czwartek, 25 lutego 2010
Strasznie śmieczne?
CW Group International - mówi Wam coś ta nazwa? Nie? Nie martwcie się! Ja też nie miałem żadnych skojarzeń z CW Group International dopóki nie przeczytałem artykułu w Foreign Policy zatytułowanego "The Ultimate Idiot's Guide to Being an African Junta"
Okazuje się, że powyższa firma została założona przez Davida M. Crane'a, byłego prokuratora ONZ przy Sądzie Specjalnym dla Serra Leone i Alana W. White'a, który był jednym z głównych śledczych Sądu. Panowie zdecydowali się wykorzystać zdobyte podczas pracy dla ONZ doświadczenia i trzy miesiące temu należąca do nich firma zaoferowała pomoc prawną gwinejskiej juncie! (Dla przypomnienia: pod koniec 2008 roku po śmierci prezydenta Lonsany Conte władzę w Gwineii przejęło wojsko) Juncie pomoc zdecydowanie by się przydała, ponieważ jej przywódcy nie mieli najmniejszego pojęcia na temat pokojowego sprawowania władzy. (Władze brutalnie stłumiły mający miejsce 28 września 2009 pokojowy wiec w stolicy państwa - Konakry. W wyniku ostrzału zginęło co najmniej 157 osób, a ponad 1,2 tys. zostało rannych). Częścią propozycji firmy CW Group Internatonal była Powerpointowa prezentacja dotycząca przemiany wojsk gwinejskich z sił represji w obrońców narodu!
Należy jedynie żałować, że równie profesjonalna oferta nie została skierowana do innych krwawych reżimów Afryki...
Źródła:
http://www.foreignpolicy.com/articles/2010/02/24/the_ultimate_idiots_guide_to_being_an_african_junta
http://turtlebay.foreignpolicy.com/posts/2010/02/24/guinea_s_junta_hires_ex_war_crimes_prosecutors_and_gets_a_favorable_report
Piotr Skoczylas
Stosunki międzynarodowe
wtorek, 23 lutego 2010
Burgerowa islamizacja
Jedna z francuskich sieci fastfoodów Quick w ośmiu swoich placówkach postanowiła serwować hamburgery przygotowane wyłącznie według zasad halal - z mięsa z uboju rytualnego zgodnie z prawem muzułmańskim.
Halal to muzułmańska odmiana koszerności, w hamburgerach znajduje się mięso z uboju rytualnego i nie zawierają one wieprzowiny.Quick zastąpił bekon wędzonym indykiem w swoich lokalach na przedmieściach Paryża, w dwóch miejscach w Marsylii, w Tuluzie i Villeurbanne w pobliżu Lyonu oraz Roubaix na północy - w rejonach, gdzie występuje duże zagęszczenie ludności muzułmańskiej. Odkąd restauracja Quick Whiting w Marsylii wprowadziła je, jak twierdzi zanotowała podwojenie obrotów.
Pomysł sieci wywołał we Francji burzliwą dyskusję. Rozpoczęła ją wiceprzewodnicząca prawicowego Frontu Narodowego Marine Le Pen, która uznała decyzję sieci Quick za "nie do przyjęcia".
Zaprotestował także mer miasta Roubaix niedaleko Lille. Złożył on w sądzie pozew przeciwko sieci Quick, w którym zarzuca firmie dyskryminację nie-muzułmanów.
Sieć Quick nie zabiera głosu. Al-Dżazirze przedstawiła jedynie oświadczenie, że "test" halalowych restauracji potrwa do września. Wtedy też zapadnie decyzja, czy "muzułmański burger" zostanie we Francji na stałe.
Wyliczenia ekspertów są kuszące - Quick szacuje, że na 5 mln potencjalnych muzułmańskich klientów we Francji sieć mogłaby zarobić nawet 7,5 mld dolarów.
Na podstawie:
http://www.tvn24.pl/-1,1644420,0,1,burger-islamizujacy,wiadomosc.html
http://wiadomosci.wp.pl/kat,1017099,title,Pierwsze-na-swiecie-hamburgery-tylko-dla-muzulmanow,wid,11993763,wiadomosc.html?ticaid=19b22
http://www.polskieradio.pl/wiadomosci/swiat/artykul138566.html?utm_source=sluchajonline&utm_medium=link&utm_campaign=
Ania Klupa
Stosunki międzynarodowe
Halal to muzułmańska odmiana koszerności, w hamburgerach znajduje się mięso z uboju rytualnego i nie zawierają one wieprzowiny.Quick zastąpił bekon wędzonym indykiem w swoich lokalach na przedmieściach Paryża, w dwóch miejscach w Marsylii, w Tuluzie i Villeurbanne w pobliżu Lyonu oraz Roubaix na północy - w rejonach, gdzie występuje duże zagęszczenie ludności muzułmańskiej. Odkąd restauracja Quick Whiting w Marsylii wprowadziła je, jak twierdzi zanotowała podwojenie obrotów.
Pomysł sieci wywołał we Francji burzliwą dyskusję. Rozpoczęła ją wiceprzewodnicząca prawicowego Frontu Narodowego Marine Le Pen, która uznała decyzję sieci Quick za "nie do przyjęcia".
Zaprotestował także mer miasta Roubaix niedaleko Lille. Złożył on w sądzie pozew przeciwko sieci Quick, w którym zarzuca firmie dyskryminację nie-muzułmanów.
Sieć Quick nie zabiera głosu. Al-Dżazirze przedstawiła jedynie oświadczenie, że "test" halalowych restauracji potrwa do września. Wtedy też zapadnie decyzja, czy "muzułmański burger" zostanie we Francji na stałe.
Wyliczenia ekspertów są kuszące - Quick szacuje, że na 5 mln potencjalnych muzułmańskich klientów we Francji sieć mogłaby zarobić nawet 7,5 mld dolarów.
Na podstawie:
http://www.tvn24.pl/-1,1644420,0,1,burger-islamizujacy,wiadomosc.html
http://wiadomosci.wp.pl/kat,1017099,title,Pierwsze-na-swiecie-hamburgery-tylko-dla-muzulmanow,wid,11993763,wiadomosc.html?ticaid=19b22
http://www.polskieradio.pl/wiadomosci/swiat/artykul138566.html?utm_source=sluchajonline&utm_medium=link&utm_campaign=
Ania Klupa
Stosunki międzynarodowe
sobota, 20 lutego 2010
Muzyczne dziesięć przykazań
"L'Osservatore Romano" - oficjalny dziennik Watykanu - opublikował na swoich łamach listę 10 najważniejszych albumów rock i pop, które należałoby zabrać ze sobą na bezludną wyspę. Zestawienie otwiera "Revolver" grupy "The Beatles". Zaskakujące? Równie interesujące są kolejne pozycje z listy.
W dzienniku można przeczytać, że zestawienie ma stanowić alternatywę dla Festiwalu Piosenki Włoskiej, podczas którego będzie można usłyszeć kiczowate utwory. Ma ona też być idealnym zestawem dla osób, które wylądują na bezludnej wyspie. Co ciekawe, na polecanych płytach nie brakuje kawałków o seksie czy inspirowanych narkotykami.
"L'Osservatore Romano" podkreśla, żeby listy nie traktować zbyt poważnie - przygotowano ją z przymrużeniem oka. Warto jednak zerknąć, jakie albumy watykańska gazeta uznała za najważniejsze w historii muzyki rozrywkowej:
1. "Revolver - The Beatles
2. "If I Could Only Remember My Name" - David Crosby
3. "The Dark Side of the Moon" - Pink Floyd
4. "Rumours" - Fleetwood Mac
5. "The Nightfly" - Donald Fagen
6. "Thriller" - Michael Jackson
7. "Graceland" - Paul Simon
8. "Achtung Baby" - U2
9. "(What's the Story) Morning Glory" - Oasis
10. "Supernatural" - Carlos Santana
Czy możecie wyobrazić sobie papieża Benedykta XVI nucącego "Smooth" albo "Yellow Submurine"?
Na podstawie:
http://www.students.pl/kultura/details/34820/10-najwazniejszych-albumow-pop-i-rock-wg-Watykanu
http://audio.com.pl/muzyka/najlepsze-plyty-wszech-czasow-wedlugwatykanu:2
http://dziennik.pl/kultura/muzyka/article552056/Sprawdz_jakie_plyty_poleca_Watykan.html
Ania Klupa
Stosunki międzynarodowe I rok SUM
piątek, 19 lutego 2010
20 lat fotoszopowania
19 lutego 1990 roku właściciele komputerów Macintosh ujrzeli Adobe Photoshop 1.0 - pierwszą wersję programu, który stał się podstawą dla cyfrowej obróbki fotografii i cudem dla miłośników retuszowanego piękna.
Na początku swojej kariery Photoshop był prostym programem na komputery firmy Apple. Pozwalał na edycję prostych obrazów na ekranie komputera, gdy nikt jeszcze nie śnił o fotografii cyfrowej.
Od tamtej pory Photoshop rozwijał się bardzo dynamicznie i pokonywał kolejnych rywali, np. programy Corel Photopaint. Stał się symbolem cyfrowej rewolucji w przetwarzaniu obrazów. Dla całego świata natomiast synonimem retuszu osób na okładkach czasopism.
Z drugiej strony wyszukiwane są spektakularne błędy retuszowania. Pośmiewiskiem są dostawione ręce, wykasowane głowy, niepasujące do siebie elementy fotografii. Fanatycy piętnowania przeróbek poświęcają im całe strony i punktują choćby najmniejszą nieścisłość na fotoszopowanej ilustracji.
Dotarcie do tego typu ilustracji nie przysparza wiele trudu. Dla przykładu można podać ostatnią wpadkę grafików z trzecią nogą prezydenta Sarkozy'ego. Chodzi tu o fotografię francuskiego prezydenta z papieżem Benedyktem XVI w piśmie "Paris-Match". Dziennikarze postanowili zapewnić prezydentowi godne tło, usuwając ze zdjęcia stojącego za prezydentem ochroniarza. W zamian prezydent Sarkozy otrzymał trzecią nogę. "Paris-Match" nie widzi jednak swojej winy. Przyznaje się jedynie do niedopatrzenia, a winę za wyretuszowanie ochroniarza zrzuca na swojego fotografa Pascala Rostaina. Ten pokornie przyjął odpowiedzialność za "trzecią nogę" prezydenta, ale gorzko zauważył: - Od początku ery fotografii cyfrowej, zdjęcia są w oczywisty sposób poprawiane. Robimy nasze zdjęcia bardziej estetycznymi.
No cóż zdjęcia są może bardziej estetyczne ale czasami niedorzeczne. Jeszcze gorsze jest to, że zaczynamy się zastanawiać co naprawdę jest realne.
Jeśli jesteście ciekawi jakie cuda potrafi zdziałać Photoshop odwiedźcie stronę:
http://www.tvn24.pl/0,10751,0,1,raport.html
Na podstawie:
http://www.tvn24.pl/12691,1644016,0,1,dwie-dekady-fotoszopowanego-piekna,wiadomosc.html
http://www.tvn24.pl/26086,1566311,0,1,trzecia-noga-sarkozyego,wiadomosc.html
Ania Klupa
Stosunki międzynarodowe I rok SUM
wtorek, 16 lutego 2010
Lekki bagaż? W nagrodę czekolada
Na międzynarodowym lotnisku w Brukseli firma zajmująca się załadunkiem i rozładunkiem bagaży postanowiła nagradzać pasażerów, których bagaż waży mniej niż 23 kilogramy tabliczką czekolady.
Obsługa właśnie takim sympatycznym akcentem - a nie strajkiem - postanowiła zwrócić uwagę na ciężkie warunki pracy przy rozładunku bagaży. U większości przewoźników limit wynosi 33 kilogramy. Jednak osoby zajmujące się załadunkiem twierdzą, iż jest to za dużo, przy czym swoją pracę często muszą wykonywać ręcznie. Proponują by dopuszczalna waga była o 10 kilogramów mniejsza.
W najbliższym tygodniu podobną akcję zamierza zorganizować obsługa bagażowa na lotnisku w Ostendzie, w północno-zachodniej części Belgii.
Na podstawie:
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80277,7559301,Masz_lekki_bagaz__Dostaniesz_w_nagrode_czekolade.html
Ania Klupa
Stosunki międzynarodowe I rok SUM
Autobus-widmo - mało. Autobus-amfibia w Glasgow
Szkoci amfibią (pojazdem lądowo-wodnym) postanowili uczynić autobus miejski. Według portalów gazeta.pl, tvp.info i polskieradio.pl, jest to pierwsze takie rozwiązanie transportowe na świecie. Ma on przejeżdżać przez rzekę Clyde, w miejscowości Renfrew, niedaleko Glasgow. Zastąpi nierentowny już obecnie prom, kursujący jednak od 500 lat!
W miejsce promu pojawi się więc miejski autobus, zdolny zjechać z lądu po rampie do wody, przeciąć rzekę i kontynuować podróż ulicami po drugiej stronie.
Ze względu na swoje "umiejętności" pojazd kosztował ponad 3 mln złotych, a zdolny jest zabrać tylko 50 pasażerów (mniej więcej tyle co nasze autokary typu Jelcz, Autosan). Po wjechaniu do wody włącza napędzanie odrzutowe strumieniem wody i rozwija prędkość 15 km/h.
Mimo, że podczas pierwszych prób 'amfibus' doznał uszkodzeń podwozia (firma Stagecoach oświadczyła, że to wina wyłącznie wyboji na rampach pod linią wody), jesteśmy dobrej myśli. I pełni nadziei, że ten wynalazek wkrótce zawita do Polski. Bo są niestety miejsca, gdzie z ważnych
powodów estetycznych nie można wybudować drogi lądowej...
Na podstawie:
http://www.polskieradio.pl/wiadomosci/swiat/artykul136540.html
http://www.tvp.info/informacje/rozmaitosci/autobusamfibia-zastapi-prom
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80277,7544392,Autobusem_przez_rzeke____bez_mostu__Glasgow_testuje.html?skad=rss
Bartosz Wojnarowski
Stosunki Międzynarodowe, I rok lic.
W miejsce promu pojawi się więc miejski autobus, zdolny zjechać z lądu po rampie do wody, przeciąć rzekę i kontynuować podróż ulicami po drugiej stronie.
Ze względu na swoje "umiejętności" pojazd kosztował ponad 3 mln złotych, a zdolny jest zabrać tylko 50 pasażerów (mniej więcej tyle co nasze autokary typu Jelcz, Autosan). Po wjechaniu do wody włącza napędzanie odrzutowe strumieniem wody i rozwija prędkość 15 km/h.
Mimo, że podczas pierwszych prób 'amfibus' doznał uszkodzeń podwozia (firma Stagecoach oświadczyła, że to wina wyłącznie wyboji na rampach pod linią wody), jesteśmy dobrej myśli. I pełni nadziei, że ten wynalazek wkrótce zawita do Polski. Bo są niestety miejsca, gdzie z ważnych
powodów estetycznych nie można wybudować drogi lądowej...
Na podstawie:
http://www.polskieradio.pl/wiadomosci/swiat/artykul136540.html
http://www.tvp.info/informacje/rozmaitosci/autobusamfibia-zastapi-prom
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80277,7544392,Autobusem_przez_rzeke____bez_mostu__Glasgow_testuje.html?skad=rss
Bartosz Wojnarowski
Stosunki Międzynarodowe, I rok lic.
niedziela, 14 lutego 2010
Rumunia - PODATEK OD HAMBURGERÓW
Powiedzenie, że w życiu są pewne tylko dwie rzeczy: śmierć i podatki, znamy wszyscy. Cały czas obserwujemy też poczynania naszych władz, nakładających na nas kolejne obciążenia :( - tym razem polscy politycy swoją pomysłowością nie dorastają do pięt swoim rumuńskim kolegom, którzy planują wprowadzenie podatku od fast foodów.
Obciążenie dodatkowymi opłatami mają zostać bary szybkiej obsługi i restauracje serwujące fast foody. W ten sposób rumuński rząd chce wpłynąć na zmianę nawyków żywieniowych obywateli Rumunii. Projekt popierają tamtejsze ministerstwo zdrowia oraz organizacje promujące zdrowy tryb życia. Władze liczą, że dzięki niemu Rumuni będą jeść mniej hamburgerów, chipsów i frytek. Dodatkową korzyścią ma być zwiększenie przychodów do budżetu państwa.
Według danych ministerstwa zdrowia, jeden na dwóch mieszkańców tego kraju ma nadwagę, a w ciągu ostatnich dwóch lat liczba osób otyłych podwoiła się. Wpływ na taką sytuację ma także światowy kryzys finansowy, który poważnie dotknął Rumunów. Nie stać ich na drogie zdrowe jedzenie, dlatego taką popularnością cieszą się bary szybkiej obsługi, gdzie ceny są relatywnie niższe.
Z drugiej strony propozycja budzi duże kontrowersje. Pojawiają się obawy, iż podatek od fast foodów doprowadzi do jeszcze większego pogorszenia jakości jedzenia serwowanego w barach, które będą chciały obniżyć koszty. Przeciwnicy projektu ostrzegają również przed możliwością powstania "gastronomicznej szarej strefy".
Idea poprawy sposobu odżywiania się Rumunów jest jak najbardziej słuszna - ale zamiast wprowadzać nowy podatek rząd powinien raczej pomyśleć jak obniżyć ceny zdrowszych produktów?
Na podstawie:
http://gospodarka.gazeta.pl/gospodarka/1,33181,7553155,Rumunia_wprowadza_podatek_od_hamburgerow.html
http://www.se.pl/wydarzenia/swiat/rumunia-chca-wprowadzic-podatek-od-hamburgerow_129883.html
Ania Klupa
Stosunki międzynarodowe I rok SUM
Miłosna analiza polityki
W Walentynki za pewne większość z Was jest dosyć zajęta, ale jeśli znajdziecie wolną chwilę polecam przeczytanie tekstu Stephena M. Walta z Foreign Policy. W krótkim artykule o skomplikowanym tytule "Looking for love in all the wrong places. A Valentine's Day Guide to International Relations(hips)" Walt w zaskakujący sposób analizuje na przykład sojusz (czyli pewnego rodzaju związek;)) USA i ZSRR w trakcie II Wojny Światowej. Z kolei projekt powiązania Egiptu i Syrii w Zjednoczoną Republikę Arabską autor przyporządkowuje pod kategorię "Nieudane małżeństwa" :) Nie chce Wam odbierać zabawy z czytania tego tekstu także na tym kończę! Komu zaś będzie mało miłosnej analizy stosunków międzynarodowych może przeczytać zeszłoroczny tekst tego samego autora - "IR theory for lovers. A valentine's guide"
http://walt.foreignpolicy.com/posts/2010/02/12/looking_for_love_in_all_the_wrong_places_a_valentines_day_guide_to_international_re
Piotr Skoczylas
Stosunki międzynarodowe SUM
piątek, 12 lutego 2010
Senat USA niczym polski Sejm szlachecki?
Porównania takiego użył niedawno, w piśmie New York Times, amerykański noblista Paul Krugman. Gorzkie porównanie miało służyć przedstawieniu nieudolności działania amerykańskiego Senatu. Ponadto tytuł artykułu "Jeszcze Ameryka nie zginęła" nawiązuje czasem do polskiego hymnu.
Prawie jak liberum veto?
W tekście Krugman nawiązuje między innymi do instytucji liberum veto. "W XVII i XVIII wieku polski parlament - Sejm, działał w oparciu o zasadę jednomyślności - każdy z deputowanych mógł wstać i krzyknąć 'Nie pozwalam!' To uniemożliwiło sprawne zarządzanie krajem, a ościenne państwa zaczęły odrywać jego terytoria kawałek po kawałku" - pisze Krugman. - "W 1795 roku Polska znikła i nie powróciła przez ponad wiek" - dodaje.
Dodatkowo przepowiada, że podobny upadek może czekać USA, czego powodem mają być procedury obowiązujące w amerykańskim Senacie.
"Trudno jest zrobić cokolwiek, dopóki wszyscy nie zgodzą się co do procedury" - opisuje amerykańską izbę. "I zrodziła się tradycja, zgodnie z którą senator w zamian za nieblokowanie wszystkiego, może zablokować nominację, która mu się nie podoba" - pisze dalej Krugman.
"Jeszcze Ameryka nie zginęła"... jednak obecna sytuacja w Senacie nie prognozuje korzystnie Stanom Zjednoczonym.
"Po rozbiorach Polski, oficer służący pod Napoleonem napisał pieśń, która po odzyskaniu niepodległości po I wojnie światowej, stała się narodowym hymnem. Zaczyna się od słów "Jeszcze Polska nie zginęła." Cóż, jeszcze Ameryka nie zginęła, ale Senat nad tym pracuje" - puentuje Paul Krugman.
Warto się uczyć na cudzych błędach i historii - ale może lepiej nie sprawdzać działań Polski szlacheckiej w praktyce?
Na podstawie:
http://www.tvn24.pl/12691,1642151,1,2,nyt-senat-usa-jak-polski-sejm-szlachecki,wiadomosc.html
http://www.nytimes.com/2010/02/08/opinion/08krugman.html
Ania Klupa
Stosunki międzynarodowe
Prawie jak liberum veto?
W tekście Krugman nawiązuje między innymi do instytucji liberum veto. "W XVII i XVIII wieku polski parlament - Sejm, działał w oparciu o zasadę jednomyślności - każdy z deputowanych mógł wstać i krzyknąć 'Nie pozwalam!' To uniemożliwiło sprawne zarządzanie krajem, a ościenne państwa zaczęły odrywać jego terytoria kawałek po kawałku" - pisze Krugman. - "W 1795 roku Polska znikła i nie powróciła przez ponad wiek" - dodaje.
Dodatkowo przepowiada, że podobny upadek może czekać USA, czego powodem mają być procedury obowiązujące w amerykańskim Senacie.
"Trudno jest zrobić cokolwiek, dopóki wszyscy nie zgodzą się co do procedury" - opisuje amerykańską izbę. "I zrodziła się tradycja, zgodnie z którą senator w zamian za nieblokowanie wszystkiego, może zablokować nominację, która mu się nie podoba" - pisze dalej Krugman.
"Jeszcze Ameryka nie zginęła"... jednak obecna sytuacja w Senacie nie prognozuje korzystnie Stanom Zjednoczonym.
"Po rozbiorach Polski, oficer służący pod Napoleonem napisał pieśń, która po odzyskaniu niepodległości po I wojnie światowej, stała się narodowym hymnem. Zaczyna się od słów "Jeszcze Polska nie zginęła." Cóż, jeszcze Ameryka nie zginęła, ale Senat nad tym pracuje" - puentuje Paul Krugman.
Warto się uczyć na cudzych błędach i historii - ale może lepiej nie sprawdzać działań Polski szlacheckiej w praktyce?
Na podstawie:
http://www.tvn24.pl/12691,1642151,1,2,nyt-senat-usa-jak-polski-sejm-szlachecki,wiadomosc.html
http://www.nytimes.com/2010/02/08/opinion/08krugman.html
Ania Klupa
Stosunki międzynarodowe
środa, 10 lutego 2010
Mrożona whisky raz - na Antarktydzie
Spod grubej warstwy lodu na Antarktydzie naukowcy wydobyli trzy skrzynki whisky i dwie skrzynki brandy. Zapas trunków pozostawił tam prawie 100 lat temu słynny polarnik Ernest Shackleton. Dzięki temu odkryciu będzie można odtworzyć recepturę whisky i brandy sprzed lat.
Alkohol ukryty pod domkiem na wyspie Rossa, zbudowanym przez Shackletona w trakcie jego nieudanej wyprawy na biegun południowy w latach 1907-1909. Skrzynki zlokalizowano już trzy lata temu, jednak dopiero teraz udało się przewiercić przez grubą warstwę lodu.
Nowozelandzka organizacja zajmująca się antarktycznym dziedzictwem (Antartctic Heritage Trust), która zdecydowała się na wydobycie znaleziska, była dotąd przekonana, że pod lodem są tylko dwie skrzynki whisky.
Wyprawa Nowozelandczyków w poszukiwaniu butelek została zorganizowana przez firmę Whyte & Mackay, która jest obecnym właścicielem producenta odnalezionej w lodach whisky MacKinlay. Po zdobyciu próbek alkoholu, firma zamierza odtworzyć recepturę trunku sprzed lat.
Producenci whisky twierdzą, iż jest to istny "dar niebios".
Według Richarda Patersona - mistrza kompozycji w destylarni Whyte and Mackay, która zaopatrzyła Shackletona w whisky marki MacKinlay - możliwe będzie odtworzenie oryginalnej receptury whisky, której dziś się już nie produkuje.
Jak zapewnił Al Fastier z AHT, przy poruszaniu skrzynek można usłyszeć odgłosy przelewającego się płynu, co oznacza, że większość butelek jest nienaruszona. Antarktycznej ekspedycji kierowanej przez Shackletona wyczerpały się zapasy, zmuszając ją do zawrócenia około 160 km od bieguna. Nikt jednak nie zginął, co przyniosło irlandzkiemu podróżnikowi uznanie.
Na podstawie:
http://www.rmf24.pl/fakty/swiat/news-z-lodow-antarktydy-wydobyto-100-letnia-whisky-i-brandy,nId,237032
http://gielda.onet.pl/na-antarktydzie-znaleziono-whisky-sprzed-100-lat,18731,3173307,1,news-detal
http://www.tvn24.pl/12691,1642013,1,2,whisky-sprzed-stu-lat-dar-niebios,wiadomosc.html
Ania Klupa
Stosunki międzynarodowe
Alkohol ukryty pod domkiem na wyspie Rossa, zbudowanym przez Shackletona w trakcie jego nieudanej wyprawy na biegun południowy w latach 1907-1909. Skrzynki zlokalizowano już trzy lata temu, jednak dopiero teraz udało się przewiercić przez grubą warstwę lodu.
Nowozelandzka organizacja zajmująca się antarktycznym dziedzictwem (Antartctic Heritage Trust), która zdecydowała się na wydobycie znaleziska, była dotąd przekonana, że pod lodem są tylko dwie skrzynki whisky.
Wyprawa Nowozelandczyków w poszukiwaniu butelek została zorganizowana przez firmę Whyte & Mackay, która jest obecnym właścicielem producenta odnalezionej w lodach whisky MacKinlay. Po zdobyciu próbek alkoholu, firma zamierza odtworzyć recepturę trunku sprzed lat.
Producenci whisky twierdzą, iż jest to istny "dar niebios".
Według Richarda Patersona - mistrza kompozycji w destylarni Whyte and Mackay, która zaopatrzyła Shackletona w whisky marki MacKinlay - możliwe będzie odtworzenie oryginalnej receptury whisky, której dziś się już nie produkuje.
Jak zapewnił Al Fastier z AHT, przy poruszaniu skrzynek można usłyszeć odgłosy przelewającego się płynu, co oznacza, że większość butelek jest nienaruszona. Antarktycznej ekspedycji kierowanej przez Shackletona wyczerpały się zapasy, zmuszając ją do zawrócenia około 160 km od bieguna. Nikt jednak nie zginął, co przyniosło irlandzkiemu podróżnikowi uznanie.
Na podstawie:
http://www.rmf24.pl/fakty/swiat/news-z-lodow-antarktydy-wydobyto-100-letnia-whisky-i-brandy,nId,237032
http://gielda.onet.pl/na-antarktydzie-znaleziono-whisky-sprzed-100-lat,18731,3173307,1,news-detal
http://www.tvn24.pl/12691,1642013,1,2,whisky-sprzed-stu-lat-dar-niebios,wiadomosc.html
Ania Klupa
Stosunki międzynarodowe
niedziela, 7 lutego 2010
na bezrybiu i ślimak ryba
Na wniosek Francuzów Komisja Europejska zaliczyła, często goszczące w naszych ogrodach, ślimaki winniczki do kategorii... ryb lądowych.
Wniosek o uznanie pospolitego ślimaka winniczka do kategorii ryb lądowych złożyli Francuzi. Dzięki temu, jak czytamy w „Polsce Dzienniku Bałtyckim”, będą oni mogli dotować hodowlę tych… ryb, tak jak w innych krajach dotowane jest rybołówstwo.
Polscy zbieracze ślimaków, naukowcy i nauczyciele są zdziwieni. - To kompletny absurd - komentuje Zbigniew Błaszkowski, dyrektor Szkoły Podstawowej w Niezabyszewie pod Bytowem.
Winniczki najczęściej spotkać można na terenach wilgotnych i trawiastych. Są największymi ślimakami lądowymi w Polsce. Już w średniowieczu hodowlą winniczków zajmowali się Cystersi, którzy w okresie postu żywili się nimi, by uzupełnić niedobory białka w organizmie. Obecnie pozyskiwaniem winniczków zajmuje się ok. 10 tysięcy osób. Wytrawni zbieracze potrafią w ciągu godziny zebrać nawet 15 kilogramów.
- Jako ichtiolog nigdy nie spotkałem się z rybami lądowymi - komentuje Tomasz Wandzel z Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Gdańsku.
Przypomnijmy, że nie jest to pierwszy tego typu absurd unijny. Na przykład na wniosek Portugalii marchewkę zaliczono do owoców. Są oni bowiem miłośnikami dżemu marchewkowego a jedna z unijnych dyrektyw określała minimalną zawartość owoców w dżemie.
Więc jak to zwykle bywa - "przepisy wszystko uprościły".
Na podstawie:
http://www.ulubiency.wp.pl/kat,89794,title,Czy-slimak-to-ryba,wid,11928037,wiadomosc.html?ticaid=199a1
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80273,7528700,Unia_wymyslila__slimak_to_ryba_ladowa.html
http://www.polskatimes.pl/szczecin/polecamy/216635,pomorze-decyzja-ue-slimak-to-ryba-ladowa,id,t.html
Ania Klupa
Stosunki międzynarodowe
Wniosek o uznanie pospolitego ślimaka winniczka do kategorii ryb lądowych złożyli Francuzi. Dzięki temu, jak czytamy w „Polsce Dzienniku Bałtyckim”, będą oni mogli dotować hodowlę tych… ryb, tak jak w innych krajach dotowane jest rybołówstwo.
Polscy zbieracze ślimaków, naukowcy i nauczyciele są zdziwieni. - To kompletny absurd - komentuje Zbigniew Błaszkowski, dyrektor Szkoły Podstawowej w Niezabyszewie pod Bytowem.
Winniczki najczęściej spotkać można na terenach wilgotnych i trawiastych. Są największymi ślimakami lądowymi w Polsce. Już w średniowieczu hodowlą winniczków zajmowali się Cystersi, którzy w okresie postu żywili się nimi, by uzupełnić niedobory białka w organizmie. Obecnie pozyskiwaniem winniczków zajmuje się ok. 10 tysięcy osób. Wytrawni zbieracze potrafią w ciągu godziny zebrać nawet 15 kilogramów.
- Jako ichtiolog nigdy nie spotkałem się z rybami lądowymi - komentuje Tomasz Wandzel z Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Gdańsku.
Przypomnijmy, że nie jest to pierwszy tego typu absurd unijny. Na przykład na wniosek Portugalii marchewkę zaliczono do owoców. Są oni bowiem miłośnikami dżemu marchewkowego a jedna z unijnych dyrektyw określała minimalną zawartość owoców w dżemie.
Więc jak to zwykle bywa - "przepisy wszystko uprościły".
Na podstawie:
http://www.ulubiency.wp.pl/kat,89794,title,Czy-slimak-to-ryba,wid,11928037,wiadomosc.html?ticaid=199a1
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80273,7528700,Unia_wymyslila__slimak_to_ryba_ladowa.html
http://www.polskatimes.pl/szczecin/polecamy/216635,pomorze-decyzja-ue-slimak-to-ryba-ladowa,id,t.html
Ania Klupa
Stosunki międzynarodowe
sobota, 6 lutego 2010
Sprzedam miasto... na Łotwie
Skrunda 1 - miasteczko wojskowe, które stało puste po wycofaniu Armii Czerwonej, sprzedano w piątek na aukcji za równowartość 3 milionów dolarów.
Osiedle składające się z 70 budynków, w tym 10 bloków mieszkalnych, hotelu, klubu, magazynów oraz garaży, rozmieszczonych na 45 hektarach ziemi, kupiła rosyjska firma Aleksiejewskoje-Serwis. Nie wiadomo co przedsiębiorstwo zamierza zrobić z zakupioną ziemią.
Skrunda 1, znajdująca się około 150 km na zachód od łotewskiej stolicy - Rygi, została wybudowana dla rosyjskiego wojska w pobliżu dawnej bazy radarowej należącej do systemu antyrakietowego. Rosyjscy żołnierze wycofali się z Łotwy w 1994 roku. Jednak Rosja zawarła z łotewskimi władzami porozumienie, na mocy którego baza radarowa Skrunda działała do sierpnia 1998 roku.
- To pozytywne, że budynki, które od dawna stały puste i w których nie prowadzono żadnej działalności gospodarczej zostały sprzedane - uważa łotewska agencja prywatyzacyjna.
Na podstawie:
http://www.tvn24.pl/12691,1641889,0,1,lotysze-sprzedali-rosjanom-miasto,wiadomosc.html
Ania Klupa
Stosunki międzynarodowe
Osiedle składające się z 70 budynków, w tym 10 bloków mieszkalnych, hotelu, klubu, magazynów oraz garaży, rozmieszczonych na 45 hektarach ziemi, kupiła rosyjska firma Aleksiejewskoje-Serwis. Nie wiadomo co przedsiębiorstwo zamierza zrobić z zakupioną ziemią.
Skrunda 1, znajdująca się około 150 km na zachód od łotewskiej stolicy - Rygi, została wybudowana dla rosyjskiego wojska w pobliżu dawnej bazy radarowej należącej do systemu antyrakietowego. Rosyjscy żołnierze wycofali się z Łotwy w 1994 roku. Jednak Rosja zawarła z łotewskimi władzami porozumienie, na mocy którego baza radarowa Skrunda działała do sierpnia 1998 roku.
- To pozytywne, że budynki, które od dawna stały puste i w których nie prowadzono żadnej działalności gospodarczej zostały sprzedane - uważa łotewska agencja prywatyzacyjna.
Na podstawie:
http://www.tvn24.pl/12691,1641889,0,1,lotysze-sprzedali-rosjanom-miasto,wiadomosc.html
Ania Klupa
Stosunki międzynarodowe
poniedziałek, 1 lutego 2010
S.O.S. kalipso księcia Harry'ego
Książę Harry przyłączył się do akcji zbierania pieniędzy na rzecz ofiar trzęsienia ziemi na Haiti. Książę wybrał formę tyleż widowiskową, co przyjemną. By pomóc zapomniał o etykiecie i powadze należnej członkom rodziny królewskiej - zatańczył kalipso na Barbadosie.
Książę ani chwili się nie zastanawiał, gdy na koncercie charytatywnym didżej rzucił hasło zebranym: „jak zbierzecie w pół godziny co najmniej 2,5 tys. dolarów – książę dla was zatańczy”. I zatańczył, bo mieszkańcy Barbadosu okazali się dużo bardziej hojni. W zamian za to zobaczyli Harry’ego wykonującego calypso.
Harry zatańczył do muzyki nie byle kogo, bo samego króla. Śpiewający dla Brytyjczyka muzyk o pseudonimie Red Plastic Bag wygrał w ubiegłym roku konkurs na Barbadosie i zyskał tytuł Króla Calypso.
Na podstawie:
http://www.tvn24.pl/0,10806,1641084,,,ksiaze-harry-tanczy-sos-kalipso,raport_wiadomosc.html
http://www.tvp.info/informacje/rozmaitosci/ksiaze-zatanczyl-za-25-tys-dolarow
Ania Klupa
Stosunki międzynarodowe
Książę ani chwili się nie zastanawiał, gdy na koncercie charytatywnym didżej rzucił hasło zebranym: „jak zbierzecie w pół godziny co najmniej 2,5 tys. dolarów – książę dla was zatańczy”. I zatańczył, bo mieszkańcy Barbadosu okazali się dużo bardziej hojni. W zamian za to zobaczyli Harry’ego wykonującego calypso.
Harry zatańczył do muzyki nie byle kogo, bo samego króla. Śpiewający dla Brytyjczyka muzyk o pseudonimie Red Plastic Bag wygrał w ubiegłym roku konkurs na Barbadosie i zyskał tytuł Króla Calypso.
Na podstawie:
http://www.tvn24.pl/0,10806,1641084,,,ksiaze-harry-tanczy-sos-kalipso,raport_wiadomosc.html
http://www.tvp.info/informacje/rozmaitosci/ksiaze-zatanczyl-za-25-tys-dolarow
Ania Klupa
Stosunki międzynarodowe
Niemieckie czarne koszule... wersja piłkarska
Nowe koszulki niemieckiej reprezentacji piłkarskiej wywołały burzę. Ze względu na swój czarny kolor porównywane są do mundurów SS. Brytyjska bulwarówka „Daily Star” umieściła nawet zdjęcie kapitana drużyny obok Adolfa Hitlera.
„Powrót czarnych koszul” – tak pismo „Daily Star” zatytułował tekst, w którym nawiązano do stroju faszystowskich bojówek paramilitarnych z Niemiec czy Włoch. Tekst opublikowano, mimo że niemiecka drużyna, poza jej kapitanem - Michael Ballack, w nowych koszulkach jeszcze się nie pokazała.
Dziennikarze niemieccy nie kryją oburzenia. Walter M. Straten z dziennika „Bild” nie kryje zdziwienia. – tym dziwniejsze, że Ballack zarabia pieniądze dla klubu angielskiego Chelsea. To ma być niby ich humor, ale dla nas konotacje z nazizmem to nie jest żart – mówił.
– Po prostu trzeba to zignorować i wierzyć, że w tę gazetę teraz ktoś zawinął rybę albo sałatę – powiedział prof. Uwe Baumann z Uniwersytetu w Bonn. Młodzi są na tego typu artykuły mniej wrażliwi. Gorzej ze starszymi. – Czarny kolor to SS, brunatny – naziści. To jakie możemy mieć kolory, może chcecie biało-czerwone? – pyta starszy Niemiec.
Profesor Harald Braem, niemiecki specjalista od psychologii kolorów, od dawna zajmuje się problemem koszulek w piłce nożnej. – Zrobiliśmy badania. Niemcy zdecydowanie wolą oglądać swoja flagę żółtym do góry, bo większość Niemców nie lubi czarnego koloru. Ja dostałem gęsiej skórki gdy zobaczyłem nowa koszulkę niemieckiej reprezentacji – powiedział.
Braem obawia się, że czarny kolor może mieć negatywny wpływ na wynik Niemców podczas mistrzostw świata. Angielskiej presji Niemcy nie zamierzają się jednak poddać i na zielona murawę mistrzostw wybiegną ubrani na czarno.
Szkoda, że w polska reprezentacja nie ma problemów dotyczących strojów na mistrzostwa w RPA.
Na podstawie:
http://www.tvp.info/informacje/ludzie/awantura-o-niemieckie-czarne-koszulki
Ania Klupa
Stosunki międzynarodowe
Subskrybuj:
Posty (Atom)