piątek, 29 kwietnia 2011

Afrykańska prasa o wydarzeniach na Wybrzeżu Kości Słoniowej


W relacjach afrykańskiej prasy o wydarzeniach na Wybrzeżu Kości Słoniowej dominowała ulga odczuwana w sąsiadujących państwach śródlądowych, w których wcześniej obawiano się blokady handlu ze względu na zamknięcie portu w Abidżanie i akty przemocy.

„Szkoda, że głowa afrykańskiego państwa przez swój upór skłania Zachód do mieszania się w sprawy suwerennego państwa”, czytamy w wydawanym w Burkina Faso dzienniku „Le Pays”. Niemniej, „bezstronne – oenzetowskie o francuskie – siły wyświadczyły demokracji wielką przysługę ... poprzez wyrugowanie człowieka, który ... słuchał jedynie własnego uporu”.

Rezolucja Rady Bezpieczeńtwa ONZ nr 1975, która upoważniała do użycia siły, „pozostanie na zawsze wyryta w marmurze afrykańskiej historii", dodawano w „Le Pays”. „To właśnie uruchomiło pułapkę, w której Gbagbo ulokował afrykańskie nadzieje na demokrację”.

W Mali „porażka Gbagbo został powitana jako ludowe święto", donosił wydawany
w Bamako dziennik „Le Républicain”. Dla władz malijskich koniecznością stało się otwarcie obozu dla uchodźców dla swoich obywateli wysiedlonych przemocą przez granicę. Obawiano się o życie Malijczyków żyjących na Wybrzeżu Kości Słoniowej, którzy stanowili cel dla Młodych Patriotów Gbagbo. "Łatwo jest obrażać się na wejście obcej armii do afrykańskiego pałacu ... ale czy można po prostu stać i pozwolić ludziom ginąć... w imię zasad, które nie uwzględniają kosztów ludziego życia?" pytano w „Le Républicain”.

Ghana, która również graniczy z Wybrzeżem Kości Słoniowej, szczyci się dwoma cichymi, spokojnymi, demokratycznymi wyborami z rzędu. To bez wątpienia wyjaśnia radykalnie różne reakcje. „11 kwietnia 2011 to data, należy pamiętać (Afrykański 4 / 11). Zapamiętajcie ją, wszyscy ... Tego dnia zobaczyliśmy koszary suwerennego afrykańskiego kraju atakowane przez potęgę kolonialną, która zawsze wtrącała się w sprawy byłych kolonii”, napisał na stronie Ghanaweb John Amponsah. Przeszedł następnie do krytyki wspieranego, jego zdaniem, przez ONZ i Francję Alassane’a Ouattary, który, jak wskazywał autor, mógł dzięki temu wprowadzić do Abidżanu swoje siły, po tym jak ich członkowie popełnili szereg zbrodni wojennych.

W komentarzach pisanych w podobnym duchu, ostatnie wydarzenia w Abidżanie jawią się jako świadectwo „imperialnego marzenia Nicolasa Sarkozy ... nowego Napoleona", jak pisał w tygodniku „Germinal” kameruński antropolog Charly Gabriel Mbock.
Los Gbagbo był jednak źródłem zachęty dla Afrykanów usiłujących usunąć starzejące się głowy państw. Zaangażowanie Francji, zdaniem działaczy opozycyjnych z Dżibuti, „powinno służyć jako ostrzeżenie dla wszystkich afrykańskich dyktatur”.
W Senegalu, gdzie prezydent Abo Wade zamierza ubiegać się o trzecią kadencję w 2012 roku, dakarski dziennik „Le Quotidien” ostrzegał: „Afrykańscy prezydenci uzależnieni od władzy powinni uważać!"

Źródła: http://www.guardian.co.uk, http://www.lemonde.fr, http://www.ghanaweb.com/

Marta Zobeniak
Studentka II roku studiów doktoranckich WNPiD

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz