogromnych zysków z odwiedzin turystów. Jednym z problemów Ukrainy w związku z przygotowaniami, jest obecność na ulicach setek bezdomnych psów i kotów.

Od początku tego roku ma miejsce akcja masowej eksterminacji zwierząt. Wybudowane zostały specjalne krematoria dla palenia ciał psów, na ulicach rozsypuje się trutki, czasem metody zabijania są jeszcze bardziej okrutne. Akcja zakłada ich usypianie, jednakże stosowane są również niehumanitarne metody zabijania. Dlaczego? W krematoriach płaci się ok. 2 zł za kilogram psa, a chęć zarobienia sprawia, że przestają się liczyć z cierpieniem zwierząt.

Sprawą zainteresowały się media oraz organizacje ochrony praw zwierząt. Przewodnicząca Stowarzyszenia Obrony Praw Zwierząt "SOS" Tamara Tarnawska wzywa do rozbudowania sieci schronisk. Dyrektor UEFA EURO 2012 Martin Kallen zwrócił już się w związku z tym do strony ukraińskiej, aby zainteresowała się tym problemem. Jednakże władze miast podkreślają, że brakuję pieniędzy na taką inwestycję, a akcja ma na celu również ochronę mieszkańców przed chorobą wścieklizny i agresywnymi psami. Tymczasem zabija się również psy które oddaliły się od domu lub zaginęły.

Ulice wolne od bezpańskich psów, owszem, pozytywnie wpłyną na estetykę odwiedzanych miast na Ukrainie, ale czy sposób w jaki rozwiązuję się ten problem pozytywnie wpłynie na wypromowanie kraju przed Euro? Były szef państwa Leonid Krawczuk komentuje:

- Tego nie uważa się za problem: urodziło się, to zdechnie. Na Euro 2012 przyjedzie 600 tysięcy ludzi i zobaczą to błoto, niemoralność, to nawet najładniejszy stadion nie pomoże - powiedział.

Moim zdaniem korzyści są niewspółmierne z negatywnymi stronami akcji. Już teraz tysiące osób podpisuję petycje w sprawie zatrzymania procederu. Czy akcja mająca na celu zakończenie eksterminacji odniesie skutek przekonamy się, mam nadzieję, już niedługo.

Michalina Rachelska, II rok SM.
Sekcja indyjska.

sobota, 7 stycznia 2012

Czekając na egzekucję


W jego niewinność wierzą rodzina, sędzia który wydał wyrok i była minister sprawiedliwości. Mimo to Iwao Hakamada już od 43 lat przebywa w japońskiej celi śmierci.

W 1968 były bokser z prefektury Shizuoka został skazany za zabójstwo dyrektora fabryki, w której pracował, a także jego żony i dwójki dzieci. Obciążającym dowodem były zeznania, które oskarżony podpisał po 23 dniach przesłuchania, trwającego łącznie 277 godzin. Hakamada po pewnym czasie wycofał zeznania, twierdząc, że był podczas ich składania bity i zastraszany. Jeden z sędziów wydających wyrok, Norimichi Kumamoto, w 2007 r. ogłosił publicznie, iż jego zdaniem Hakamada jest niewinny, ale podczas procesu został on przegłosowany przez innych sędziów.
Obecnie Iwao Hakamada ma 75 lat - według Amnesty International jest on najdłużej przebywającym więźniem w celi śmierci na świecie. W ostatnich miesiącach z Tokio napływają informację o depresji Hakamady, który odmówił przyjmowania leków, pomimo nadciśnienia i cukrzycy. Grupy prawników, rodzina oraz zwolennicy wzywają, aby zawiesić wykonanie tego wyroku i po raz kolejny rozpatrzyć sprawę. Powołują się oni na nieprawidłowości do których doszło podczas procesu w 1968r. Niestety ich starania jak do tej pory nie dały efektów.

Japonia jest obok Stanów Zjednoczonych drugą uprzemysłowioną demokracją, w której stosuje się karę śmierci. Jednak w przeciwieństwie do USA egzekucje są tam przeprowadzane w tajemnicy. Skazani przebywają samotnie w celach, które opuszczają najwyżej na 45 min. dziennie. Największym kuriozum jest fakt, iż więźniowie nie wiedzą kiedy zostaną poddani egzekucji. Trwanie takiego stanu rzeczy przez kilkanaście lat prowadzi do licznych depresji i chorób psychicznych wśród skazanych na karę śmierci w Japonii.

wtorek, 3 stycznia 2012

Europejski Rok Wolontariatu dobiegł końca


Międzynarodowy Dzień Sekretarki, Międzynarodowy Dzień Piwa, Światowy
Dzień Zwierząt Hodowlanych, Dzień Kundelka, Ogólnopolski Tydzień Wegetarianizmu, Międzynarodowy Rok Lasów… Informacje o rozmaitych świętach, obchodach, inicjatywach napływają z różnych stron, także z Unii Europejskiej. Zwraca ona uwagę społeczeństwa na konkretne problemy i zagadnienia za pomocą europejskich lat tematycznych. Rok 2011 ogłoszono Europejskim Rokiem Wolontariatu.



Zaangażowanie w różnego rodzaju formy bezinteresownej pomocy jest popularne w krajach unijnych, jednak nadal mniejszym zainteresowaniem cieszy się w państwach postkomunistycznych. Na szczęście wzrasta ono z każdym rokiem. Unia Europejska od lat wspiera działania związane z wolontariatem. Taka forma społecznej aktywności przynosi korzyści zarówno osobom wymagającym pomocy, jak i samym wolontariuszom. Mogą przeżyć ciekawą przygodę w ramach unijnego projektu Wolontariatu Europejskiego. Wiąże się on z wyjazdami zagranicznymi, nie tylko w ramach wspólnoty, ale i do innych współpracujących państw. Zalet uczestnictwa w projekcie jest wiele. Począwszy od osobistego poczucia spełnienia, poprzez naukę języka i poznanie nowych kultur, po zdobycie cennego doświadczenia w pracy z ludźmi. Jednak trzeba mieć świadomość, że taki wyjazd to nie wycieczka turystyczna, ale wymagająca poświęcenia praca na rzecz innych. Potrzebna jest motywacja i chęć podjęcia takiego wyzwania. Jeśli chodzi o kwestie finansowe, to wolontariusz nie musi się martwić o wyżywienie, mieszkanie czy dojazdy, dostaje również kieszonkowe na osobiste potrzeby. Wolontariat już z samej definicji nie łączy się z pracą zarobkową, więc nie ma co liczyć na coś więcej. Projekt jest skierowany do młodych ludzi w wieku 18-30 lat.

W 2011 roku Unia Europejska chciała w szczególny sposób wzbudzić zainteresowanie wolontariatem poprzez ułatwienie działalności związanej z tą formą pomocy, nagradzanie wolontariuszy (na przykład poprzez uznawanie kwalifikacji), poprawę jakości dzięki szkoleniom i lepszemu dostosowaniu kwalifikacji do powierzanych zadań, a także uświadamianie społeczeństwu znaczenia wolontariatu. Rok Wolontariatu miał zachęcić państwa członkowskie, władze lokalne i regionalne do stworzenia warunków sprzyjających zaangażowaniu obywateli w tego typu działalność. Aby przybliżyć tematykę swojej pracy, przez cały rok grupa wolontariuszy jeździła po Unii Europejskiej i opowiadała na czym ona polega. W poszczególnych krajach spędzili 10 dni, sprawozdaniem z ich podróży zajmujowało się 27 dziennikarzy-ochotników. Ponadto organizowane były konferencje i seminaria pozwalające na wzajemne uczenie się i wymianę doświadczenia. Przeprowadzono również kampanie promocyjne i współpracuje z mediami, aby dotrzeć do jak największej liczby odbiorców.

1 i 2 grudnia w Warszawie odbyła się konferencja podsumowująca pod hasłem "Przygotowanie trwałego dziedzictwa Europejskiego Roku Wolontariatu 2011". Obradom przewodziła Czesława Ostrowska, podsekretarz stanu w Ministerstwie Pracy i Polityki Społecznej. W konferencji udział wzięli przedstawiciele krajów członkowskich UE, przedstawiciele organizacji pozarządowych, a także politycy i inni zainteresowani tematyką. Oczywiście wciągu jednego roku trudno rozwiązać wszystkie problemy związane z omawianą działalnością, ale celem konferencji było przygotowanie gruntu pod kontynuację działań związanych z wolontariatem w Unii Europejskiej, na szczeblu państwowym i regionalnym. Chodzi o to, by rozwijać i utrwalić doświadczenia zebrane podczas całego projektu. Co ciekawe, obchody dziesiątej rocznicy Międzynarodowego Roku Wolontariatu organizowanego przez ONZ również przypadły na rok 2011. 5 grudnia odbył się kolejny Dzień Wolontariusza, okazja dla podopiecznych na wyrażenie swojej wdzięczności. Dzień jak co dzień, rok 2011 minął, ale dla ludzi odnajdujących się w tej pracy społecznej wolontariat to ciągłe wyzwania, ale i satysfakcja, które nie kończą się z nowym rokiem.

Czy obchody Europejskiego Roku Wolontariatu sprostały postawionym celom? Trudno jednoznacznie powiedzieć, nie każdy nawet wiedział, z jakim tematem unijnym należy kojarzyć 2011. Na pewno nie zniknęła cała biurokracja i niektóre trudności formalne związane z udzielaniem pomocy. Nie każdy ulegnie modzie na wolontariat. Jednak osoby zaangażowane nadal będą robić swoje i to jest ważne. A jeśli inicjatywa unijna pomogła w pewnym stopniu docenić społeczeństwu rolę wolontariusza, a także zachęciła kogoś do takiej formy działalności – to warto było.

http://erw2011.gov.pl/pl/
http://ec.europa.eu/news/employment/110106_pl.htm
http://wiadomosci.ngo.pl/wiadomosci/706521.html
http://prezydencja.ngo.pl/x/606090
http://www.uniaeuropejska.org/wolontariat-europejski
http://www.wolontariat.org.pl/strona.php?p=1744

Paulina Nowicka
Stosunki Międzynarodowe, I rok
SEKCJA BAŁKANÓW, EUROPY WSCH. I ROSJI