środa, 29 czerwca 2011
"Problemy współczesnej Afryki. Szanse i wyzwania na przyszłość"
Na początku czerwca w krakowskim Instytucie Bliskiego i Dalekiego Wschodu odbyła się Ogólnopolska Konferencja Naukowa poświęcona problemom afrykańskiego kontynentu. Zgromadziła ona przedstawicieli różnych nurtów akademickich, których połączyło zainteresowanie problemami Czarnego Lądu. I tak na konferencji zostały poruszone zachodzące w Afryce przemiany społeczne, polityczne i gospodarcze. Konferencja rozpoczęła się przedstawieniem statystyk związanych z Afryką. Większość z nich skupiała się na problemach związanych z biedą, niedożywieniem czy też niskim poziomem edukacji. Tych pozytywnych było raczej niewiele- dotyczyły one wzrost wskaźnika PKB w Mozambiku i Ugandzie. Słowem wstępu zostały również przedstawione pokrótce Milenijne Cele Rozwoju dla kontynentu afrykańskiego ,które zakładają m.in. wyeliminowanie skrajnego ubóstwa, wprowadzenie powszechnego nauczania na poziomie podstawowym, równouprawnienie kobiet czy tez nawiązanie globalnej współpracy.
W części właściwej konferencja składała się z 4 paneli poświęconych kolejno afrykańskiej różnorodności kultur; przezwyciężaniu konfliktów zbrojnych w Afryce; suwerenności, niepodległości, państwowości i wreszcie edukacji w Afryce. Tematyka prezentowanych referatów była szeroka - można było posłuchać wystąpień m.in. o Rwandzie, sytuacji językowej w RPA, somalijskim procesie pokojowym czy dyskryminacji Pigmejów w DRK. Po każdym panelu następował czas na dyskusję i zadawanie pytań referentom.
Konferencja starała się poruszyć problemy istotne z punktu widzenia interesów społeczności międzynarodowych. Nie udało się jej jednak uniknąć pułapki pewnego banału - dużo dramatycznych statystyk i teoretycznego gadania. Było również sporo treści, które niestety nie wniosły nic nowego w naszą dotychczasową wiedzę na temat tego kontynentu. Pomimo tych niedociągnięć, nie można jednak zarzucić niekompetencji jej uczestnikom - każdy referent posiadał dużą wiedzę (nie tylko teoretyczną, ale często i empiryczną) na temat prezentowanego przez siebie zagadnienia. Wpłynęło to na niewątpliwie wysoki poziom prowadzonych dyskusji.
Alicja Szwarczyńska
etnologia, I rok
SEKCJA AFRYKAŃSKA
niedziela, 12 czerwca 2011
Kim Dzong Il w Chinach. Podsumowanie wizyty.
Całkiem niedawno dobiegła końca trzecia już na przestrzeni ostatniego roku wizyta północnokoreańskiego dyktatora w Chinach. W trakcie tygodniowej podróży Kim Dzong-Il odbył rozmowy z najważniejszymi chińskimi dygnitarzami, w tym z prezydentem Hu Jintao i premierem Wen Jiabao. Spotkał się także z Xi Jinpingiem wymienianym jako najpoważniejszy kandydat do sukcesji po Hu Jintao.
Według oficjalnych deklaracji, głównym celem wizyty było zapoznanie się koreańskiego przywódcy z sukcesami chińskiej gospodarki. W trakcie swojej podróży Kim zwiedzał chińskie fabryki, strefy przemysłowe, a nawet centra handlowe. Na prorynkowych reformach gospodarczych, inspirowanych chińskimi sukcesami zależałoby samym Chińczykom. W obliczu coraz większych problemów ekonomicznych KRL-D (spowodowanych między innymi południowokoreańskimi sankcjami), napiętej sytuacji na Półwyspie Koreańskim, a także zbliżającej się według niektórych komentatorów sukcesji władzy, ChRL obawia się poważnej niestabilności i masowego napływu migrantów z Korei Północnej. Warto się jednak zastanowić czy „zapoznający się” nie po raz pierwszy z dokonaniami chińskiego modelu gospodarczego Kim faktycznie bierze pod uwagę poważniejsze reformy. Bardziej prawdopodobne wydaje się, iż przywódca KRL-D poszukuje w Chinach raczej doraźnej pomocy dla bezustannie cierpiącej na niedobory żywności, paliwa oraz innych podstawowych produktów i de facto zupełnie uzależnionej od gospodarczej współpracy z chińskim sąsiadem gospodarki.
Zauważa się także, że poza oficjalnie podkreślanym aspektem ekonomicznym wizyty, jednym z głównych jej celów było zapewnienie chińskiego poparcia dla wymienianego jako prawdopodobny następca Kim Dzong-Ila – Kim Dzong-Una. W trakcie wizyty spekulowano, że typowany na sukcesora najmłodszy syn dyktatora może towarzyszyć ojcu w trakcie podróży. Plotki te nie znalazły jednak potwierdzenia w rzeczywistości.
Część badaczy podkreśla, że ze strony północnokoreańskiego reżimu istotne jest pokazanie światu, że stosunki z Chinami są w chwili obecnej bardzo silne, a KRL-D może stale liczyć na protekcję chińskiego sojusznika. Zwraca się przy tym uwagę, że wizyta Kima zbiegła się w czasie ze spotkaniem chińskiego premiera Wen Jiabao z prezydentem Republiki Korei Lee Myung-bakiem w trakcie trójstronnego szczytu Chiny-Japonia-Korea Południowa, który odbył się w Tokio.
Źródła:
http://pap.pl/palio/html.run?_Instance=cms_www.pap.pl&_PageID=1&s=infopakiet&dz=swiat&idNewsComp=184193&filename=&idnews=123347&data=infopakiet&_CheckSum=1600287548
http://www.money.pl/gospodarka/wiadomosci/artykul/kim;dzong;il;podrozuje;po;chinach,123,0,837243.html
http://www.reuters.com/article/2011/05/23/us-china-korea-north-idUSTRE74M08R20110523
http://chiny24.com/news/kim-dzong-il-w-pekinie
http://www.polska-azja.pl/2011/05/25/kim-dzong-il-w-pekinie/
http://www.nytimes.com/2011/05/27/world/asia/27korea.html?_r=1&scp=2&sq=kim%20jong-il&st=cse
Paweł Luzak
stosunki międzynarodowe, I rok SUM
SEKCJA CHIŃSKO-KOREAŃSKA
Według oficjalnych deklaracji, głównym celem wizyty było zapoznanie się koreańskiego przywódcy z sukcesami chińskiej gospodarki. W trakcie swojej podróży Kim zwiedzał chińskie fabryki, strefy przemysłowe, a nawet centra handlowe. Na prorynkowych reformach gospodarczych, inspirowanych chińskimi sukcesami zależałoby samym Chińczykom. W obliczu coraz większych problemów ekonomicznych KRL-D (spowodowanych między innymi południowokoreańskimi sankcjami), napiętej sytuacji na Półwyspie Koreańskim, a także zbliżającej się według niektórych komentatorów sukcesji władzy, ChRL obawia się poważnej niestabilności i masowego napływu migrantów z Korei Północnej. Warto się jednak zastanowić czy „zapoznający się” nie po raz pierwszy z dokonaniami chińskiego modelu gospodarczego Kim faktycznie bierze pod uwagę poważniejsze reformy. Bardziej prawdopodobne wydaje się, iż przywódca KRL-D poszukuje w Chinach raczej doraźnej pomocy dla bezustannie cierpiącej na niedobory żywności, paliwa oraz innych podstawowych produktów i de facto zupełnie uzależnionej od gospodarczej współpracy z chińskim sąsiadem gospodarki.
Zauważa się także, że poza oficjalnie podkreślanym aspektem ekonomicznym wizyty, jednym z głównych jej celów było zapewnienie chińskiego poparcia dla wymienianego jako prawdopodobny następca Kim Dzong-Ila – Kim Dzong-Una. W trakcie wizyty spekulowano, że typowany na sukcesora najmłodszy syn dyktatora może towarzyszyć ojcu w trakcie podróży. Plotki te nie znalazły jednak potwierdzenia w rzeczywistości.
Część badaczy podkreśla, że ze strony północnokoreańskiego reżimu istotne jest pokazanie światu, że stosunki z Chinami są w chwili obecnej bardzo silne, a KRL-D może stale liczyć na protekcję chińskiego sojusznika. Zwraca się przy tym uwagę, że wizyta Kima zbiegła się w czasie ze spotkaniem chińskiego premiera Wen Jiabao z prezydentem Republiki Korei Lee Myung-bakiem w trakcie trójstronnego szczytu Chiny-Japonia-Korea Południowa, który odbył się w Tokio.
Źródła:
http://pap.pl/palio/html.run?_Instance=cms_www.pap.pl&_PageID=1&s=infopakiet&dz=swiat&idNewsComp=184193&filename=&idnews=123347&data=infopakiet&_CheckSum=1600287548
http://www.money.pl/gospodarka/wiadomosci/artykul/kim;dzong;il;podrozuje;po;chinach,123,0,837243.html
http://www.reuters.com/article/2011/05/23/us-china-korea-north-idUSTRE74M08R20110523
http://chiny24.com/news/kim-dzong-il-w-pekinie
http://www.polska-azja.pl/2011/05/25/kim-dzong-il-w-pekinie/
http://www.nytimes.com/2011/05/27/world/asia/27korea.html?_r=1&scp=2&sq=kim%20jong-il&st=cse
Paweł Luzak
stosunki międzynarodowe, I rok SUM
SEKCJA CHIŃSKO-KOREAŃSKA
czwartek, 9 czerwca 2011
Dewaluacja białoruskiego rubla. Co dalej?
Minęły już ponad 2 tygodnie od dewaluacji białoruskiego rubla. 23 maja Narodowy Bank Republiki Białoruś ogłosił dewaluację lokalnej waluty o 55 %. Miało to załagodzić kryzys walutowy i gospodarczy w tym państwie, lecz jak się okazuje do chwili obecnej nie przynosi oczekiwanych rezultatów.
Dewaluacja rubla, długo odwlekana, została wymuszona przez kryzys walutowy, który zaostrzał się na Białorusi od początku 2011 r. Obywatele, zaniepokojeni sytuacją gospodarczą państwa, ruszyli do kantorów w celu dokonania tradycyjnej dla wschodniej Europy próby zabezpieczenia swoich oszczędności – zakupu waluty obcej. Władze, próbując okiełznać kurs rubla wyczerpały niewielkie rezerwy walutowe, a dodatkowo sztucznie zawyżając wartość waluty spowodowały powstanie „czarnego rynku”, na którym białoruski rubel był niemal dwukrotnie tańszy niż w kantorach. W sytuacji, gdy widmo dewaluacji stawało się coraz bardziej realne, oficjalne władze, czekając prawdopodobnie na kredyt z Rosji, uparcie wykluczały radykalną zmianę kursu białoruskiego rubla. Tymczasem zdesperowani Białorusini w sytuacji braku waluty na rynku ruszyli do sieci handlowych, dosłownie wymiatając sprzęt RTV i AGD. Niektórzy zaczęli nawet wykupywać sól. Jak się ostatecznie okazało ludność miała rację, bo kredyt z Rosji nie nadszedł i 23 maja kurs rubla runął o 55%.
Wywołało to określone negatywne konsekwencje, z których najbardziej dotkliwie Białorusini odczuwają podwyżki towarów importowanych (utrata oszczędności nie była zjawiskiem powszechnym, bo już od dawna mało kto na Białorusi trzymał je w lokalnej walucie). Sytuacja na rynku walutowym nie wróciła jednak do normy, w kantorach nadal nie ma waluty, a inflacja zaczyna nabierać obrotów. Władze białoruskie z kolei wydają się robić wszystko, by jednak nie otrzymać kredytu od Rosji, który mógłby załagodzić sytuację (należy w tym miejscu zaznaczyć, że po ostatnich represjach w stosunku do opozycji reżim Łukaszenki nie może liczyć na finansowe wsparcie z innych źródeł).
Zaraz po decyzji o dewaluacji nastąpiło znaczące ochłodzenie w stosunkach rosyjsko-białoruskich, wywołane wypowiedzią Arkadija Dworkowicza, doradcy prezydenta Rosji do spraw gospodarczych. Stwierdził on, że za kryzys gospodarczy na Białorusi są odpowiedzialne jej władze. Oficjalny Mińsk zareagował błyskawicznie ogłaszając listę 400 tysięcy obywateli obcych państw, którzy nie są mile widziani na Białorusi, a spośród których 200 tysięcy stanowili Rosjanie. 27 maja zabrał w tej sprawie głos sam Aleksander Łukaszenka, żądając od rządu wyrzucenia z Białorusi rosyjskich mediów za sianie paniki po dewaluacji rubla. Sam zaś skomentował zaistniałą sytuację ze stoickim spokojem: „No doszło do dewaluacji. Nic nie szkodzi. Najważniejsze, byśmy wykorzystali to jak trzeba”. Na reakcję rosyjskiego MSZ nie trzeba było długo czekać. Już 27 maja zostało rozpowszechnione oświadczenie, w którym stwierdzono, że wezwania do wyrzucenia rosyjskich mediów „wywołują głęboki żal”. Równolegle, z nieoficjalnych źródeł napłynęły informacje, że „głęboki żal” Moskwy może mieć także dużo bardziej namacalne konsekwencje – ograniczenie działalności rosyjskich mediów prawdopodobnie doprowadzi do rezygnacji tamtejszych władz z udzielania Białorusi jakichkolwiek kredytów.
Kredyt, oficjalnie udzielany przez będącą pod kontrolą Rosji Euroazjatycką Wspólnotę Gospodarczą (EaWG), jest w obecnej sytuacji kluczowy dla białoruskiej gospodarki. Mińsk znalazł się jednak w trudnym położeniu, gdyż jednym z warunków udzielenia pożyczki jest prywatyzacja wielu białoruskich przedsiębiorstw, której głównym beneficjentem będzie z pewnością Rosja. Taka sytuacja może pogłębić uzależnienie gospodarki Białorusi od wschodniego sąsiada, ale coraz częściej słychać głosy, że sytuacja wewnętrzna zmusza władze w Mińsku do podjęcia drastycznych kroków.
Podczas gdy trwa spór na linii Białoruś – Moskwa, półki sklepowe coraz bardziej świecą pustkami, a ludzie w kolejkach zaczynają bić się o telewizory i lodówki. Prognozę inflacji podniesiono już z 7,5-8,5 do 33-39 %. Władze próbują wykorzystać sprawdzone metody – od 1 czerwca emerytury wzrastają o 13,7% (przypomnijmy, że dewaluacja wyniosła ponad 50%). W ruch idzie także propaganda. 27 maja ogłoszono wyniki sondażu, według którego 25% obywateli uważa, że winowajcami dewaluacji są… oni sami. Ponadto 24% obwinia kryzys finansowy, a jedynie 10% samego Łukaszenkę. Oficjalne władze w Mińsku próbują udawać, że mają sytuację pod kontrolą, lecz coraz bardziej staje się jasne, że tym razem białoruski reżim naprawdę jest już pod ścianą.
Antoni Murawski
stos. mn., I rok SUM
SEKCJA BAŁKANÓW, EUROPY WSCH. I ROSJI
Dewaluacja rubla, długo odwlekana, została wymuszona przez kryzys walutowy, który zaostrzał się na Białorusi od początku 2011 r. Obywatele, zaniepokojeni sytuacją gospodarczą państwa, ruszyli do kantorów w celu dokonania tradycyjnej dla wschodniej Europy próby zabezpieczenia swoich oszczędności – zakupu waluty obcej. Władze, próbując okiełznać kurs rubla wyczerpały niewielkie rezerwy walutowe, a dodatkowo sztucznie zawyżając wartość waluty spowodowały powstanie „czarnego rynku”, na którym białoruski rubel był niemal dwukrotnie tańszy niż w kantorach. W sytuacji, gdy widmo dewaluacji stawało się coraz bardziej realne, oficjalne władze, czekając prawdopodobnie na kredyt z Rosji, uparcie wykluczały radykalną zmianę kursu białoruskiego rubla. Tymczasem zdesperowani Białorusini w sytuacji braku waluty na rynku ruszyli do sieci handlowych, dosłownie wymiatając sprzęt RTV i AGD. Niektórzy zaczęli nawet wykupywać sól. Jak się ostatecznie okazało ludność miała rację, bo kredyt z Rosji nie nadszedł i 23 maja kurs rubla runął o 55%.
Wywołało to określone negatywne konsekwencje, z których najbardziej dotkliwie Białorusini odczuwają podwyżki towarów importowanych (utrata oszczędności nie była zjawiskiem powszechnym, bo już od dawna mało kto na Białorusi trzymał je w lokalnej walucie). Sytuacja na rynku walutowym nie wróciła jednak do normy, w kantorach nadal nie ma waluty, a inflacja zaczyna nabierać obrotów. Władze białoruskie z kolei wydają się robić wszystko, by jednak nie otrzymać kredytu od Rosji, który mógłby załagodzić sytuację (należy w tym miejscu zaznaczyć, że po ostatnich represjach w stosunku do opozycji reżim Łukaszenki nie może liczyć na finansowe wsparcie z innych źródeł).
Zaraz po decyzji o dewaluacji nastąpiło znaczące ochłodzenie w stosunkach rosyjsko-białoruskich, wywołane wypowiedzią Arkadija Dworkowicza, doradcy prezydenta Rosji do spraw gospodarczych. Stwierdził on, że za kryzys gospodarczy na Białorusi są odpowiedzialne jej władze. Oficjalny Mińsk zareagował błyskawicznie ogłaszając listę 400 tysięcy obywateli obcych państw, którzy nie są mile widziani na Białorusi, a spośród których 200 tysięcy stanowili Rosjanie. 27 maja zabrał w tej sprawie głos sam Aleksander Łukaszenka, żądając od rządu wyrzucenia z Białorusi rosyjskich mediów za sianie paniki po dewaluacji rubla. Sam zaś skomentował zaistniałą sytuację ze stoickim spokojem: „No doszło do dewaluacji. Nic nie szkodzi. Najważniejsze, byśmy wykorzystali to jak trzeba”. Na reakcję rosyjskiego MSZ nie trzeba było długo czekać. Już 27 maja zostało rozpowszechnione oświadczenie, w którym stwierdzono, że wezwania do wyrzucenia rosyjskich mediów „wywołują głęboki żal”. Równolegle, z nieoficjalnych źródeł napłynęły informacje, że „głęboki żal” Moskwy może mieć także dużo bardziej namacalne konsekwencje – ograniczenie działalności rosyjskich mediów prawdopodobnie doprowadzi do rezygnacji tamtejszych władz z udzielania Białorusi jakichkolwiek kredytów.
Kredyt, oficjalnie udzielany przez będącą pod kontrolą Rosji Euroazjatycką Wspólnotę Gospodarczą (EaWG), jest w obecnej sytuacji kluczowy dla białoruskiej gospodarki. Mińsk znalazł się jednak w trudnym położeniu, gdyż jednym z warunków udzielenia pożyczki jest prywatyzacja wielu białoruskich przedsiębiorstw, której głównym beneficjentem będzie z pewnością Rosja. Taka sytuacja może pogłębić uzależnienie gospodarki Białorusi od wschodniego sąsiada, ale coraz częściej słychać głosy, że sytuacja wewnętrzna zmusza władze w Mińsku do podjęcia drastycznych kroków.
Podczas gdy trwa spór na linii Białoruś – Moskwa, półki sklepowe coraz bardziej świecą pustkami, a ludzie w kolejkach zaczynają bić się o telewizory i lodówki. Prognozę inflacji podniesiono już z 7,5-8,5 do 33-39 %. Władze próbują wykorzystać sprawdzone metody – od 1 czerwca emerytury wzrastają o 13,7% (przypomnijmy, że dewaluacja wyniosła ponad 50%). W ruch idzie także propaganda. 27 maja ogłoszono wyniki sondażu, według którego 25% obywateli uważa, że winowajcami dewaluacji są… oni sami. Ponadto 24% obwinia kryzys finansowy, a jedynie 10% samego Łukaszenkę. Oficjalne władze w Mińsku próbują udawać, że mają sytuację pod kontrolą, lecz coraz bardziej staje się jasne, że tym razem białoruski reżim naprawdę jest już pod ścianą.
Antoni Murawski
stos. mn., I rok SUM
SEKCJA BAŁKANÓW, EUROPY WSCH. I ROSJI
Japońska poezja - Haiku
Haiku jako utwór poetycki zamyka się w 17 sylabach o wewnętrznym podziale 5/7/5 (pisanych w jednej linijce). Obrazy rzeczy i zdarzeń powiązanych z określoną porą roku stanowią kluczowy element każdego wiersza. Przedstawienie natury w haiku podkreśla ścisłe związki ze zwykłym, codziennym życiem.
Podstawą dynamiki haiku jest rozpoznanie ulotności zewnętrznego świata i ulotność poznającego - poety. To spotkanie jest przejawem Pustki - zarazem Pełni jako źródła istnienia poznającego i poznawanego obiektu. Bezruch, cisza - występuje wyłącznie w wymiarze transcendentalnym. Przykładem tego jest słynne haiku:
cisza
spada na skały
cykad wołanie.
http://poezja-haiku.blog.pl/ - zbiór innych wierszy haiku.
Karolina Olejniczak
I rok stos. mn.
SEKCJA JAPOŃSKA
niedziela, 5 czerwca 2011
Zmarł Siergiej Bagapsz – prezydent Abchazji
W Moskwie w niedzielę (29.05.2011 r.) rano zmarł Siergiej Bagapsz – prezydent nienazwanej przez większość społeczności międzynarodowej Abchazji. Do Rosji przyjechał tydzień wcześniej, tam odbył operację płuca. Media informowały, że ma się dobrze, jednak w piątek jego stan znacznie się pogorszył i podjęto decyzję o drugiej operacji płuca. Miał 62 lata i chorował na raka płuc.
O śmierci Bagapsza świat poinformowała agencja ITAR-TASS, jednak również jego Kancelaria potwierdziła tę informację. Zostanie on pochowany w Abchazji – zbuntowanej prowincji Gruzji, która w 2008 r. zadeklarowała się jako niepodległe państwo. Dotychczas została uznana jedynie przez Rosję, Wenezuelę, Nikaraguę i Nauru, ale również przez dwa inne nieuznawanie państwa - Osetię Południową i Naddniestrze i osiągnęła to właśnie za prezydentury Bagapsza. Abchazja uzyskała także wsparcie jednostek niepaństwowych np. Autonomicznej Republiki Krymu. Abchazja niepodległa od Gruzji stała się niepodległa już na samym początku lat 90., jednak pozostaje w silnej relacji z Rosją. Impulsem do proklamowania niepodległości było Kosowo, które właśnie to uczyniło w 2008 roku.
Prezydent Abchazji przybył do stolicy Rosji ponad tydzień temu. W 83. moskiewskim szpitalu francuski chirurg - Zhulber Masar – i chirurg z Rosji - Nikolai Urazovsky – przeprowadzili na nim operację prawego płuca. Początkowo informowano, że stan Bagapsza po zabiegu jest dobry, jednak kolejne dni nie wróżyły niczego dobrego. Praca pozostałych organów uległa pogorszeniu, nastąpiły również przerzuty i trzeciego dnia zadecydowano, że należy operować powtórnie. Przez ostatnie dni był podłączony do respiratora. Zmarł w stanie śpiączki, z której, pomimo podjętych prób, lekarzom nie udało się Bagapsza wybudzić. Jak jednak wynika z głosów, które pojawiły się w środowisku medycznym, przyczyną zgonu była niewydolność serca i jego zatrzymanie.
W Abchazji została ogłoszona trzydniowa żałoba narodowa. Bagapsz był tam bardzo ważną postacią – za jego prezydentury samozwańcza republika ostatecznie oderwała się od Gruzji i została uznana przez kilka państw. Karierę rozpoczął w komitecie regionalnego Komsomołu. W 1995 objął stanowisko wiceprezydenta Abchazji, a dwa lata później – premiera. Natomiast w roku 2005 Bagapsz wygrał wybory prezydenckie po dość długich utarczkach z ówcześnie urzędującym premierem, a zarazem kontrkandydatem do fotela prezydenta Raulem Chadżimbą. W 2009 roku powtórnie został wybrany na to stanowisko, choć środowisko międzynarodowe nie uznało wyborów za przeprowadzone uczciwie, Chadżimba zarzucał im liczne fałszerstwa i nieprawidłowości podczas głosowania. Nie uczestniczyli w nich również żadni obserwatorzy z organizacji międzynarodowych. Co nie dziwi, za legalne przyjęły te wybory wszystkie państwa, które uznały Abchazję.
Do Aleksandra Ankwaba, wiceprezydenta pełniącego obecnie obowiązki należące do Bagapsza, spływają kondolencje. Zgodnie z konstytucją Abchazji, nowy prezydent powinien zostać wybrany w ciągu trzech miesięcy. Prezydent Rosji Dimitrij Miedwiediew przypomniał, że Bagapsz był zawsze zwolennikiem umacniania przyjaźni abchasko-rosyjskiej, jak również o wkładzie, jaki miał on w budowaniu niezależnej, rozwiniętej społecznie i gospodarczo republiki. Natomiast prezydent również nieznanej przez większość środowiska międzynarodowego Osetii Południowej, Eduard Kokoty, powiedział: „W postaci Siergieja Bagapsza widzieliśmy nie tylko wielkiego przyjaciela, dla mnie on znaczył więcej niż przyjaciel. To olbrzymia strata.”
Magda Lis
stosunki międzynarodowe, I rok
SEKCJA BAŁKANÓW, EUROPY WSCH. I ROSJI
ŹRÓDŁA:
Gazeta Wyborcza
Polska Times
Portal banzaj.pl
Wikipedia: Siergiej Bagapsz
Wikipedia: Abchazja
Portal bbc.co.uk - russian
O śmierci Bagapsza świat poinformowała agencja ITAR-TASS, jednak również jego Kancelaria potwierdziła tę informację. Zostanie on pochowany w Abchazji – zbuntowanej prowincji Gruzji, która w 2008 r. zadeklarowała się jako niepodległe państwo. Dotychczas została uznana jedynie przez Rosję, Wenezuelę, Nikaraguę i Nauru, ale również przez dwa inne nieuznawanie państwa - Osetię Południową i Naddniestrze i osiągnęła to właśnie za prezydentury Bagapsza. Abchazja uzyskała także wsparcie jednostek niepaństwowych np. Autonomicznej Republiki Krymu. Abchazja niepodległa od Gruzji stała się niepodległa już na samym początku lat 90., jednak pozostaje w silnej relacji z Rosją. Impulsem do proklamowania niepodległości było Kosowo, które właśnie to uczyniło w 2008 roku.
Prezydent Abchazji przybył do stolicy Rosji ponad tydzień temu. W 83. moskiewskim szpitalu francuski chirurg - Zhulber Masar – i chirurg z Rosji - Nikolai Urazovsky – przeprowadzili na nim operację prawego płuca. Początkowo informowano, że stan Bagapsza po zabiegu jest dobry, jednak kolejne dni nie wróżyły niczego dobrego. Praca pozostałych organów uległa pogorszeniu, nastąpiły również przerzuty i trzeciego dnia zadecydowano, że należy operować powtórnie. Przez ostatnie dni był podłączony do respiratora. Zmarł w stanie śpiączki, z której, pomimo podjętych prób, lekarzom nie udało się Bagapsza wybudzić. Jak jednak wynika z głosów, które pojawiły się w środowisku medycznym, przyczyną zgonu była niewydolność serca i jego zatrzymanie.
W Abchazji została ogłoszona trzydniowa żałoba narodowa. Bagapsz był tam bardzo ważną postacią – za jego prezydentury samozwańcza republika ostatecznie oderwała się od Gruzji i została uznana przez kilka państw. Karierę rozpoczął w komitecie regionalnego Komsomołu. W 1995 objął stanowisko wiceprezydenta Abchazji, a dwa lata później – premiera. Natomiast w roku 2005 Bagapsz wygrał wybory prezydenckie po dość długich utarczkach z ówcześnie urzędującym premierem, a zarazem kontrkandydatem do fotela prezydenta Raulem Chadżimbą. W 2009 roku powtórnie został wybrany na to stanowisko, choć środowisko międzynarodowe nie uznało wyborów za przeprowadzone uczciwie, Chadżimba zarzucał im liczne fałszerstwa i nieprawidłowości podczas głosowania. Nie uczestniczyli w nich również żadni obserwatorzy z organizacji międzynarodowych. Co nie dziwi, za legalne przyjęły te wybory wszystkie państwa, które uznały Abchazję.
Do Aleksandra Ankwaba, wiceprezydenta pełniącego obecnie obowiązki należące do Bagapsza, spływają kondolencje. Zgodnie z konstytucją Abchazji, nowy prezydent powinien zostać wybrany w ciągu trzech miesięcy. Prezydent Rosji Dimitrij Miedwiediew przypomniał, że Bagapsz był zawsze zwolennikiem umacniania przyjaźni abchasko-rosyjskiej, jak również o wkładzie, jaki miał on w budowaniu niezależnej, rozwiniętej społecznie i gospodarczo republiki. Natomiast prezydent również nieznanej przez większość środowiska międzynarodowego Osetii Południowej, Eduard Kokoty, powiedział: „W postaci Siergieja Bagapsza widzieliśmy nie tylko wielkiego przyjaciela, dla mnie on znaczył więcej niż przyjaciel. To olbrzymia strata.”
Magda Lis
stosunki międzynarodowe, I rok
SEKCJA BAŁKANÓW, EUROPY WSCH. I ROSJI
ŹRÓDŁA:
Gazeta Wyborcza
Polska Times
Portal banzaj.pl
Wikipedia: Siergiej Bagapsz
Wikipedia: Abchazja
Portal bbc.co.uk - russian
Ratko Mladić odpowie za Srebrenicę
Ratko Mladić ma 69 lat. Jest oskarżony o ludobójstwo, zbrodnie wojenne i zbrodnie przeciwko ludzkości, popełnione podczas wojny w Bośni w latach dziewięćdziesiątych. Jest uważany za głównego odpowiedzialnego za masakrę 8 tys. Muzułmanów w Srebrenicy w 1995 roku. Generał od lat skutecznie unikał międzynarodowego wymiaru sprawiedliwości. Po śmierci Miloszevicia oraz po aresztowaniu i wydaniu Hadze w 2008 r. politycznego przywódcy bośniackich Serbów, Radovana Karadżicia, Mladić pozostawał ostatnim z trzech głównych poszukiwanych za zbrodnie wojenne w b. Jugosławii, który nie stanął przed obliczem Temidy.
Pochwycić udało się go dopiero teraz - po szesnastu latach od tych wydarzeń. Według oficjalnych doniesień, anonimowy informator zadzwonił na policję z wiadomością, że we wsi Łazarewo w północnej Serbii pomieszkuje osobnik przypominający do złudzenia byłego dowódcę armii bośniackich Serbów. Donos ten został potraktowany z pełną powagą, czego skutkiem jest aresztowanie.
Przez Serbię Mladić został wydany trybunałowi ONZ ds. zbrodni wojennych w dawnej Jugosławii. Po szybkiej ekstradycji trybunał postawił mu, 3 czerwca, zarzut zbrodni ludobójstwa na ośmiu tysiącach muzułmańskich mieszkańców Srebrenicy w 1995 roku i odpowiedzialność za śmierć 12 tysięcy mieszkańców obleganej przez żołnierzy Mladicia w latach 1992-1995 stolicy Bośni, Sarajewa.
Stając po raz pierwszy przed trybunałem Mladić określił przedstawione mu oskarżenia jako „ohydne” i ujęte w „potworne słowa”. Oznajmił też, że podczas wojny w Bośni i Hercegowinie bronił swego narodu i swojego kraju, a teraz musi bronić się przed oskarżeniami Trybunału. Powiedział również, że potrzebuje ponad miesiąca, by przeanalizować wszystkie zarzuty zawarte w akcie oskarżenia, które w skrócie przedstawił mu sędzia. Zgodnie z procedurą Trybunału, oskarżony ma 30 dni na ustosunkowanie się do zarzutów. Według decyzji sędziego, będzie mógł to zrobić 4 lipca.
Mladicia czeka kara dożywocia, chyba że nie dożyje ogłoszenia wyroku jak prezydent tzw. Nowej Jugosławii Slobodan Milošević. Jednak już teraz wszyscy odetchnęli z ulgą, wydanie Mladicia trybunałowi haskiemu stanowi bowiem symboliczny koniec pościgu za największymi zbrodniarzami z byłej Jugosławii.
Źródło: http://stooq.com/n/?f=469445 http://www.wprost.pl/ar/247144/Ratko-Mladic-aresztowanie-w-sama-pore/ http://www.gazetaprawna.pl/wiadomosci/artykuly/517932,tusk_zadowolony_z_aresztowania_ratko_mladicia.html http://www.newsweek.pl/artykuly/sekcje/swiat/ratko-mladic-na-tacy,77584,3
Kamila Krawczyk
SM, II rok lic.
SEKCJA BAŁKANÓW, EUROPY WSCH. I ROSJI
piątek, 3 czerwca 2011
Australia ogranicza dostawy żywego bydła do Indonezji
W poniedziałek, w australijskiej telewizji ABC został wyemitowany materiał dokumentalny o niehumanitarnym traktowaniu bydła w indonezyjskich rzeźniach. Indonezja jest największym rynkiem zbytu australijskiego żywca, dlatego dowody okrucieństwa wobec zwierząt spowodowały natychmiastową reakcję Australii.
LiveCorp zrzeszające australijskich eksporterów bydła, które zostało poinformowane o sytuacji wcześniej, od razu zatrzymało wywóz żywca do trzech rzeźni i zapowiedziało intensyfikację programów szkoleniowych mających na celu wyplenienie niewłaściwych praktyk w indonezyjskich ubojniach. Po emisji programu LiveCorp zapowiedziało współpracę z australijskimi władzami na rzecz jak najszybszego zbadania wszelkich dowodów okrucieństwa. Podkreślono przy tym wagę problemu i stwierdzono, że Australia jako jedno z państw najbardziej dbających o dobro zwierząt nie może zignorować tych niepokojących sygnałów. Dyrektor Generalny LiveCorp Cameron Hall powiedział, że stosowanie okrucieństwa wobec zwierząt jest niedopuszczalne i zapewnił o zamiarze zwiększenia wysiłków prowadzących do poprawy sytuacji bydła w Indonezji. Niezwłocznie po ukazaniu się programu zareagował również australijski minister rolnictwa. Joseph Ludwig wyraził zaniepokojenie stanem rzeczy ukazanym w materiale i zarządził niezależne dochodzenie w sprawie traktowania zwierząt wzdłuż całego łańcucha dostaw do Indonezji. Zostały zatrzymane dostawy australijskiego żywca do 11 indonezyjskich rzeźni. Głos zabrała również grupa lobbingowa Animals Australia podając dane, według których z 770 rzeźni w Indonezji, jedynie 5 spełnia wszystkie międzynarodowe standardy dotyczące uboju bydła.
Sri Mukartini, która pracuje na rzecz dobrostanu zwierząt w indonezyjskim ministerstwie rolnictwa, odmówiła udzielania komentarzy na temat konkretnych przypadków. Stwierdziła, że w Indonezji, w przeciwieństwie do krajów wysoko rozwiniętych (np. Australii), problematyka humanitarnego traktowania zwierząt hodowlanych jest zagadnieniem dość nowym i przepisy w tym zakresie wciąż ewoluują. Zwróciła też uwagę, że w Indonezji świadomość społeczna odnośnie tego tematu jest dopiero w trakcie kształtowania.
Iswantoro, indonezyjski dyrektor ds. hodowli zwierząt powiedział, że zamierza przyjrzeć się bliżej dokumentacji uchybień, bo jeżeli indonezyjskie rzeźnie nie spełniają międzynarodowych standardów, powinno to zostać zbadane. Stwierdził również, że jest to problem konkretnych rzeźni, a nie obraz ogólnej sytuacji w skali kraju.
Francuska firma Carrefour wezwała indonezyjskie władze do jak najszybszego rozwiązania sprawy. Jest to największa sieć supermarketów w Indonezji i większość importowanego mięsa w jej sklepach pochodzi właśnie z Australii, dlatego ograniczenia eksportu nałożone przez Australię mogą narazić firmę na poważne straty.
Źródła:
http://www.bbc.co.uk
http://www.channelnewasia.com
http://www.livecorp.com.au/Home.aspx
Marta Wiercioch
II rok stos. mn.
czwartek, 2 czerwca 2011
Ekspansja po chińsku
W piątek 27.05., w wywiadzie radiowym, szef sztabu generalnego Angoli Francisco Furtado dał do zrozumienia, iż armia jego kraju zamierza oprzeć rozbudowę swego potencjału na współpracy z ChRL. Jest to kolejny krok na drodze do silnego związania tego kraju, wydobywającego więcej ropy naftowej niż Libia, z Chinami. Chińczycy uznali najwyraźniej, iż, w związku z w dalszym ciągu niezagrożoną dominacją USA na Bliskim Wschodzie, należy umocnić swą pozycję w innych, kluczowych z uwagi na surowce, rejonach świata. Warto zauważyć, iż Chińczycy dają przy tym prawdziwy popis użycia soft power, o której tyle mówi się na Zachodzie. ChRL bowiem, zamiast topić setki miliardów dolarów i tracić tysiące żołnierzy w interwencjach zbrojnych, robi ze światem interesy, inwestuje w infrastrukturę swych partnerów, zapewnia tanie produkty przemysłowe, kontrakty zbrojeniowe i konsekwentnie odżegnuje się od mieszania się w sprawy wewnętrzne. USA i UE natomiast, w swych rozterkach natury moralnej odnośnie współpracy z reżimami niedemokratycznymi i łamiącymi prawa człowieka, wydają się być anachroniczne we współczesnym wielobiegunowym świecie, w którym Zachód nie posiada już bezwzględnej dominacji i w którym to świecie winien dbać o swe realne interesy.
Źródło: http://www.altair.com.pl/start-4590
Na zdjęciu: angolska platforma wiertnicza.
Tomasz Walerowicz
stos. mn., I rok
SEKCJA CHIŃSKO-KOREAŃSKA
Subskrybuj:
Posty (Atom)